zbigniewstefanik zbigniewstefanik
1203
BLOG

Powstał „Twój Ruch”, ale co z tego wynika?

zbigniewstefanik zbigniewstefanik Polityka Obserwuj notkę 13

           Szóstego października bieżącego roku Janusz Palikot oddał wyborcom, obywatelom RP, swój Ruch. Teraz Ruch Palikota jest Twoim Ruchem! Twój Ruch Platformą Obywatelską i Prawem i Sprawiedliwością! I nie tylko! Tylko lepiej!

           Twój Ruch zajmie się gospodarką, sprawami społecznymi, bezrobociem i wszystkimi problemami, z którymi mogliby spotkać się obywatele RP. Jednak, co rozumie się samo przez się, Twój Ruch zajmie się sprawami Rzeczpospolitej lepiej, niż dotychczas istniejące partie, jak również wszystkie przeszłe i przyszłe ugrupowania polityczne w Polsce!

           Twój Ruch zamierza wygrać wybory do Europarlamentu. W tym celu zamierza on zdobyć w eurowyborach pięćdziesiąt mandatów na pięćdziesiąt jeden możliwych do zdobycia z polskiej puli. Jednakże Twój Ruch jest jednocześnie tolerancyjny i wielkoduszny, dlatego też zamierza zostawić jeden mandat, cytując Ryszarda Kalisza, « tym konserwatystom ».

           Z takim oto przekazem mieliśmy do czynienia na konwencji Ruchu Palikota, podczas której zmieniono nazwę, a co za tym idzie, zmieniono również twarz ugrupowania - na nieco bardziej poważną… Tak twierdzą liderzy Twojego Ruchu.

            « Więcej wizji mniej telewizji ». Tak zdawał się brzmieć przekaz tych, którzy przemawiali na konwencji założycielskiej Twojego Ruchu. Jednak, skoro użyłem cytatu należącego do politycznych już klasyków, by podsumować pierwsze formalne spotkanie działaczy Twojego Ruchu, to powinienem również wspomnieć o autorze tego cytatu.

           No właśnie. Autor tej rady, prezydent Aleksander Kwaśniewski był wielkim nieobecnym tej konwencji. Miał on być asem atutowym nie tylko samego Janusza Palikota, ale także całej jego partii. Jednak as atutowy - chociaż w przeszłości wspierał przecież Janusza Palikota w zmaganiach w tworzeniu nowej polskiej lewicy - najwyraźniej zbuntował się. Co prawda podczas owej konwencji Janusz Palikot nadmienił, iż prezydent Kwaśniewski patrzy przychylnie na powstanie Twojego Ruchu, to od samego zainteresowanego potwierdzenia uzyskać było nie sposób.

           Kiedy trwała konwencja założycielska nowego Ruchu to prezydent Kwaśniewski przebywał akurat na Ukrainie, gdzie był zaabsorbowany ważnymi obowiązkami. O tym dowiedzieliśmy się z internetowych doniesień i plotek. Albowiem były prezydent nie odniósł się do swojej nieobecności na konwencji w sposób jednoznaczny, jakby unikając odpowiedzi na pytanie, dlaczego go tam nie było. Trudno powiedzieć dlaczego prezydent Aleksander Kwaśniewski (który kilka miesięcy temu, razem z Januszem Palikotem i Markiem Siwcem, informował na wspólnej konferencji prasowej o  powstaniu inicjatywy Polski Plus) nie pojawił się na założycielskiej konwencji Twojego Ruchu.

           Być może organizatorzy pierwszej konwencji Twojego Ruchu - zważywszy, iż w kraju nad Wisłą panuje jesienna pogoda -  obawiali się o zdrowie byłego prezydenta RP, który ma przecież wiele ważnych obowiązków i nie może pozwolić sobie na chorowanie? Mógł on się przecież przeziębić w drodze na spotkanie założycielskie nowej partii swoich politycznych sojuszników (a może już nie sojuszników?). Mógł on przecież złapać po drodze również jakiś wirus, na przykład wirus filipiński, który w przeszłości dopadał Pana Prezydenta kilkukrotnie... Być może właśnie tego wystraszyli się organizatorzy pierwszego spotkania Twojego Ruchu i dlatego postanowili oni - w trosce o zdrowie Aleksandra Kwaśniewskiego - byłego prezydenta nie zapraszać?

