Dom Spotkań z Historią Dom Spotkań z Historią
87
BLOG

Terrorysta z IPN

Dom Spotkań z Historią Dom Spotkań z Historią Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

 

Z Jackiem Marianem Pawłowiczem o wysadzaniu trybun majowych, opozycji w Płocku i pracy w IPN rozmawia Seva Shlykau

***

Już jutro na Skwerze Hoovera (Krakowskie Przedmieście) o godz. 17.00 przy stylowych stolikach będzie można porozmawiać z bohaterami naszego cyklu.

***

Zaczął Pan działać w ruchu oporu w wieku szesnastu lat. Nie za wcześnie?

Dlaczego za wcześnie? Najlepszy czas zacząć! Ja cały czas interesowałem się historią i kiedy poszedłem do średniej szkoły, zorientowałem się, że historia, której się uczę, jest inna niż ta, którą poznawałem w domu. To było jasne: Jeżeli historia jest przekłamana, trzeba ją zmienić. W mojej rodzinie było kilku byłych żołnierzy Armii Krajowej i oni opowiadali mi o tym, jak to było przed wojną i co stało się, jak przyszli komuniści.

Czy w Pana rodzinie ktoś był w opozycji?

Nie, nikt nie działał. Oni milcząco mnie wspierali. Natomiast mój ojciec siedział w więzieniu w latach pięćdziesiątych. I ja wiem teraz z perspektywy mojej pracy naukowej, co on czuł wtedy, co on przeszedł. Dlatego nie dziwię się, dlaczego on tak milcząco na to patrzył. Nie można oceniać własnych rodziców, oni chcą lepiej dla swojego dziecka, to jest najważniejsze. No i awantury też miałem: „przestań, nie rób tego, zniszczą cię”!

I jedną z pierwszych akcji Pańskiej grupy była próba wysadzenia trybuny pierwszomajowej…

No tak, ale to akurat był przypadek. To się bardziej by wiązało z grupą, w której działałem. Chcieliśmy ją wysadzić, ponieważ to był symbol zniewolenia, ta trybuna i komuniści, którzy na niej występowali. Nie zdążyliśmy tego zrobić, niestety zostaliśmy złapani całą grupą.

Czym się Pana grupa zajmowała się oprócz wysadzania trybun?

No to była pierwsza akcja. Myśmy się przygotowywali przede wszystkim do działalności informacyjnej. Potem na pierwszy plan wyszło drukowanie. Ja byłem bardzo zaangażowany w druk. Dla mnie był to bardzo ciekawy okres: redagowaliśmy gazety, drukowaliśmy ulotki, robiliśmy napisy na murach: „Solidarność żyje”, „Solidarność zwycięży”. Rozrzucaliśmy też ulotki z bloków, właśnie najtrudniejsze to było zrzucić ich z dziesięciopiętrowego bloku i nie dać się złapać.

I jak to robiliście?

Na Marlboro, Marlboro, bo to były jedyne papierosy, które jak się zapaliło, to nie gasły. I, robiliśmy paczkę, ulotki obwiązaliśmy sznurkiem i wsadzaliśmy Marlboro i sami uciekaliśmy. Papieros dopalał się i ulotki się rozlatywały. Stąd nas nie mogli nigdy złapać

W następnych łatach działalność stała bardziej poważna.

Tak, zacząłem wydawać gazety „Petrochemia” i „Solidarność Płocka” potem był „Robotnik Mazowiecki” - typowo związkowe gazety informacyjne. To była taka duża frajda, ponieważ robiliśmy coś dobrego dla ludzi, którzy kompletnie o tym nie wiedzieli. Potem miałem już swoją drukarnię, która zresztą jeden raz nawet wpadła, ta w której drukowaliśmy „Solidarność Płocką”. Po całej nocy drukowania przyjaciel zostawił świeże ulotki i nie zaniósł maszyny do piwnicy, no i ją znaleźli. A potem już byliśmy bardziej ostrożni, na przykład nigdy nie chodziliśmy do drukarni wprost, wysiadałem gdzieś i szedłem na piechotę. Niekiedy kilkanaście kilometrów.

