Jesteśmy bliscy rozpętania kampanii antyukraińskiej w Polsce.
Ukraina jest rządzona źle, a jej polityka wobec Polski, to potwarz. Ale tymi sprawami powinien się zajmować rząd, a ściśle, resort spraw zagranicznych.
Gdy spotykam na kasie w koszalińskim Lidlu młodziutką Ukrainkę, to jestem pewien, że żadna UPA jej nie w głowie, czy inny Bandera. Ta kobieta chce po prostu godnie żyć i docenia gościnę w Polsce. Taką samą mam pewność, gdy widzę zapracowane ukraińskie sprzątaczki i kelnerki we wrocławskim hotelu. Ostatnie, o co bym je podejrzewał, to przynależność do nienawistnego banderowskiego komanda.
Mamy ich wśród nas ponad milion. Zasługują na szacunek, bo są solidni i pokorni. Gdy słyszymy o ukraińskich wybrykach w Polsce, to tylko dowód, że większość naszych gości ma poukładane w głowach zupełnie inaczej, niż ekipa, która w ich ojczyźnie próbuje pisać historię na nowo. No bo jak często słyszymy o tych wybrykach?
Rząd niech robi swoje, za to mu płacimy. A my zachowajmy zdrowy rozsądek i szanujmy ludzi, którzy w naszym kraju szukają poczucia godności i szansy na lepsze życie. To, co zobaczą i czego doznają u nas, wróci z nimi na Ukrainę. To nasza najlepsza inwestycja.
[]