           Jednak i inne wytłumaczenie nieobecności na tym spotkaniu Aleksandra Kwaśniewskiego jest równie prawdopodobne. Być może były prezydent zdał sobie sprawę, iż fala Ruchu Palikota (a tym bardziej Twojego Ruchu) nie wyniesie go na polityczne salony europejskie. W związku z tym postanowił on nieco zdystansować się od inicjatywy Janusza Palikota i swojego byłego współpracownika Marka Siwca, który - biorąc rozwód z Sojuszem Lewicy Demokratycznej - rzucił na stos swojego politycznego życia los, angażując się w projekt Twojego Ruchu u boku kontrowersyjnego Janusza Palikota.

           Ruchu Palikota już nie ma, ale jest Twój Ruch. Z czym to się wiąże? Otóż w praktyce - z niczym. Od wielu tygodni Janusz Palikot zapowiadał, iż szóstego października bieżącego roku powstanie nowy wielki projekt centrolewicowy. Jednak tak się nie stało. Albowiem zarówno Partia Demokratyczna, jak również Stronnictwo Demokratyczne (przynajmniej w tym momencie) dystansują się od Twojego Ruchu. Z kolei liderzy wyżej wymienionych partii nie pojawili się na konwencji założycielskiej nowej/starej partii Janusza Palikota. Na owej konwencji nie pojawił się również Aleksander Kwaśniewski i tak naprawdę nikt z szeroko rozumianego środowiska centrolewicowego. Nikt ze znanych postaci polskiej centrolewicy nie zagościł na tym spotkaniu, z wyjątkiem Ryszarda Kalisza, który już rozpoczął swoją kampanię wyborczą na prezydenta Warszawy. Tak więc jego obecność na tym spotkaniu można odczytać jako małżeństwo z rozsądku z partią Janusza Palikota, która – być może – udzieli Kaliszowi swojego poparcia i umożliwi mu skorzystanie ze swoich terenowych struktur podczas wyborczej kampanii w stolicy.

           Janusz Palikot okazał się być niespodzianką wyborów parlamentarnych w październiku 2011 roku. Większość komentatorów nie dawało wcześniej większych szans jego nowo powstałej partii politycznej. Jednakże Palikot udowodnił im, że się grubo mylili, co do jego partii i co do jego politycznych możliwości. Jak to możliwe?

           Można domniemywać, iż Janusz Palikot zrobił badanie rynku politycznego i – mówiąc kolokwialnie - wyszło mu, iż w kraju nad Wisłą jest zapotrzebowanie na ugrupowanie polityczne liberalne gospodarczo i ultraliberalne obyczajowo. W związku z tym stworzył on takie ugrupowanie; z ludzi, którzy nie byli znani nikomu, a czasem okazywali się być po prostu ludźmi przypadkowymi. Jednak dobry marketing polityczny i pomysłowa kampania wyborcza sprawiły, iż grupa ludzi, o której trudno było się czegokolwiek dowiedzieć, weszła do Sejmu i to z bardzo dobrym wynikiem. Albowiem Ruch Palikota stał się w Sejmie RP (po partii Jarosława Kaczyńskiego) drugim opozycyjnym ugrupowaniem pod względem ilości parlamentarzystów.

           Ruch Palikota był wówczas na topie i wszystkie massmedia poświęcały mu swoją uwagę. Przecież każdy chciał się dowiedzieć co zamierza nowa partia, która tak głośno - bez żenady, a często przekraczając wszelkie możliwe standardy dobrego tonu i przyzwoitości - akcentowała swoje postulaty obyczajowe. Jednak działalność Ruchu Palikota na wielkim szumie się zakończyła. Albowiem słowa nie poszły w parze z czynami. Ruch Palikota nie zdołał wpisać się w polski pejzaż polityczny jako partia wiarygodna czy, przynajmniej, jako partia poważna. Jej liderzy, nie zważając na polityczne efekty swoich wypowiedzi, nie przebierali w słowach. Zaś Janusz Palikot wypowiedział kościołowi katolickiemu bezpardonową wojnę, używając przy tej okazji słów najcięższego kalibru. A czasem nawet obelg, kierowanych w stronę przedstawicieli Kościoła i tych, którzy się z Kościołem identyfikują.

           Jednak również w tej kwestii słowa nie poszły w parze z czynami. Przecież Ruch Palikota nie zdołał doprowadzić do żadnej zmiany w relacjach państwo - Kościół. Wprost przeciwnie. Zarówno Janusz Palikot, jak również jego partia sprawili, iż ci, którzy odnosili się do Kościoła w sposób bardzo krytyczny, raptem (pod wpływem brutalnej retoryki Ruchu Palikota) zaczęli bronić Kościoła, czując się bezpośrednio zaatakowani. Osobiście także znalazłem się w takiej sytuacji.

           Brak konkretnego politycznego planu i brak spójnego przekazu sprawiły, iż Ruch Palikota tracił poparcie. Aż w końcu sam doprowadził się do sytuacji, w której większość przeprowadzonych w ostatnich miesiącach sondaży nie dawało temu ugrupowaniu szans na przekroczenie progu wyborczego w przyszłych wyborach parlamentarnych.

           By odwrócić złą kartę, Janusz Palikot zrobił to, co potrafi robić najlepiej, czyli postanowił wywołać kolejną awanturę z udziałem swojego Ruchu. W tym celu jego ugrupowanie zaangażowało się w odwołanie prezydenta Elbląga, podkreślam, we współpracy z PiS-em, który stał się przecież głównym beneficjentem tego odwołania. Przecież kandydat Prawa i Sprawiedliwości, po odwołaniu w drodze referendum byłego prezydenta Elbląga, przejął urząd miasta, w wyniku zwycięskich wyborów dla swojego kandydata Jerzego Wilka.

           Ruch Palikota przyłączył się również do inicjatywy zorganizowania referendum w Warszawie, mającym na celu odwołanie pani prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz. Idąc ramię w ramię zarówno z Piotrem Guziałem, jak i z partią Jarosława Kaczyńskiego, Ruch Palikota robi, co w jego mocy, by do owego odwołania doprowadzić. A samej pani prezydent brutalnej krytyki Ruch nie szczędzi...

           Jednak zaangażowanie Janusza Palikota i jego partii w samorządowe referenda nie przyniosło temu środowisku sondażowej poprawy. Stąd Twój Ruch. Ma on na celu uratowanie tego, co się da, po dokonującym politycznego żywota Ruchu Palikota, który stracił wybieralność, polityczna wiarygodność i - co za tym idzie - poparcie w kraju nad Wisłą.

           Ruch Palikota czy twój Ruch - to bez różnicy. Jakkolwiek by partia Janusza Palikota się nie nazywała, to już nic nie zmieni faktu, iż owe ugrupowanie polityczne leży na łopatkach. Janusz Palikot jest zaledwie o krok od definitywnego politycznego nokautu i już nic nie jest w stanie pomóc ani jemu, ani jego partii. Albowiem inicjatywa ta utraciła jakąkolwiek wiarygodność, a jej promotorzy utracili wybieralność. Zaś ci, którzy wiązali z tą inicjatywą nadzieję na powstanie w kraju nad Wisłą nowego obozu lewicowego, dystansują się teraz od samego Janusza Palikota i jego ugrupowania, czego dowodem była wczorajsza konwencja założycielska Twojego Ruchu, którą zbojkotowało tak wiele osób.

           Najprawdopodobniej czołowi posłowie, jak również i ci najbardziej rozpoznawalni, zasilą szeregi Platformy Obywatelskiej, kiedy partia rządząca rozpocznie budowę swojego centrolewicowego skrzydła. Nastąpi to już niebawem, albowiem odejście Jarosława Gowina z partii rządzącej umożliwia Platformie wykonanie manewru sytuującego tę partię nieco bardziej na lewo na polskiej sceny politycznej. Zaś wyborcy Ruchu Palikota, w zdecydowanej większości, zagłosują najprawdopodobniej na Platformę Obywatelską, kierując się staropolską regułą wyboru mniejszego zła.

           Warto jednak wyciągnąć wnioski ze zjawiska, jakim w kraju nad Wisłą był przez kilkadziesiąt miesięcy Ruch Palikota. Polskie społeczeństwo przeżywa daleko idącą mutację, wynikającą z procesu europeizacji. Tworzy się w Polsce coraz większa grupa społeczna, która oczekuje zmian obyczajowych. Jest to grupa, którą można zakwalifikować jako wyborców o poglądach centrolewicowych, jednak centrolewicowych jedynie w kwestiach obyczajowych. Zaś postulaty społeczne nadal pozostają w polu zasięgu PiS-u, który dość skutecznie zagospodarował elektorat kierujący się względami społecznymi. Jednak jeśli istnieje rosnąca w siłę grupa, która oczekuje obyczajowych zmian, to zmiany te nie mogą odbyć się za pośrednictwem brutalnej wojny z Kościołem katolickim. Zdecydowana cześć polskiego społeczeństwa ową wojnę potępia i nie godzi się na zbyt daleko idącą konfrontację z polskim Kościołem. Zdecydowana większość polskiego społeczeństwa oczekuje w sferze obyczajowej ewolucji, a nie rewolucji. Tym bardziej, że katolicyzm pozostaje częścią polskiej tożsamości narodowej. Zbyt daleko idący atak wobec Kościoła katolickiego i jego przedstawicieli nieuchronnie spotka się z ostrą dezaprobatą społeczną. Co prawda polskie społeczeństwo oczekuje zmian w polskim Kościele, jednak w zdecydowanej większości nie godzi się na narażenie go na szwank, gdyż ów Kościół (w odczuciu społecznym) stanowi integralną część polskości, do której obywatele RP są bardzo przywiązani.

           Nie rewolucja, tylko ewolucja. Nie konfrontacja z Kościołem, tylko jego reforma. Nie upadek polskiego Kościoła katolickiego w kraju nad Wisłą, tylko zmniejszenie jego wpływów w polskiej przestrzeni publicznej i politycznej. W takim kierunku idą oczekiwania zdecydowanej większości polskich obywateli i wyborców. Każda przyszła inicjatywa lewicowa, która w przyszłości niewątpliwie powstanie w kraju nad Wisłą, będzie musiała brać pod uwagę wyżej wymienione wnioski. Inaczej sama skaże się na niepowodzenie i nieuchronny polityczny niebyt.

                                                                                                                                                                    

* * *

                                                                                                                                                      

Niepublikowane na portalu Salon24 teksty mojego autorstwa znajdą Państwo na moim blogu, pod adresem:

                                                                                                                                                      

 http://www.zbigniew-stefanik.blog.pl/

                                                                                                                                                         

oraz w serwisie informacyjnym Wiadomości24, na stronie:

                                                                                                                                                              

http://www.wiadomosci24.pl/autor/zbigniew_stefanik,362608,an,aid.html

                                                                                                                                                               

Zapraszam Państwa do ich lektury i merytorycznej dyskusji.

