Stefan Sękowski Stefan Sękowski
52
BLOG

Dla każdego coś miłego

Stefan Sękowski Stefan Sękowski Polityka Obserwuj notkę 0

Często skarżymy się, że wszyscy politycy są tacy sami, każda partia już rządziła, nie spełniła swoich obietnic i tak naprawdę nie mamy żadnego wyboru. Zobaczmy, jak to wygląda u naszego zachodniego sąsiada.

W Niemczech rządzi od ponad roku Wielka Koalicja chadeków z socjaldemokracją. Wyborcy zarówno CDU/CSU, jak i SPD mogą czuć się oszukani, gdyż w wyniku tego kompromisu obie partie poświęciły dużą część swoich programów. Zawiedziony chadek ma do wyboru kilka opcji. Partia Wiernych Biblii Chrześcijan (PBC) pragnie stworzyć na Ziemi namiastkę Królestwa Niebieskiego. Proponuje wszystkim uczniom obowiązkowe zajęcia z Pisma Świętego, oraz kreacjonizmu na biologii, dzięki czemu ma zostać załatwiony problem przestępczości w kraju. Co prawda kłóci się to nieco z chęcią ułatwienia życia rodzicom pragnącym uczyć swoje dzieci w domu - w końcu bibliologia ma obowiązywać nie tylko zielonoświątkowców, stanowiących większość elektoratu PBC, ale także wyznających inne religie niż chrześcijaństwo. Jeśli jednak muzułmanin będzie chciał uczyć swoje dzieci w domu, to kto sprawdzi, czy podstawą edukacji jest Biblia, czy też może Koran? Ale nawet jeśli Biblia, to muzułmanin nie będzie płakać. Jego żona bowiem będzie jako wychowująca dzieci gospodyni otrzymywać wynagrodzenie od państwa.

Ci chadecy, którym nie odpowiada protestanckie podejście do polityki, mogą wybrać inną drogę do „Niemiec wedle BOŻYCH przykazań” - Chrześcijański Środek (CM). Tutaj muzułmanie nie będą mieli już tak lekko, bowiem większość materiałów propagandowych CM dotyczy totalitarnego charakteru islamu. Na celowniku są nie tylko wyznawcy Allaha, ale i homoseksualiści, dilerzy narkotyków, wydawcy pism pornograficznych, a także mocarstwa, które w Pocztamie przesunęły granicę Niemiec za Odrę. Kwestia rewizjonizmu historycznego nie jest jednak w tym środowisku podnoszona zbyt głośno, w związku z czym niezadowoleni z kompromisowości wobec Polaków mogą oddać swój głos na Narodowodemokratyczną Partię Niemiec (NPD). Ugrupowanie, które onegdaj grupowało byłych działaczy NSDAP, dziś stanowi atrakcyjną propozycję dla krótko ostrzyżonej młodzieży, oraz przeżywających „ostalgię” mieszkańców wschodnich landów. Mieszanina haseł narodowych, konserwatywnych i zgoła komunistycznych czyni z NPD największe ugrupowanie wśród nie posiadających swoich przedstawicieli w Bundestagu (niemieckim parlamencie) - uzyskała ona 1,6% głosów w skali kraju w wyborach w 2005 roku, a także posiada deputowanych w 2 parlamentach krajowych (Landtagach). Niestety, partia ta przeżywa ostatnio kryzys związany z aferą finansową, oraz obyczajową. Pal licho defraudację partyjnych pieniędzy z początku lat 90-tych ubiegłego wieku - ale poseł do Landtagu z partii, która obiecuje ostro rozprawić się z pedofilami nie powinien być podejrzewany o kolportaż dziecięcej pornografii.

