Coś wisi w powietrzu, tylko co?

Paweł Graś stał się obiektem kpin u 15-latków. W sieci rzecznik rządu jest bardziej ostrzeliwany niż po incydencie z oświadczeniem majątkowym i pracą u niemieckiego bogacza w Zabierzowie. Donalda Tuska internauci przedstawiają w takiej oto formie:

Na profilach znajomych na Facebook'u, którzy do niedawna chcieli oddawać krew za Platformę, widnieją sprzeciwy wobec działań rządu. Nie udało się, bo i nie było jak, zwalić całego zamieszania z ACTA na PiS. Pytanie czy w związku z notowaniami rządu partia władzy też straci. Według mnie to kwestia czasu. By można było mówić o "końcu PO", potrzeba jeszcze kilku takich akcji. Ale mamy dopiero styczeń, a tyle się dzieje niemal każdego dnia. Już widać, że Tusk i jego podwładni stracili kontakt z rzeczywistością, stają się wyalienowani. Nie potrafią reagować na wydarzenia tak jak to miało miejsce z aferą hazardową chociażby.

Bo co to za reakcja ws. ACTA, kiedy minister Boni ruga Zdrojewskiego, oddaje się premierowi "do dyspozycji", po czym ogłasza, że będzie protestował przeciwko podpisanej przez Polskę umowie? Albo gdy szef rządu oznajmia ni mniej ni więcej, że nikt nie przeczytał dokumentu, podpisanego juz przez ambasadora w Tokio i dopiero teraz trzeba go przeanalizować "literka po literce"?

Kończy się pewna era w polskiej polityce: dominacji PO nad przekazem. Tusk nie potrafi już tak biegle "wyprzedzać" wydarzeń. Staje się coraz bardziej śmieszny i ujawnia wypalenie. Może to oznaczać, że w końcu się zakiwa. A on, choć w piłkę nożną gra nieco tylko lepiej niż rządzi, wie, czym to grozi.