Trwają czynności, związane z ekshumacją legendy opozycji demokratycznej, śp. Anny Walentynowicz oraz drugiej osoby, której tożsamości nie chce potwierdzić prokuratura wojskowa. Zarówno wczoraj w Gdańsku, jak i dzisiaj na Powązkach, dochodziło do awantur i skandali. Szczególnie na słowa krytyki zasłużyli prokuratorzy, którzy sami odbierają sobie wiarygodność przez zaniedbania.
Znaczący był obrazek nędzy państwa w Gdańsku, gdy na teren cmentarza nie wpuszczono pracowników sanepidu, ponieważ nie zapisano ich na specjalnej liście, sporządzonej przez odpowiednie służby. Potem okazało się, że planowana ekshumacja ciała śp. Anny Walentynowicz nie odbędzie się planowo z powodu uszkodzonego tomografu, wobec czego przewieziono szczątki ofiary katastrofy smoleńskiej do Krakowa. Prokuratorzy mają problemy z najprostszymi sprawami, co zakrawa na kpinę i rzutuje na całe śledztwo. Jak możemy oczekiwać od instytucji państwowych pełnego i rzetelnego wyjaśnienia tego, co wydarzyło się w Smoleńsku, jeśli tu, na miejscu, same stwarzają sobie kompromitujące problemy?
Już odzywa się chór nienawistników w Internecie i mediach, krytykujący prawo rodzin do ekshumacji. Po co to wszystko. To tylko gra polityczna. Chęć zdenerwowania Rosjan. Szukanie sensacji. Czy to takie ważne, gdzie i kogo pochowano - przecież życia się nie wróci. Takie głosy słychać zewsząd. Zapomina się lub świadomie kłamie, że zgodę na tego typu procedurę wydaje prokuratura wojskowa na podstawie twardych przesłanek. W wypadku ostatnich ekshumacji chodzi o nieścisłości i manipulacje w dokumentacji medycznej, przesłanej przez Rosjan, które dotyczyły ofiar katastrofy. Co mają w tej chwili do powiedzenia eksperci, zapewniający przez bite dwa lata o "wzorowej współpracy" polsko-rosyjskiej? A Ci, dla których temat Smoleńska jest zamknięty i dostatecznie wyjaśniony przez sędziów we własnej sprawie?
Czy tak trudno z kolei zrozumieć, że rodziny ofiar mają pełne prawo wiedzieć, kogo pochowali w grobach i gdzie ewentualnie leżą szczątki ich bliskich? Niestety, Ci, którzy najbardziej ucierpieli w wyniku tamtej katastrofy, muszą przygotować się na kolejną fazę znieczulicy i pogardy w mediach.