Czy wierzył Pan w zwycięstwo? I za jaki czas ono nastąpi?

Nie myśleliśmy o tym. Działaliśmy w słusznej sprawie i to było ważne. Może inaczej. Ja raczej myślałem, że to jest sprawa na lata, że to długo potrwa, no i trwało długo. Kilkanaście lat w sumie. Ale za to żyjemy teraz w wolnej Polsce.

O co wałczyliście?

No myśmy chcieli żyć w wolnej Polsce. Bez komunistów. W Polsce, w której będziemy mogli czytać książki opowiadające prawdziwą historię. Chcieliśmy słuchać radia, które mówi prawdę, mieć telewizję, która mówi prawdę. Gdzie byle sekretarz komunistyczny nie będzie nam rozkazywał, co robić i jak żyć. W Polsce, gdzie Rosja nie będzie mówiła, jaka ma być polityka naszego kraju.

Co poczuł Pan kiedy nastąpił stan wojenny?

Wtedy już siedziałem w więzieniu i byłem, my wszyscy byliśmy pewni, że racja jest po naszej stronie. Od siedemdziesiątego dziewiątego roku, kiedy  papież był w Polsce i powiedział te sławne słowa: „ Niech stąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi, tej ziemi”, to ja byłem pewny, że koniec komunizmu jest bliski. I stan wojenny ja odebrałem jako takie przedśmiertne drgawki tego Molocha, który za wszelką cenę chciał się uratować. Jeszcze to potrwało, ale w sumie ja miałem rację. I jedyny argument, jaki miał po swojej stronie to była brutalna siła. Bo wszystko inne było po naszej stronie, tylko nie siła, znaczy nie siła zbrojna, nie SB, nie wszystkie te służby, nie wojsko. Racja, prawda, uczciwość, przyzwoitość dobroć, miłość: wszystko to o czym mówił papież przez wszystkie te lata było z nami. Dlatego Polacy wygrali.

Co Pan myślał o ludziach reżimu wtedy i czy po tylu latach nastawienie do nich zmieniło się?

Esbecy to byli wykształceni ludzie. To byli ludzie, którzy wiedzieli, co robią, wiedzieli, że służą obcemu mocarstwu. Dla mnie są to zwykli zdrajcy i tak samo jak i komuniści powinni ponieść odpowiedzialność za swoje czyny, ale niestety nie ponieśli. Po odzyskaniu wolności, na wyższym szczeblu ludzi zmieniono, a niżej byli wciąż ci sami.

Więc może nie warto było walczyć?

Warto było. Bez względu na to, że komuniści wywinęli się z odpowiedzialności. Mamy wolną Polskę, możemy jeździć po całej Europie, jesteśmy w Unii. Ja się cieszę z tego, że mój syn nie wiedział, nawet, co to jest bezpieka, póki ja mu nie opowiedziałem. Nie musi się co rana budzić z lekiem: „A może zaraz będzie rewizja, a może wkrótce przyjdą”. Ja miałem trzydzieści sześć rewizji, dziewiętnaście razy siedziałem w areszcie, raz w więzieniu. I do dzisiaj pamiętam to uczycie, jak przychodzili – tą bezsilność. Zawsze przychodzili o szóstej rano, przewracali całe mieszkanie, pamiętam, jak jednego razu znaleźli u mnie wałek drukarski i nie wiedzieli co to jest i po prostu rzucili to w pozostałe, niepodejrzane rzeczy.

Jak Pan pamięta ten dzień sprzed dwudziestu lat?

Znaczy ja byłem zwolennikiem tego, że z komunistami się nie rozmawia, uważam, że porozumienia okrągłego stołu, to była w jakimś stopniu przegrana „Solidarności”, ponieważ ze zdrajcami się nie rozmawia. Ale pomimo tego, w jakiś sposób to pomagałem w tych wyborach. I jak ogłoszono te wyniki, że dziewięćdziesiąt dziewięć procent w Senacie i Sejmie, wszystko, co było do wzięcia, wzięła „Solidarność”, to miałem radochę! Polacy pokazali komunistom i temu śmiesznemu systemowi gdzie jest ich miejsce – na śmietniku, na śmietniku historii. I od tego momentu zaczynała się wolna Polska. Ten dzień można porównać tylko z jedenastym listopada.

