Antifa w sądzie

Anfita w sądzie. Rzecz jasna nie w sądzie karnym. Albowiem bandyci czarni na zewnątrz i wyjątkowo czerwoni w środku przyjechali zwalczać faszyzm z własnymi paramedykami i z własnymi adwokatami. Dlatego z tego powodu wszyscy szybciutko wypuszczeni (a nie z powodu, że sądy 24-godzinne są do dupy). Życzyłbym sobie,by jakakolwiek bojówka kibolska czy skinowska była w połowie tak świetnie zorganizowana jak szwabscy miłośnicy pokoju...

Lecz niniejsza notka nie jest o moich życzeniach.

Notka jest o tym, że przed chwilą zobaczyłem Sekielskiego. I na samym początku jakaś niemiecka blać wypłakuje się do kamery wyjątkowo obiektywnego dziennikarza (miało być w cudzysłowie) TVN24. Otóż niemra skarży się, iż została zamnkięta w dużej celi na pięćdziesiąt osób. W celi było otwarte okno. A najgorsze jest to, że przez czternaście godzin nie dostała nic do jedzenia!

Toż to prawdziwy skandal! I żaden rzecznik prasowy Policji się z tego nie wytłumaczy!

Żeby obrońca pokoju i awangarda postępu, jak pies, bez żarcia? Poza tym pięćdziesiąt osób w celi? A jak to lesba była? Tak sam na sam z chłopami? U nas niejeden przeciwnik miłośników pokoju wygrał proces bo PRL-bis nie zapewnił mu trzech metrów kwadratowych lebensraumu.

I teraz clou. Pora na urabianie opinii publicznej nad Szprewą: lada moment okaże się, że sądy i policję mamy iście nazistowską -  do tego praktyki stosujące iście z bantustanu. Sprawiedliwości (zwłaszcza społecznej) u nas za grosz nie ma!

Dlatego trza pozwy do Starburga złożyć. Nie może być tak, że światły obywatel Zjednoczonej Europy przetrzymywany jest czternaście godzin bez żarcia!

Odszkodowanie jak nic! Należy się i szlus! Jak by co to nasza Helsińska Fundacja pomoże...