Na początku najnowszego eseju Anne Applebaum w The Atlantic przypomina imprezę, którą organizowała 31 grudnia 1999 r. w swoim domu w Polsce. Spośród gości wielu było Polakami, wielu przyjechało z zagranicy na ten szczególny weekend by razem powitać nowe tysiąclecie.
Większość gości to konserwatyści, którzy w tamtych czasach byli antykomunistami i byli nastawieni prorynkowo ale także wierzyli w międzynarodowe sojusze, takie jak NATO. Impreza była wielkim sukcesem, trwała całą noc i następnego dnia kontynuowała brunch. Wszyscy czuli się częścią tego samego zespołu.
"Prawie dwie dekady później", pisze Applebaum, "przechodzę teraz przez ulicę, aby uniknąć niektórych osób, które były na mojej imprezie sylwestrowej." Ocenia ona, że połowa osób na tej imprezie przestała już więcej rozmawiać z drugą połową.
Na przykład w ostatnich latach Applebaum nie odbyła ani jednej rozmowy z kobietą, która była kiedyś jej najbliższą przyjaciółką i jest matką chrzestną jednego z jej dzieci. Próbowała dotrzeć do tej kobiety i zasugerowała, by się spotkały ale kobieta odmówiła. "O czym byśmy rozmawiały?" - napisała.
Washington Post