Rosjanie celowo prowokują

Działanie Rosjan, którzy wnioskowali do polskich prokuratorów o lustrację rodzin zmarłych pilotów Tu-154 M do trzech pokoleń wstecz, nie może dziwić. To celowy i  prowokacyjny krok, który wpisuje się w ciąg innych zdarzeń "okołorocznicowych". A im więcej będzie mnożyć się wątpliwości, tym bardziej Kreml przykręci śrubę.

Przypomnijmy, że kilka tygodni temu rozbił się na Syberii samolot pasażerski ATR-72. MAK, wyjaśniający katastrofę, zaprosił do badań zagranicznych ekspertów. W przypadku katastrofy smoleńskiej polscy prokuratorzy niezwłocznie zostali odizolowani od szczątków maszyny i przetrzymywani kilka godzin. Późniejszą kolej wypadków wszyscy znamy: byliśmy i jesteśmy w dalszym ciągu jedynie petentami, biegli mogli po roku jedynie sfotografować wrak tupolewa, a prokuratorzy wojskowi dopiero po półtora roku przeprowadzać ekspertyzy. Działanie Anodiny nie było przypadkowe - sposób badania katastrofy samolotu pasażerskiego diametralnie różni się od tego, rozbitego w Smoleńsku. Zakomunikowano światu, że Polska dla Rosji się nie liczy.

Później - w drugą rocznicę tragedii - pokazywano umyty wrak. Prokuratura FR zaprzeczała, by ktokolwiek czyścił szczątki Tu-154 M, ale wystarczy spojrzeć na zdjęcia kawałków maszyny sprzed miesięcy i porównać z 10 kwietnia 2012 r. To, że Rosjanie kłamią, nikogo też nie może dziwić. Od kilkunastu lat stosują te same techniki dezinformacji i propagandy.

Obecnie próbują najwyraźniej upokorzyć rodziny ofiar katastrofy smoleńskiej, podgrzać atmosferę w Polsce i wymierzyć kolejny policzek w Donalda Tuska, na który zresztą zasłużył. Dla wyjaśnienia przyczyn tragedii lotniczej nie są istotne przecież informacje o rodzinach ofiar, w dodatku częściowo dostępnych w aktach sprawy, jak podaje dzisiejsza "Rzeczpospolita".

Dlaczego tak postępują "czekiści"? Z prostego powodu. W Polsce coraz więcej ludzi zaczyna niedowierzać w ich postępowanie. Dlaczego, skoro nikt, poza załogą samolotu, nie odpowiada za to, co się stało w Smoleńsku, Rosjanie nie chcą oddać wraku? Dlaczego nie odpowiadają na nasze wnioski o pomoc prawną, a wymagają ich realizacji po stronie polskiej? Dlaczego prowokują w starym, sowieckim stylu? Pytania mnożą wątpliwości, te z kolei potęgują pokaz propagandowej siły.