Jak już pisałem, gospodarcze hasła NPD stanowią nie lada gratkę także dla wyborców o poglądach lewicowo-międzynarodowych. Ale i dla nich istnieje tradycyjna oferta, w postaci Marksistowsko-Leninowskiej Partii Niemiec (MLPD), oraz Niemieckiej Partii Komunistycznej (DKP). Towarzysze z MLPD uważają XX Zjazd KPZR z 1956 roku za sprzeniewierzenie się socjalistycznym ideałom i pragną dążyć do ziszczenia się komunistycznego raju drogą wyznaczoną przez Marksa, Lenina, Stalina i Mao. Na tym tle DKP wygląda jak grupa mimo wszystko umiarkowanych idealistów, bo choć odwołują się do spuścizny zdelegalizowanej w 1956 roku sowieckiej agentury Komunistycznej Partii Niemiec, to przynajmniej potrafią zawiązywać sojusze chociażby z Partią Lewica, która jest czwartą siłą w Bundestagu. Od MLPD odcinają się nawet lewackie związki zawodowe, a członkostwa w niej zakazał IG Metall.

Jeśli zaś komuś znudzą się Zieloni, to wystarczy zmienić kolor. Szarzy, a dokładnie Szare Pantery, odpowiednik naszej KPEiR, to partia założona przez byłą deputowaną Zielonych do Bundestagu Trude Unruh. Proponują oni powrót do finansowania z budżetu państwa emerytur, radykalny ekologizm, oraz cały wachlarz haseł należących do repertuaru każdego szanującego się populisty (niskie podatki w połączeniu z wysokim socjalem etc.). Ostatecznie, gdy już zupełnie opuści nas wiara w człowieka, możemy zagłosować na Partię Obrońców Praw Zwierząt. Tutaj „antropocentryzm” na pewno nie przejdzie.

Inni znowu widzą alternatywę w Partii (die Partei). Partia żerująca na „ostalgii” obiecuje odbudowę muru berlińskiego, a swoją młodzieżówkę Hintner-Jugend (od nazwiska genseka partii, pardon, Partii) przebiera w mundurki jako żywo przypominające uniformy enerdowskiego odpowiednika ZSMP. Jeśli ktoś bardzo chce, może też na aukcji internetowej kupić 25 sekund czasu antenowego publicznej telewizji przeznaczonego na spoty wyborcze Partii. Zbieżność numeru telefonu służbowego centrali z numerem do redakcji satyrycznego magazynu „Titanic” jest oczywiście zupełnie przypadkowa.

Swój głos oddałbym chyba jednak na Anarchistyczną Pogo-Partię Niemiec (APPD). To założone na początku lat 80-tych XX wieku przez dwóch gimnazjalistów na lekcji chemii ugrupowanie proponuje oprócz zniesienia obowiązku szkolnego także legalizację wszelkich narkotyków, oraz liberalizację prawa do zgromadzeń. Nie wiem czy świadomie, ale program „bałkanizacji Niemiec” jako żywo przypomina system anarcho-kapitalistycznych wspólnot, o których tak dużo pisał, nota bene też Niemiec, prof. Hans-Hermann Hoppe. Państwo narodowe to przeżytek, twierdzą funkcjonariusze APPD. Niech każdy rządzi się sam wedle swoich własnych reguł. Na początek proponują trzy formy ustrojowe - strefy „swobodnego zatrudnienia” dla zblazowanych yuppies, „aspołecznych pasożytów” dla alternatywnej młodzieży, oraz „parki rozrywki przemocy”, specjalnie dedykowane młodzieżówce NPD.

PBC, NPD, MLPD, Szare Pantery, Partia Obrony Praw Zwierząt, Partia i APPD startowały w ostatnich wyborach do Bundestagu, zdobywając od 4233 (Pogo-Anarchiści) po 748 568 głosów (narodowcy). CM nie zdołała zebrać odpowiedniej liczby podpisów, a członkowie DKP startowali z list Partii Lewica. Jak widać, Niemcy mają wybór znacznie większy niż my. Ale z niewiadomych przyczyn nie chcą z niego korzystać.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka