Grzegorz Wysocki Grzegorz Wysocki
58
BLOG

Igor Janke a sprawa polska, czyli Aleksander Kwaśniewski i jego

Grzegorz Wysocki Grzegorz Wysocki Polityka Obserwuj notkę 6

W święta nieco więcej czasu na wszelakie lektury, więc przeczytałem nawet prawie że od deski do deski świąteczną, weekendową „Rzeczpospolitą” (7-9 kwietnia 2007). Kilka uwag z tą lekturą związanych.

 

Przede wszystkim anonsowany już na jedynce tekst Igora Jankego mający być rzekomo „portretem byłego prezydenta”. W istocie jest to jakiś dziwaczny paszkwil atakujący Kwaśniewskiego, którego „portret” ogranicza się do jego dworsko-pałacowego otoczenia, kontaktów z biznesmenami i milionerami, do otaczaniu się oligarchami, do organizowania luksusowych przyjęć dla bliższych i dalszych znajomych. Na jedynce tekst nazwany jest „Prezio premierem?”, tekst anonsowany jest też na pierwszej stronie „Plus minus”, tam już pod tytułem właściwym tekstu Jankego („Pałac, dwór i nasz kierownik”). Wiele wyjaśnia już lead artykułu: „Kiedy był prezydentem, miał słabość do dwóch środowisk: dawnego KOR albo jak kto woli „Gazety Wyborczej” i wielkiego biznesu. Oba były mu potrzebne i oba skutecznie przyciągał na swój dwór. Teraz Aleksander Kwaśniewski przygotowuje wielki powrót. Kim mógłby zostać? Na przykład premierem”. W czasie lektury tekstu nie mogłem pozbyć się wrażenia, że ten „portret byłego prezydenta” jest swoistą zemstą „Rzeczpospolitej” za wywiad jakiego jakiś czas temu Kwaśniewski udzielił „Wyborczej”. Zastanawiam się też, co przygotowuje „Rzepa” w odwecie za kolejny policzek – w świątecznej, wielkanocnej „Trybunie” również się wywiad z Kwaśniewskim. To dopiero cios.

 

Nawet jeśli w tekście Jankego nie ma ani jednego zmyślonego słowa i wszystko, co się w nim znajduje jest najświętszą prawdą, budzi moje zastrzeżenia forma tego artykułu. Dziwnym trafem (to zresztą praktyka wśród dziennikarzy coraz częstsza) nie wypowiada się w tekście ani jedno (!) źródło podpisane imieniem i nazwiskiem, ani jedna znana osoba – nikt, nikt nie zgodził się podobno wystąpić pod swoim nazwiskiem. Już w tym momencie w czytelniku budzą się wątpliwości. Nieuzasadnione? Bo w przeciwnym wypadku w ogóle tekst Jankego nie mógłby powstać? A czy nie zastanawia, że skoro wszyscy rozmówcy mówią prawdę, boją się tę prawdę powiedzieć pod własnym nazwiskiem? Nie przypomina to nieco donosów czy mówiąc dosadniej, obrabiania dupy po kątach, za plecami samego zainteresowanego? Nie jestem przeciwnikiem „anonimowych źródeł informacji”, ale z drugiej strony jestem zwolennikiem rzetelności i wiarygodności dziennikarskiej. A w przypadku tekstu Jankego jakoś mi trudno uwierzyć w dochowanie wierności tym naczelnym zasadom porządnie wykonywanej roboty dziennikarskiej.

 

Wypiszę z tekstu wszystkie określenia, o których wspominałem powyżej: „uśmiecha się złośliwie jeden z dawnych kolegów Aleksandra Kwaśniewskiego”, „Inny wspomina:”, „wspomina jeden z bywalców”, „tłumaczą moi rozmówcy”, „Niemal wszyscy politycy, z którymi rozmawiałem, przygotowując ten tekst, dawni czołowi działacze SLD, proszą o zachowanie anonimowości. Chętnie się spotykają, ale warunek jest jeden: tej rozmowy nigdy nie było”, „dawni koledzy Kwaśniewskiego mówią”, „przekonują moi rozmówcy”, „zdradza pewien bardzo ważny polityk”, „wspomina jeden z pasażerów prezydenckiego samolotu”, „tłumaczy bywalec tych rautów”, „objaśniają znawcy prezydenckich salonów”, „wspomina jeden z dopuszczonych do zaszczytu uczestnictwa w zrzutce”, „Politycy Sojuszu wspominają tamte czasy z rozrzewnieniem”, „wspomina jeden ze znajomych byłego prezydenta”, „Wszyscy też zgadzają się co do tego, że” [po czym następuje wypowiedź jednego z tych „wszystkich”; zapewne „wszyscy” wypowiedzieli podobny sąd lub też każdy z „wszystkich” gotów jest się pod nią podpisać], „To, że Kwaśniewski potrafił zauroczyć, przyznają wszyscy”, „mówi jeden z polityków”, „wspomina pewien bardzo znany polityk”, „inny młody lider partyjny, znokautowany politycznie przez Kwaśniewskiego, po dużej wódce żalił się koledze, że”, „politycy SLD przyznają, że”, „radzi człowiek znający dobrze Rozbrat”, „Inny jego współpracownik mówi to samo, ale innymi słowami”, „twierdzi jedna z ważnych postaci SLD”, „opowiada jeden z ludzi SLD”, „opowiada człowiek znający dobrze to środowisko”, „współpracownicy Kwaśniewskiego twierdzą, że”, „w towarzystwie opowiadają, że”, „zaprzecza otoczenie byłego prezydenta”.

 

Doprawdy, zabawny to tekst. Nie twierdzę, że wszystko, co się w tekście Jankego znalazło jest zmyśleniem – wierzę, że tak nisko jeszcze redaktorzy „Rzeczpospolitej” nie upadli. Ale, przyznać muszą państwo, że dosyć to dziwna sytuacja, by w jednym z czołowych, ogólnopolskich dzienników opiniotwórczych ukazywał się tekst złożony z samych „anonimowych źródeł informacji”. Mnie raczej taki tekst bawi i złości zarazem. A już najbardziej rozbawił mnie ten fragment artykułu: „ – Pamiętam, jak mnie kiedyś rozrabiał. Piłem z nim, widziałem jak mnie oszukuje, ale on robił to tak ładnie, lubiłem go i tak – wspomina pewien znany polityk. Inny młody lider partyjny, znokautowany politycznie przez Kwaśniewskiego, po dużej wódce żalił się koledze, że Kwas go zniszczył. >>Ty nie wiedziałeś, że on robi cię w konia?<< - dziwił się jego kolega, stary polityczny wyga. >>Wiedziałem, ale on tak pięknie kłamał<< - mówił ze łzami w oczach skrzywdzony polityk.”

 

Ech, fragment to naprawdę rozczulający! Scena godna literatury romantycznej czy wmontowania do filmu o listonoszu Pablo Nerudy nawet. Myślę, że „Rzeczpospolita” powinna w świątecznym, wielkanocnym numerze ogłosić konkurs dla czytelników na rozszyfrowanie owych osobowych źródeł informacji donoszących na swojego kumpla i przyjaciela Kwacha. W nagrodę może zaproszenie na słynne imieniny w Pałacu?

Publikacje m.in.: Dziennik, Rzeczpospolita, Ha!art, Studium, Arte, Witryna Czasopism, ARTpapier, Portret, [fo:pa], Literacje. Stale współpracuje z Witryną Czasopism, ARTpapier.pl, Studium i Wirtualną Polską.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka