Przez salon przetacza się właśnie fala histerii wywołana oświadczeniem prokuratora Generalnego, z którego wynika, że wersja zamachu nie znalazła potwierdzenia w zebranych dowodach. Stanowisko to potwierdził szef Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie płk Ireneusz Szeląg. To prosty i jasny przekaz wraz z uzasadnieniem, które oburzeni zwolennicy zamachu zwykle pomijają:
Na potwierdzenie ustalenia prokuratury o braku zamachu płk Szeląg przywołał zamówione w śledztwie opinie biegłych: Instytutu Technicznego Wojsk Lotniczych, który uznał, że paliwo lotnicze zatankowane przez rządowego tupolewa było prawidłowe; Instytutu Geologii PAN, o warunkach klimatycznych i naturalnych w tym miejscu okolicznościach pojawienia się i zniknięcia mgły nad lotniskiem w Smoleńsku; Wojskowego Instytutu Chemii i Radiometrii, który nie stwierdził obecności w miejscu katastrofy materiałów wybuchowych, toksycznych i radioaktywnych, ani ponadnormatywnego promieniowania; biegli ds. nawigacji lotniczej badali karty podejścia do lotniska.
Zamiast tego wypisują historyjki o dowodach owego zamachu leżących w rosyjskich sejfach i na płycie lotniska. Z oświadczenia widać jednak, że wbrew wyobrażeniom naszych speców od teorii spiskowych nasi prokuratorzy byli na miejscu i dowody badali. Wynika z niego również, że sprawą zajęli się specjaliści a nie tylko posądzani o stronniczość i zależność od rządu prokuratorzy.
W zasadzie należało się tego spodziewać, bo ta wersja zamachu jest tylko trochę bardziej prawdopodobna, niż tłumaczenie katastrofy ingerencją pozaziemskich cywilizacji. Co oczywiście nie przeszkadza niektórym snuć domysłów o sztucznych mgłach, ruskich samolotach strącających nasz, fałszowaniu sygnałów GPS i innych fantastycznych teorii. Szanowni specjaliści od zamachów lotniczych, pora odłożyć teorię zamachu tam gdzie jej miejsce- między bajki.
Na niektóre tematy mam swoje własne zdanie, na inne zdania nie mam. Innych możliwości nie ma.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka
