Tusk rezygnuje

Nieprzypadkowy wydaje się termin decyzji Donalda Tuska. I wcale nie jestem zaskoczony, bo od 2 tygodni taką możliwość przewidywałem. Dlaczego premier nie chce zostać prezydentem, skoro do pokonania pozostał mu tylko Lech Kaczyński? Przecież Olechowski i Nałęcz nie stanowią dla niego żadnego zagrożenia.

Tusk wie, co go czeka 4 lutego. Z afery hazardowej wyjść cało pod względem politycznym się nie da. Przeciek, tajemniczy 30 lipca, spotkanie z Kamińskim 14 sierpnia, pisma CBA do premiera z 12 sierpnia i 11 września, brak reakcji na znane mu wydarzenia z afery hazardowej aż do października, spotkanie ze Schetyną i Drzewieckim 19 sierpnia i pomoc przy kalendarium Cichockiego. Pytań masa a raport komisji może być nieprzychylny dla Tuska. Porażka w wyborach prezydenckich byłaby dla niego totalną porażką, po której mógłby stracić władzę w PO. Za duże ryzyko, a ten rok nie zaczął się dla PO tak, jak powinien.

Nigdy nie potrafiłem zrozumieć, po co urzędujący premier chce zamienić stołek na prezydencki, mający przecież bardzo małe - w porównaniu z kierowaniem gabinetu - kompetencje. Jednocześnie Tusk chce wyjść na silnego szefa rządu, który ma poprowadzić reformy do końca, przy zwiększonej władzy. Kogo przekonuje ten argument, skoro wielkich reform od 2007 roku po prostu nie ma? 

Teraz przesłuchanie Mirosława Drzewieckiego. To jednak istotniejsze wydarzenie, mimo że szanse na reelekcję Lecha Kaczyńskiego wzrastają.