To , że konkurujące z sobą partie czy poszczególni politycy muszą w jakiś wyrazisty sposób podkreślić różnice w swoich poglądach to sprawa oczywista. Stąd mniej lub bardziej udawane „wzmożenia” a to w poglądach na gospodarkę, politykę zagraniczną czy Kościół. Jeśli p. Szejnfeld pisze coś o Kościele czy jeśli p. Szydło próbuje coś wyartykułować o gospodarce to pół biedy – przekonanie , że polityk w demokracji powinien znać się na wszystkim jest tak powszechnym mitem iż nie warto z nim walczyć... śmieszność dawno przestała być cecha dyskredytującą polityka...
Ale jeśli z jednej strony słyszę , że grozi nam trzynasty grudnia a drugiej , że w Polsce rządzić będą talibowie od których Al-kaida będzie się uczyć metod i skuteczności to już nie wiem czy jest to artykułowanie i podkreślanie różnic w poglądach czy objawy , odbiegającego od normy, stanu umysłu. Bo to nie jest już tylko hiperinflacja słów i pojęć.
Ale jeśli chodziłoby tylko o ten stanu umysłu też nie byłby najgorzej. Jest bowiem też niestety trzecia możliwość – jest duże prawdopodobieństwo , iż zarówno jedna jak i druga strona sporu celowo chce „pomieszać języki” i tak podmienić znaczenie podstawowych pojęć by jakiekolwiek rozmowa, nie mówiąc już o porozumieniu, o najważniejszych sprawach dotyczących funkcjonowania państwa, społeczeństwa , gospodarki była niemożliwa. No bo jak można siąść do stołu z talibem albo zdrajcą ? Oczywiście , że nie można. Tak „sformatowanego” konkurenta trzeba unicestwić ...
Wszystko wskazuje na to, iż obie największe partie obrały taką strategie i nie mają zamiaru się z niej wycofać. Odnoszę nawet wrażenie i panuje przekonanie, że gdyby któraś z nich się wycofała dałaby świadectwo tchórzostwa.
Gdyby taka postawa charakteryzowała wyłącznie polityków nie byłoby powodów do obaw. Niestety w ten scenariusz wpisały się media , które po społu z politykami hodują sobie wyznawców. Klasyczny sposób myślenia wyznawcy , bez względu na obiekt kultu , tak często prezentowany na saloonie, polega mniej więcej na tym : nieważne , że na czymś się nie znam , wystarczy, że druga strona coś powiedziała, zrobiła, wykonała jakiś gest więc musi to być z gruntu złe, fałszywe, perfidne i trzeba dać temu odpór... Tylko pozazdrościć żelaznego elektoratu, bo przy zniechęceniu Polaków do polityki wychowanie sobie żelaznego elektoratu to pewność sukcesu. Tylko czy to jest rzeczywiście „wychowywanie” czy deprawacja ....
To ja - ortograficzny abnegat :
Wypełniasz PIT? Przekaż 1% podatku.
W formularzu PIT wpisz numer: KRS 0000037904
W rubryce „Informacje uzupełniające - cel szczegółowy 1%” podaj: 24463 Ziętarska Monika
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka