Gdzie jest Jerzy Miller?

Po pedofilach i dopalaczach mamy kolejną tuskową poruchawkę.

Tym razem premier postanowił zawalczyć z kibolami. Zawalczył zamykając stadiony Lecha i Legii. To wszystko po zamieszkach na bydgoskim Zawiszy po meczu o Puchar Polski.

Na mecze chodzą adwokaci, lekarze czy bankierzy. Chodzą ojcowie z synami, Żaden z nich nie jest stadionowym bandytą. Mimo to żaden z nich nie obejrzy meczu ponieważ nieudolne państwo nie potrafi z tysiąca ludzi wyłowić czterech czy pięciu bandytów.

Przypomnę, że rok temu opinią publiczną wstrząsnęła sprawa zamordowania policjanta na przystanku tramwajowym. Jakoś wtedy wojewoda nie zamknął przędsiębiorstwa tramwajowego i nie nakazał warszawiakom chodzić pieszo...

Na murawę wtargnęło ok. 400 osób, a cały mecz "obsługiwało" 900 policjantów. Policjanci nie zatrzymali ani jednego (sic!) pseudokibica! Stąd nie wiem po co ta policja? Lepiej wokół stadionów ustawić tekturowe plansze z podobizną księcia Williama. Najlepiej w rozmiarach jeden do jeden - by było bardziej groźnie...

Gdzie jest Jerzy Miller - minister spraw wewnętrznych odpowiedzialny za policję? Czyżby pracował nad kolejnym przesunięciem terminu opublikowania raportu w sprawie Smoleńska?