,że wyliczenia prof. Artymowicza zostały już poddane krytycznej analizie, która jest dalej kontynuowana. Jak i we wszystkich poprzednich wyliczeniach Pan Profesora, tak i w tych roi się od błędnych założeń oraz niespójności.
1. Czytałem niektóre z tych 'analiz' i widzę, że są one jedynie potwierdzeniem, że ich twórcy, a głównie bloger Kaczyzupa, są prawie bez wyjątku zupełnie hermetyczni jeżeli chodzi o wiedzę - wróć - za duże słowo - jeżeli mówi się o umiejętność posługiwania się elementarnymi nawet wiadomościami z aerodynamiki i mechaniki lotu. Co nie powinno niby dziwić, ale jednak mnie szokuje, są oni - jak mi się udało wywnioskować (nie wgłębiałem się zbytnio w szczegóły personalne) czynnymi partnerami tych dziwnych naukawców zza Wielkiej Wody, którzy karmią 'nasze' nie daj Boże Zbiegowisko Parlamentarne Smoleńskie czymś co temu zbiegowisku widzi się być "TEORIĄ ZAMACHU".
3. Obliczenia Profesora Artymowicza są oczywiście w porządku, co nie dziwi; bez urazy profesorze, ale takie proste w istocie obliczenia mógłby i musi potrafić bezbłędnie zrobić każdy profi z tej dziedziny, ja też, nie musi być profesorem. Tak - wiem, Pan nie jest profi lotnictwa, tylko (aż) jego entuzjastą i uczestnikiem - jako pilot.
Może tylko pisze Pan zbyt barwnym językiem, ma Pan tzw lekkie fajne pióro, co czyni wywody - najsłuszniejsze - trudniej niż łatwiej przyswajalnymi dla tego, co się chyba nazywa Pana 'target market' czy tak jakoś. I stanowi punkt zaczepienia dla durmych dowcipów prymitywnych czytelników -patrz historyjka z kluczami
.
Uprzejmie informuję Sznownego Autora
3. Obliczenia Profesora Artymowicza są oczywiście w porządku, co nie dziwi; bez urazy profesorze, ale takie proste w istocie obliczenia mógłby i musi potrafić bezbłędnie zrobić każdy profi z tej dziedziny, ja też, nie musi być profesorem. Tak - wiem, Pan nie jest profi lotnictwa, tylko (aż) jego entuzjastą i uczestnikiem - jako pilot.
Może tylko pisze Pan zbyt barwnym językiem, ma Pan tzw lekkie fajne pióro, co czyni wywody - najsłuszniejsze - trudniej niż łatwiej przyswajalnymi dla tego, co się chyba nazywa Pana 'target market' czy tak jakoś. I stanowi punkt zaczepienia dla durmych dowcipów prymitywnych czytelników -patrz historyjka z kluczami
.