Stefan Sękowski Stefan Sękowski
60
BLOG

Pożegnanie z Wodzem

Stefan Sękowski Stefan Sękowski Polityka Obserwuj notkę 14

Politycy uwielbiają brnąć w dygresję – i tak od dywagacji na temat raportu Antoniego Macierewicza przeszli do historycznej oceny Lecha Wałęsy. Całą dyskusję rozpoczął sam były prezydent, nazywając obecnego durniem. Szybko odpowiedział mu minister Szczygło, stwierdzając, że Wałęsa po 1990 roku „sprzeniewierzył się idei >>Solidarności<<”. W jego obronie stanął Jan Rokita, mianując go „bohaterem narodowym”. 

Rozumiem, że J. Rokita wynosi niemal pod niebiosa byłego prezydenta z powodów pryncypialnych – jako jeden z liderów opozycyjnej PO musi chcąc nie chcąc wspierać przeciwników rządu, tym bardziej, jeśli wywodzą się z grubsza z jednego nurtu ideowego. Czy jednak Lech Wałęsa rzeczywiście zasługuje na tak wielkie uznanie, jakim darzy go nie tylko Jaś Wędrowniczek?

 

Jak pisze Rafał Ziemkiewicz w swojej „Michnikowszczyznie”: „Kościuszko istnieje w nim [naszym wyobrażeniu o historii – przyp. SS] tylko do Maciejowic, a Poniatowski dopiero od Raszyna”. Lech Wałęsa istnieje zaś tylko do Magdalenki. Nie zamierzam w tej chwili atakować poczynań „wodza” sprzed 1989 roku, gdyż oceniam je raczej pozytywnie. Jednak Aleksander Szczygło wytknął mu błędy nie sprzed, a po 1990 roku!

 

Pal licho „idee >>Solidarności<<”, które są swoją drogą także wielkim mitem (nie było jednej „idei”, w opozycji działali ludzie o skrajnie różnych poglądach, których łączył jedynie wspólny wróg). Ale czymże wspaniałym zasłużył się Lech Wałęsa w trakcie swojej prezydentury? Że wyprowadził z Polski wojska radzieckie? Skandalem byłoby dopiero, gdyby prezydent państwa wyswobadzającego się z uścisków Wielkiego Brata nie dążył do usunięcia największego symbolu okupacji – obcej, niechcianej armii. Obawiam się, że odpowiedzi na moje pytanie się nie doczekam (mimo to proponuję chętnych o wpisanie jej w komentarzach, o ile ktoś taką odpowiedź znajdzie).

 

Pochodzę z zupełnie innego pokolenia, niż ludzie, dla których, mimo ewidentnych błędów, Lech Wałęsa stanowi swego rodzaju pomnik. Nie łączy mnie z nim żadne braterstwo broni, nie pamiętam czasów, gdy był ucieleśnieniem walki z reżimem. Oceniam go przede wszystkim po tym, jakim widzę go dziś. A dzisiaj widzę histeryka i pieniacza, który potrafi tylko i wyłącznie obrzucać błotem każdego, kto się z nim pozwala nie zgodzić. Megalomana, który potrafi wykrzyknąć „to JA SAM pokonałem komunizm!”. Furiata, który potrafi przerwać przeprowadzany z nim wywiad w chwili, gdy zadaje się mu niewygodne pytanie (polecam film „Plusy dodatnie, plusy ujemne”).

 

Lech Wałęsa szansę na bycie polskim bohaterem narodowym stracił podczas swojej prezydentury. Pomijam fakt, że najlepiej by było, gdyby w 1990 roku na to stanowisko w ogóle nie kandydował, pozostawiając politykę ludziom bardziej do tego odpowiednim. Do dziś byłby postacią pomnikową, która, mimo braku umiejętności posługiwania się językiem polskim w stopniu pozwalającym na udział w życiu publicznym, byłby do dziś pytany o opinię w tej czy innej sprawie, jako, niech mu będzie, „autorytet moralny”. A tak w przeciągu kolejnych pięciu lat walnie przyczynił się do   wstrzymania przemian i ugruntowania postkomunizmu w Polsce, a także zdążył skłócić ze sobą ludzi, którzy do tych zmian dążyli. A wszystko tylko i wyłącznie w celu cementowania własnej władzy. W 1995 roku jego autorytet był już tak mały, że początkowo sondaże dawały mu nikłe szanse na osiągnięcie dwucyfrowego wyniku procentowego w wyborach. Wejście do drugiej tury zawdzięcza tylko i wyłącznie temu, że kilku polityków centroprawicy (w tym... Lech Kaczyński) wycofało się tuż przed pierwszą, obawiając się, że Polacy będą musieli wybierać między dwoma postkomunistami. A po wyborach w 2000 roku, kiedy to uzyskał ok. 1% głosów, powinien się ze wstydu zapaść pod ziemię i przestać udawać kogoś ważniejszego niż jest.

 

Nawet jeśli mit Lecha Wałęsy jest nieszkodliwy dla bieżącej polityki (bo, przyznajmy szczerze, nie odgrywa w niej żadnej roli), to i tak należy z nim zerwać. Jeśli nie z powodów pragmatycznych, to przynajmniej z racji historycznej rzetelności.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (14)

Inne tematy w dziale Polityka