Stefan Sękowski Stefan Sękowski
38
BLOG

Razem, czyli osobno

Stefan Sękowski Stefan Sękowski Polityka Obserwuj notkę 1

W chwili obecnej trudno powiedzieć, czy Jan Maria Rokita jest bardziej na, czy poza Platformą. Wierząc jednak słowom Bogdana Zdrojewskiego, bardziej prawdopodobne jest, że opuści PO, niż w niej zostanie.

Niewielu już zapewne pamięta, że PO to twór Donalda Tuska, Macieja Płażyńskiego i Andrzeja Olechowskiego. Z tych trzech tylko pierwszy odgrywa w partii znaczącą rolę, a M. Płażyńskiego już dawno na Platformie nie ma. Dziwnym trafem także inni liderzy partii albo ją opuszczają, albo zostają z niej wyrzuceni.

Zaczęło się od Zyty Gilowskiej, która została oskarżona o zatrudnienie w biurze poselskim swojej przyszłej synowej i zlecanie synowi ekspertyz. Widać kiepsko znała swoją latorośl, skoro przy naborze nie poznała, że asystentka Pawłowi się spodoba – z resztą z wzajemnością. Co zaś się tyczy pomocy prawnej – każdy polityk winien mieć swojego Leszka Bubla, który będzie sprawdzał pochodzenie potencjalnego współpracownika do pięciu pokoleń wstecz. W końcu każde zlecenie zadania członkowi rodziny to nepotyzm, nawet wtedy, gdy wykonawca przypadkowo zna się na opracowywanej tematyce. W każdym razie gospodarcza twarz PO opuściła swoją partię i dziś jest ministrem finansów w rządzie PiS.

Podobnie sprawa miała się z Pawłem Piskorskim. Europoseł nie rozstał się z Platformą z powodu oskarżeń o korupcję w warszawskim ratuszu, ale dlatego, że... korzystał z dobrodziejstw Unii Europejskiej. Ciekawa rzecz – przed akcesją Donald Tusk et consortes namawiali Polaków na głosowanie na „TAK” pod hasłem gór złota, które nam integracja przyniesie, a tu nagle okazuje się, że korzystanie z dotacji na zalesianie gruntów jest czynnością moralnie naganną.


A teraz przyszedł czas na Jana Marię Rokitę. Stosunki między premierem z Krakowa a prezydentem z Gdańska zaczęły się psuć podczas wyborów samorządowych, kiedy to J. Rokita poparł PiSowską kandydaturę na prezydenta miasta. Nie pomogło perfidne zapewnienie, iż robi to tylko dlatego, że Jacek Majchrowski jest jeszcze gorszy. I nie pomoże 1545 zapewnienie, że z PO jest bardzo związany i partii nie opuści, skoro nawet B. Zdrojewski w to nie wierzy.

Konia z rzędem temu, kto wykaże mi istotne różnice pomiędzy J. Rokitą a D. Tuskiem. Podobna sytuacja miała miejsce w moim rodzinnym Lublinie, gdzie z Platformy wyszła stukilkudziesięcioosobowa grupa działaczy z Dariuszem Jedliną na czele tylko dlatego, że grupa skupiona wokół posła Palikota wycięła ich z list wyborczych do samorządów(co swoją drogą także było niezbyt ładne). Program Bloku Obywatelskiego Kochamy Lublin, który „jedlinowcy” założyli, nie różnił się zasadniczo od tego „prawowitej” Platformy (w zasadzie to nie różniły się one też zbytnio od programów innych komitetów). Walki frakcyjne w partiach osadzają się dzisiaj właściwie tylko na różnicach towarzyskich, natomiast kwestie taktyczno-programowe grają rolę podrzędną (o ile jakąkolwiek).

Jeśli J. Rokita opuści PO (a wszystko na to wskazuje), raczej nie uczyni tego, co miał w zwyczaju robić w podobnych sytuacjach – tzn. założyć nową partię (nie te czasy). Zasili zapewne szeregi partii rządzącej i odpowiednio zmieni nastawienie do obecnej sytuacji politycznej. Jego miejsce w Platformie zajmie ktoś inny i będzie drugim człowiekiem po D. Tusku, póki nie podzieli losu swoich poprzedników. Chyba że będzie dostatecznie silny, by samemu wysadzić go z siodła. I tak to się będzie kręcić, a politycy i naukowcy będą się dziwić, że co wybory coraz mniej ludzi chodzi głosować.


Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Polityka