Dlaczego to był śmieszny system?

No to było tak, że ci, którzy się zdecydowali na działalność opozycyjną, byli wolnymi ludźmi w tym zniewolonym kraju. A oni zamykali nas w więzieniach, robili rewizje, wyrzucali z pracy – mnie dwanaście razy wyrzucali z pracy. To myśmy byli wolni, nie ukrywaliśmy swoich poglądów. I właśnie, to było najśmieszniejsze, że przychodziła bezpieka, smutni panowie, którzy po prostu wierzyli w ten system, a przynajmniej czerpali z niego kasę. Im się wydawało, że wsadzając nas do więzienia mogli nas zniewolić.

Ja nie potrafię zrozumieć psychologii esbeka, jak można było w czymś takim uczestniczyć, w zniewoleniu swojego kraju! Tak, mówią, że wtedy to zawsze miało się prace. No, tylko jaka to była praca – pracować, żeby zarobić na bułkę? Co było fajnego w tam tym kraju? To że Gierek dobrobyt komunistyczny budował za cudze pieniądze? To że jeszcze wnuki mojego syna będą te długi spłacać? Ja wole swoją, dzisiejszą Polskę, w której politycy się kłócą, ale czuję się wolny! Że jak chcę, to sobie wsiadam do samochodu i sobie jadę do Paryżu, Rzymu, gdzie chcę i nawet nie wiem kiedy granicę przekraczam i nikt mi nie grzebie po sumkach – czy nie mam ze sobą ulotek.  Że nikt mnie nie straszy, że wyrzuci mnie z pracy za moje poglądy. To jest mój kraj. Właśnie o taki wałczyłem, z kłócącymi się politykami, ale wolny.

Jakie marzenia mieliście?

Tak naprawdę to się nie zastanawiałem. Pamiętam kiedyś takie spotkanie. Było nas czterech w Płocku i siedzieliśmy gdzieś tak po jakiejś akcji, jakieś piwo piliśmy wtedy, no i jeden mówi tak: „Ja bym chciał być ministrem spraw wewnętrznych i ja bym wtedy tym komunistom pokazał”. A drugi mówi: „A ja bym był naczelnikiem więzienia dla komunistów”. Trzeci mówi: „A ja to bym chciał być naczelnikiem <<Petrochemii>> – czyli <<Orlenu>> dzisiaj”. A ja mówię, że wtedy chciałbym to wszystko opisać. No i cholera, tylko mi się udało. Jeden nie żyje, drugi jest ciężko chory, trzeci żyje swoim życiem odosobnionym kompletnie.A ja właśnie te wydarzenia opisuję.

 

