Psychiatra Klich groszem nie pogardzi

Odchodzący, wyjątkowo uczciwy i honorowy (by Tusk) minister Psychiatrii Narodowej otrzyma na odchodne trzykrotne wynagrodzenie. Razem jest czterdzieści pięć tysięcy złotych brutto. Całe szczęscie, że pieniądze wypłacane są w ramach Taniego Państwa, a nie przez biednych studentów i emerytów zasilających darowiznami posła w potrzebie (vide casus z Biłgoraja).

Poza tym każdy grosz będzie potrzebny, by udowodnić, że Zuzanna Kurtyka nie powinna zasiadać w parlamencie.

Dobra... już na poważnie. Sprawa odchodnego Klicha jest dowodem na to, że ludzie z telewizora są całkowicie oderwani od życia. "Ja jeśli ukradnę idę do wiezienia, wy możecie zabić niczego to nie zmienia" śpiewał Kazik Staszewski.

Można doprowadzić do kilku katastrof lotniczych, pozwolić na smierć kilku żołnierzy bez sprzętu. Można doprowadzić do odejścia 6 tysięcy żołnierzy tylko w 2010 roku. I można wziąc za to tyle i bierze emeryt (oczywiście nie esbecki...) w pięc lat...

Można zostac polonistką i cztery lata pisać ustawę, której po dziś dzień nikt nie zobaczył. Za chwile ta ustawa będzie równie tajna jak raport w sprawie dorsza...

Można być lekarzem i zostać ministrem ds. wykluczonych. Przez cztery miesiące wpadnie sześćdziesiąt tysi. NIe wypada odmówić - jak często się słyszy na ławeczce w Wilkowyjach....

Można zostać premierem i wciągu czterech lat ciężkiego grania w gałę zarobić milion złotych. W tym samym czasie można wylatać na linii Gdańsk-Warszawa i z powrotem ponad sześć milionów.

Gdyby dziś kopnąć Tuska w cztery litery i wysłać Go do malowania kominów (czyli do jedynej roboty jaką w życiu uczciwie wykonywał) to zabrakłoby żywota, by spłacić te samolotowe wycieczki...

Ale -od kilku lat - najważniejsze jest zarażanie optymizmem i pozytywną energią, a nie liczenie się z kasą.

Możecie uwierzyć mi na słowo, że czterdzieści pięć tysięcy z kapelusza natychmiast zapewni przypływ entuzjazmu i szczerego optyzmizmu.