Gimnazja ostoją przed Amber Gold

Minister "edukacji", Krystyna Szumilas:Mój 26-letni dziś siostrzeniec był pierwszym rocznikiem, który uczył się w nowo powołanym gimnazjum. I on nie zainwestował w Amber Gold. Swoje oszczędności ulokowali tam ci, którzy są w większości ze starej szkoły. Gdyby byli lepiej wyedukowani ekonomicznie, nie uwierzyliby w cuda.

I tyle do powiedzenia ma w sprawach najwyższej wagi, bo przecież wykształcenia młodych pokoleń, minister Szumilas. Wiadomo, że rząd od dawna stosuje metodę polaryzacji: cokolwiek Jarosław Kaczyński powie, należy to natychmiast zanegować. Tylko, że w tym wypadku wyszło i komicznie i głupio.

Być może pani "minister" otacza się ekspertami (w dodatku anonimowymi), którzy dopasowują się do poziomu gimnazjalnego. Gdyby jednak rozmawiała i słuchała rzeszy nauczycieli, wiedziałaby, że w wyniku reformy oświaty, szkoły te stały się siedliskiem patologii, a przy tym rozwałkowano kształcenia zawodowego. I jedną z recept - choć niejedyną - na poprawę sytuacji, byłaby likwidacja gimnazjum.

Swoją drogą, wielki autorytet, z pewnością dla Szumilas - Andrzej Wajda - pozwolił, by Amber Gold zainwestowało grubą kasę w hagiograficzny film o Lechu Wałęsie. Czy jego też pani minister chce wysłać na kursy do gimnazjum?

Nie wiem, czy dla Krystyny Szumilas jest jeszcze jakiś poziom śmieszności, którego nie przekroczy. W każdym razie, powinna wreszcie zgodzić się na ogólnopolską debatę świata nauki przy świetle jupiterów, a nie chować głowy w piasek. Potem może wrócić do swojego ulubionego gimnazjum i pozostawić ministerstwo w rękach odpowiedzialnych osób.

Na pewno nie takich, którzy zdejmują spodnie podczas wizyty u lekarza na potrzeby tabloidów i wygłaszają każdą bzdurę, by bronić pewnych grup interesów.