Pawłowicz Jacek Marian, ur. 8 XII 1963 w Płocku. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego, Wydział Dziennikarstwa i Nauk Politycznych (1995). Absolwent studiów podyplomowych: Przedsiębiorczości i Rynku Kapitałowego na UW ( 1997), Wydziału Zarządzania (1997), Kolegium Ekonomicznego na SGH w Warszawie (1998). 1979 współzałożyciel i członek Młodzieżowego Komitetu Oporu w Płocku; 30-31 IV 1979 aresztowany za próbę wysadzenia w powietrze trybuny pierwszomajowej, skazany wyrokiem Sądu dla Nieletnich na nadzór kuratora. 1981-1987 członek KPN; 1981 założyciel, redaktor i autor publikacji oraz wykonawca prac technicznych w „Młodym Konfederacie”, kolporter, organizator akcji ulotkowych, organizator zebrań, 1987 szef okręgu Płock, 1987 [współzałożyciel?] redaktor „Wiarusa”. 1981-1989 organizator i prowadzący biblioteki wydawnictw niezależnych przekazanej do Wszechnicy Robotniczej PPS. 1982-1983 pracownik Mazowieckich Zakładów Rafineryjnych i Petrochemicznych w Płocku. 11 IV-27 VII 1983 aresztowany i przetrzymywany w Centralnym Areszcie Śledczym przy ul. Rakowieckiej w Warszawie, zwolniony na podstawie amnestii. 1982-1989 działacz podziemnej „S”; 1988-1989 redaktor „Solidarności Płocka”, 1988-1989 redaktor „Petrochemii”, 1988-1989 szef kolportażu NSZZ „S” w Płocku. 1982-1989 prowadził punkt kolportażowy w Płocku przy ul. Jachowicza, kolporter w zakładach pracy w Płocku. 1983-1985 pracownik Zespołu Szkół Zawodowych nr 2 w Płocku; 1986 referent w Wojewódzkim Urzędzie Poczty; 1987 pracownik PSS „Społem” w Płocku; 1987 pracownik Przedsiębiorstwa Budownictwa Komunalnego w Płocku. 1987-1993 członek PPS; członek CKW, przewodniczący Komitetu Miejskiego w Płocku, 1987-1993 redaktor naczelny „Robotnika Mazowieckiego”, [organizator?] Wszechnicy Robotniczej, organizator demonstracji,m.in. 1-Maja 1988 w Płocku. 1988 druk ulotek dla strajkującego MPK w Płocku. 1988-1989 współpracownik RWE; przekazywanie informacji z Płocka. 1988-1989 organizator spotkań Płockiej Rady Solidarności i Mazowieckiego Komitetu Obywatelskiego. Uczestnik głodówki w obronie więźniów politycznych w Głogowcu i we Wrocławiu. Wielokrotnie zatrzymywany, poddany przeszukaniom i przesłuchiwany, wielokrotnie skazany na karę grzywny przez kolegium ds. wykroczeń. kilka razy wyrzucony z pracy w związku z aresztowaniami, pozbawiony możliwości zatrudnienia zgodnie z kwalifikacjami. 1989-1991 członek „S”. 1989-1991 pracownik MZRiP w Płocku; 1991-1993 inspektor w Wojewódzkim Zespole Pomocy Społecznej w Płocku; kierownik d.s. opiekuńczo-terapeutycznych w Domu Pomocy Społecznej w Koszelewie (1993-1994) i Zakrzewie (1994-1999); 1999-2000 kierownik filii Banku Rozwoju Cukrownictwa; 2000-2001 doradca wojewody w Mazowieckim Urzędzie Wojewódzkim; 2001 do chwili obecnej kierownik referatu edukacji historycznej w OBEP IPN w Warszawie. 1991 Zasłużony Działacz Kultury. Autor publikacji naukowych z zakresu historii najnowszej, m. in. dotyczących historii opozycji w Płocku i regionie: „Nieznani bohaterowie” cz.I (1995) i II (1998).  

Encyklopedia “Solidarności

Blog jest częścią projektu "4 czerwca - Wyłącz system" organizowanego przez Dom Spotkań z Historią (www.dsh.waw.pl). Opowieści ludzi opozycji lat '80, którzy nie trafili na pierwsze strony gazet; ludzi często zapomnianych; ludzi podziemnych; ludzi, którzy wyłączyli system. W rocznicę wyborów, 4 czerwca, na Krakowskim Przedmieściu zorganizowany zostanie Transformator Doświadczeń; w specjalnie wydzielonej strefie zasiądą byli opozycjoniści, którzy przy stolikach opowiedzą o swoim doświadczeniu tamtego czasu. Powstanie też specjalnie zaprojektowana przestrzeń, w której będą mogli się spotkać uczestnicy oporu antykomunistycznego, którzy często nie widzieli się od 20 lat. Redaktor: Michał Łuczewski. Współpraca: Elżbieta Ciżewska, Maciej Cuske, Włodzimierz Domagalski, Seva Shlykau, "Encyklopedia Solidarności".

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura