Platforma zacznie tonąć

Na nic zdały się tanie zagrywki Urbaniaka o wynagrodzenie Kamińskiego, podważanie wiarygodności świadka przez Neumanna i nawet przez przewodniczącego Sekułę. Były szef CBA, jak czytam z relacji w mediach (teraz czekam na stenogramy ze stron sejmowych, po zakończeniu przesłuchania), pogrążył PO i Tuska.

Wypadł przekonująco nawet dla najmniej przychylnych dziennikarzy. Piotr Śmiłowicz w komentarzu do jednego z moich postów kiedyś pisał nawet: Nie zmienia to mojej oceny, że Kamiński aferę hazardową też rozegrał politycznie. Nie wierzę, że nie dostrzega pan tego, że zamiast informować premiera, prezydenta i wszystkich świętych, powinien był albo od razu skierować wniosek do prokuratury, albo czekać na rozwój sytuacji, podsłuchiwać dalej Sobiesiaka i zobaczyć, jakie będą losy ustawy hazardowej. Mam niczym nie poparte przekonanie, że Kamiński 14 sierpnia 2009 już wiedział, że rzeszowska prokuratura chce mu postawić zarzuty i dlatego poszedł do premiera z "materiałem wybuchowym".

Dzisiaj dziennikarz "Newsweeka" nieco zmodyfikował swoją wersję, choć i tak pozostał przy swoim w kwestii poinformowania o aferze najważniejszych osób w państwie. Sprawa przecieku, mimo że zapewne nie zostanie do końca wyjaśniona, jest bardzo wiarygodna w zeznaniach Kamińskiego. Łańcuszek: Kancelaria Premiera-Miro-Rosół i Sobiesiakowa na spotkaniu 24 sierpnia to póki co jedyna, logiczna wersja, ale pozostaje kwestią rozsądku ewentualnie wiary.

Wiemy też, że cytat-wizytówka afery hazardowej: "Na 90 proc. Rysiu, że załatwimy" nie dotyczy walki Chlebowskiego o ustawę hazardową, a przedłużenia koncesji dla skazanego przez sąd Sobiesiaka. Kamiński zeznał, że Donald Tusk podobno nie przeczytał jego pisma z 10 września, gdzie doradza premierowi wyciągnięcie konsekwencji wobec kolegów z partii, bowiem akcja CBA jest zbyt zaawansowana, by coś mogło ją przerwać.

Poczekam na pełny zapis z tego przesłuchania na stronach sejmowych i odtajnienie całości stenogramów. Zeznania Kamińskiego to dopiero początek - czas na Cichockiego, Zbysia i Mira, Grzesia, Rysia, Koska, a przede wszystkim głównego aktora, Tuska. Koniec snu o jego prezydenturze jest coraz bliższy. A kolejne zeznania bohaterów afery hazardowej mogą zatopić Platformę Obywatelską.