Komorowski ma problem

Sondaże, jakie dochodziły do dziennikarzy i blogerów na Twitterze, nie były optymistyczne dla Kaczyńskiego. Już od południa Komorowski miał odskoczyć na ok. 15 % i zbliżał się coraz bliżej do 50%. Choć pojawiły się też przecieki, pokazujące różnice między dwoma najpoważniejszymi kandydatami podobne, jakie podała TVP czyli 6 procent. Bez względu na to, jak ostatecznie się ułożą wyniki, sztab PO nie ma powodów do radości. 

Przede wszystkim dlatego, że Komorowski był pewny zwycięstwa w I turze do ostatnich dni. Liczył na to, iż wystarczy, by jego współpracownicy obrażali Kaczyńskiego, przypomnieli Leppera i Giertycha a PO będzie miała monopol władzy. A tak do 4 lipca musi martwić się o końcowy rezultat. Tusk 5 lat temu również wygrał w pierwszej bitwie, a dogrywkę przegrał z kretesem. 

Różnice w sondażach są faktycznie szokujące. Pamiętajmy jednak, że to TVP zapłaciło za exit poll a SMG KRC jak i Homo Homini polegały na rozmowach telefonicznych. Stąd wydaje się, że różnica między Kaczyńskim a Komorowskim może być jeszcze mniejsza niż 4.9%. PiS zawsze było nieoszacowane i po ostatecznych wynikach podawanych przez PKW zyskiwało.

Warto było popatrzeć na Komorowskiego po wstępnych sondażach. Jego sztab przypominał stypę, miny, które pokazywały, że nie tak miało być. I mały nietakt - kandydat PO nie pogratulował wyniku rywalowi z PiS, a zrobił ukłon w kierunku Napieralskiego. Zupełnie inaczej niż Kaczyński.

Wynik w II turze jest kwestią otwartą. Przy okazji - przypominam o sondażu, jaki wysmażyła w piątek "Gazeta Wyborcza", która dała zwycięstwo Komorowskiemu w I turze. Nawoływania i mobilizacja establishmentu nie pomogły. I w tym też tkwi siła Kaczyńskiego.

PS. Szokujący jest wynik Korwina-Mikke: 4 miejsce i fatalny rezultat Pawlaka.