teesem teesem
230
BLOG

Czy wampir to postać fikcyjna?

teesem teesem Religia Obserwuj temat Obserwuj notkę 0


Kim jest Wampir?

Zastanówmy się przez chwilkę... Ok, nie mogę się skupić. To wysiłek, który na tę chwilę przekracza moje możliwości. Słowem prawdopodobnie nie chcę podjąć tego wysiłku. Czyżbym się czegoś obawiał? Zemsty wampira? Nie, raczej bólu wydobywania jakieś nowej myśli z głowy. Widzicie już tą przeszkodę na mojej drodze? To nie wampir, ale lenistwo...

Więc dobrze, zamysł nad procesem twórczym zjadł mi jeden akapit. W drugim już przechodzę do rzeczy. Otóż wampir jest całkiem realny. Choć go nie widać. Ale jest złem - wcielonym w świecie wymagającym personifikowania nieuchwytnych zagrożeń.

W istocie wampir to zastępcza figura do opisania tego demona, który upodobał sobie ciemność, mimo że był najbliżej Światła...
Taki zabieg posiada niewątpliwe atuty socjotechniczne. Jak doskonale zdajecie sobie sprawę, wampir ma niezwykle urodziwy pijar. Sam w sobie jest postacią zniewalającą, co gwarantuje nie tylko jego urok osobisty, jakże wiernie oddany przez różne maszkary hollywodzkie, ale też tzw. mroczność duszy.

Owa mrocznośc dodaje uroku postaci, obleka ją w nimb tragiczności. Oto bohater rodem z dobrego romansidła - taki, który z powodów emocjonalnego rozdarcia, powikłań życiowych bądź walca dziejowego,  został życiowo dotkliwie połamany, najpewniej tracąc przy okazji coś najcenniejszego z możliwych darów (wszak nie złudzenia!). I teraz niby mściciel chodzi w cieniu budynków, zaczepiając nierozważnych przechodniów, jednak nie po to, by wyżebrać papierosa lub pięć złoty na wódkę, ale by porwać duszę i zamarynować ją w pieprznej zalewie razem z okiem sowy, pazurem nietoperza i ogonem szczura. (Tak na zaś - na gorsze czasy, gdy nie będzie nic świeżego do jedzenia, sklepy pozamykają, a na wolności nie pozostanie ani jeden żywy komar, którego można złapać klaszcząc w dłonie.)

No ale chwileczkę, gdzież to, w jakim mieście spacerują podobne potwory? Niby mamy uwierzyć, że wampiry istnieją?
Oczywiście! W cieniu, w którym można zobaczyć każdą postać, o ile pozwala na to odrobinę przewrażliwiona wyobraźnia. Albo uparte wbijanie wzroku w mrok. Kto nie słucha staromodnych przestróg, by nie patrzeć w ciemność, tego ciemność pochłania. Takie są jej niebezpieczne właściwości - niczym gęstej błotnistej mazi, w którą nierozważna noga wdeptuje raz po raz, z rozpędu nie zatrzymując kroku...


Prawda, my też błąkamy się po mieliznach tematu, zamiat od razu przejść do rzeczy. Ale to dlatego, że klucząc, z wolna zbliżamy się do celu.
W podobieństwach widzimy bowiem klucz do zagadki tej postaci. Jest ona uwodzicielska, tak jak zło, które lubi nas zwodzić na manowce. Jest ponętna, tak jak zło, które nas nęci złudą, przemieniając ją w niepodlegającą wątpliwości atrapę rzeczywistości. Jest oszustwem, tak jak zło, które w krzywym zwierciadle oddaje to, co prawdę ma wypisaną na twarzy. Jest kłamstwem, które chowa się za trybem warunkowym lub przypuszczającym.  W końcu jest  i zbrodnią, bo pozbawia nas życia wiecznego, skazując na wieczną tułaczkę w krainie bez choćby kropli nadziei, w krainie pozbawionej słońca, w krainie śmierci.

Przyjrzyjmy się tej zbrodni. Czy przy jej dokonaniu zastosowano przemoc? Gdzież tam. Jakże cienie mogłyby kogoś skrzywdzić? Musiałbyś sobie wpierw ich masę mięśniową wymyślić. A jednak do zbrodni dochodzi. Czy są jakieś ślady uczestnictwa sił nieczystych? To problematyczne zagadnienie. Współczesna kryminalistyka nie posiada odpowiednich narzędzi do badania tego typu zjawisk, lub też ignoruje je nieświadomie, kierując oczy na jedynie materialne ślady przestępstwa. Zbrodnia zaś przekracza wymiar materialny, gdyż siega najdalszych głębin jestestwa. Twojego fiat...

Wampir to bowiem tylko personifikacja tego zła, które dostaje się do duszy, zatruwa ją i prowadzi na zatracenie. Decydujesz się na przekroczenie granic ustalonych boskimi nakazami niejako do tego popchnięty. Ale nie z zewnątrz przychodzi ruch. To Twoje własne ciało, któremu nakazujesz ruszyć, wyrywa się ze smyczy...

Na zło musisz wyrazić zgodę. Wtedy ono się dokonuje. Otwierasz drzwi swej duszy i zapraszasz do środka przedstawiciela ciemności, ten cień, który błąka się w zakamarkach oczu, wyłudzając chwilę litościwego zwątpienia w odwieczny porządek rzeczy, wyżebrując przestrzeń do obnażenia swej nędzy w taki sposób, abyś pomyślał, że zdradzane ci są największe tajemnice wszechświata.
Czemu nie skosztujesz owocu z tego drzewa? Będziesz wiedział tyle, co ON. Staniesz się wolny!

Wampir przybył do nas już u początku. Skłonił nas do zgubnego w skutkach czynu. Ale sam nie zrobił ani jednego kroku. Krył się w cieniu liści, między migotaniem światła, rysując przed oczami złudzenie czegoś rzeczywistego.

Wampir umie na złudzeniach oprzeć naprawdę ogromne konstrukcje. Tak ogromne, że w pewnej chwili chcemy sprawdzić, jak się mieszka w tym budynku, który pokazał nam na papierze, na piasku naszej wyobraźni. W chwili gdy robimy krok w jego kierunku, zostajemy uwiedzeni. Krok dalej jest już zupełnie realna rzeczywistość skutków czynu, który obnaża ciemne dekoracje przewidzeń.

I jesli mamy dość odwagi, jesteśmy w stanie przyznać się do błędu i cofnąć się tam, skąd przyszliśmy - do światła.

Częstokroć jednak szepty w naszej głowie brzmią tak kojąco, są tak uwodzicielskie, a same konsekwencje czynów można znowu przykryć za zasłoną złudzeń, że pozostajemy w ciemnościach, w świecie wyobraźeń, gdzie naszym dyrygentem jest uwodzicielski pasjonat opowieści z dreszczykiem o prezencji wytwornej pornogwiazdy. Zbliża się do nas na odległość oddechu, patrzy nam głęboko w oczy, a my odwzajemniamy ten odruch zaufania, tracąc dech w głębinach mroku. Podnosi nam temperaturę zmysłów i trzyma je w takim stanie tak długo jak się da, a gdy ciśnienie nam opada i nagle budzimy się dziwnie zziębnięci w świetle zwykłego poranka, wskazuje dobrotliwym głosem  najbliższy sklep ze świeżą krwią...

W lustrze nie widzimy już swojego odbicia, a to, co chce, byśmy widzieli. W naszym jadłospisie zaś pojawiają się nowe zestawy produktów: oślizłe kłamstwo, wijąca się zdrada i słodkawe kawałki pożądania.

Ma nas w swojej niewoli. I zaraża nas swoją pychą, która u niego jest nieuleczalna, a w nas przybiera formę rozpaczy - że to już tak na wieki, że nie ma odwrotu. On stoi na straży tego kłamstwa, dobrotliwie poklepując nas po plecach, gdy schodzimy coraz bardziej w głąb krainy zła. I im niżej schodzimy, tym złudzenia, którymi nas karmi, zdają się rozciągać coraz dalej, poza horyzont. A czyny, do których nas popycha, zdają się wyrąbywać między nami a życiem przepaść nie do przekroczenia.

Lecz pamietajmy. Jest on wciąż złudzeniem. Silnym i uwodzicielskim, ale wciąż tylko cieniem czającym się w zakamarkach oczu, szeptem czającym się w głowie, któremu nie musimy dawać posłuchu:

"Gdy mocarz uzbrojony strzeże swego dworu, bezpieczne jest jego mienie.
Lecz gdy mocniejszy od niego nadejdzie i pokona go, zabierze całą broń jego, na której polegał, i łupy jego rozda." Łk 11, 21-22

Najmocniejsze kajdany niczym są wobec Miłosierdzia Bożego, w którego przepaściach giną wszystkie grzechy.

teesem
O mnie teesem

najlepiej radzę sobie z wymyślaniem nowych koncepcji najgorzej z ich realizacją...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo