Medialne informacje w roku bieżącym przeplatają się pomiędzy poszukiwaniem pieniędzy na 500+, a ostrym sporem na wszystkich możliwych frontach. Retoryka jest ostra, często przekracza granice przyzwoitości i toczy się wedle zasady „ wszystkie chwyty dozwolone”. Za ostrą retoryką nie idą jednak równie zdecydowane działania w sferze realnej. Ten dysonans jest zadziwiający i wydaje się, iż tylko dzięki labilnej postawie PiS - tak zdecydowany atak na rząd może mieć miejsce.
Sprawa dotyczy sprawy prozaicznej – pieniędzy.Oponenci PiS opierają się głównie na wpływach finansowych z reklam i wydaje się, iż to nic prostszego niż uderzyć w ten segment rynku. Podniesienie VAT z 23 do 27 % na reklamę jest elementem do zastosowania „od ręki” . Przy wydatkach reklamowych rzędu 7 mld złotych rocznie, podniesienie VAT z 23 do 27 % oznacza dodatkowych 280 mln złotych do budżetu. Czy rynek spadnie uderzając w dochody budżetu? Rynek rósł w ostatnich dwóch latach o kilka procent – raczej zatrzyma się i nie będzie wzrostu. Pomijam tu takie elementy jak 10% extra podatek obrotowy, którym to narzędziem rząd również może rozmawiać z mediami (ale to wymaga zgody EU).
Reasumując: otrzymujemy dodatkowe niemal 300 mln złotych, uderzamy istotnie w naszych przeciwników politycznych i zyskujemy sympatię społeczeństwa – mniej, tak natrętnych reklam.
Uderza mnie nie brak zastosowania tego instrumentu ale niemal całkowity brak dyskusji na ten temat, oznacza to jedno – ktoś w aktualnie rządzącej partii ma w tym interes.