Szanowni Państwo, nazywam się Zbigniew Stefanik. Ze względu na pojawiające się od pewnego czasu zarzuty pod moim adresem, w pierwszej kolejności pragnę Państwa poinformować, że jestem osobą niewidomą, co znacząco utrudnia mi korzystanie ze wszystkich możliwości, które oferują media internetowe, na których publikuję moje artykuły. Niestety, z powodów technicznych nie mam możliwości odpisania na komentarze, które, Szanowni Czytelnicy, umieszczacie pod moimi notkami. Mimo to, za niezależny od mojej woli brak odpowiedzi, wszystkich Czytelników najmocniej przepraszam! Pragnę jednak podkreślić, że mam możliwość czytania Państwa komentarzy i bez wyjątku zapoznaję się z nimi wszystkimi. Dlatego bardzo proszę o nie zrażanie się moim brakiem technicznych możliwości niezbędnych do odpowiedzi na komentarze i aktywne włączenie się do dyskusji. Zapraszam wszystkich Czytelników do komentowania moich tekstów. Wszystkie Wasze komentarze są dla mnie cenne, te nieprzychylne również. Jednocześnie, drodzy Czytelnicy, informuję Was, że jeśli będziecie chcieli, bym odpowiedział na Wasz komentarz, dotyczący jakiegoś mojego artykułu, to możecie go Państwo przesłać na następujący adres e-mail: solidarnosc.stefanik@laposte.net. Gwarantuję, iż odpowiem na wszystkie Państwa ewentualne uwagi i komentarze - drogą e-mailową. Jednocześnie przepraszam za niedogodności, które wynikają z kwestii niezależnych ode mnie oraz z góry dziękuję za wyrozumiałość. Urodziłem się w Polsce, lecz od ponad dwudziestu pięciu lat mieszkam we Francji. Z wykształcenia jestem politologiem i europeistą, ukończyłem Instytut Studiów Politycznych w Strassburgu oraz College of Europe w podwarszawskim Natolinie. Obecnie jestem publicystą, polsko-francuskim obserwatorem i komentatorem zarówno polskiego, jak i europejskiego życia politycznego. Posiadam polskie i francuskie obywatelstwo. Na co dzień żyję pomiędzy Strassburgiem i Wrocławiem, między Francją i Polską. Aktualnie nie jestem członkiem żadnej partii politycznej w Polsce. Do czasu wyborów parlamentarnych, które odbyły się w październiku 2011 roku, byłem aktywnym uczestnikiem polskiego życia politycznego. Początkowo działałem w krakowskich strukturach PiS. W szeregi tej partii wstąpiłem w maju 2005 roku. Następnie współpracowałem z posłanką Aleksandrą Natalli-Świat, jako jeden z jej asystentów. Po katastrofie smoleńskiej postanowiłem opuścić partię Prawo i Sprawiedliwość. Swoją rezygnację ogłosiłem w sierpniu 2010 roku. Opuszczenie partii - z którą współpracowałem przez ponad pięć lat - było dla mnie niezwykle trudną decyzją. Wpływ na nią miały przede wszystkim dwie kwestie. Po pierwsze, podjąłem tę decyzję ponieważ nie potrafiłem zaakceptować retoryki Jarosława Kaczyńskiego i jego najbliższych współpracowników, która niemal od 10 kwietnia 2010 roku zaczęła przypominać postulaty skrajnej prawicy. Po drugie, nie mogłem się zgodzić na sposób, w jaki liderzy PiS traktowali najwyższych przedstawicieli Najjaśniejszej Rzeczypospolitej; rządzących, którzy zostali przecież wybrani większością głosów w demokratycznych wyborach. Po wystąpieniu z Prawa i Sprawiedliwości zaangażowałem się w budowę partii Polska Jest Najważniejsza. Z ramienia tej partii w 2011 roku zostałem kandydatem do Sejmu RP w okręgu wyborczym nr 3. Jestem zwolennikiem politycznego centrum. Moje poglądy na problemy gospodarcze są bardziej zbliżone do wizji społecznej, niż liberalnej. Jestem zwolennikiem państwa opiekuńczego, jednak na ściśle określonych zasadach. W mojej opinii państwo powinno być opiekuńcze, dopóki nie dławi inicjatywy społecznej i gospodarczej. Uważam bowiem, że to właśnie indywidualna inicjatywa jest główną siłą, która napędza rozwój gospodarczy i społeczny; jest niezbędnym czynnikiem dla utworzenia silnej klasy średniej, jak również dla społeczeństwa obywatelskiego. Jestem zwolennikiem państwa o świeckim charakterze, mimo, iż jestem ochrzczonym i wierzącym katolikiem. Uważam jednakże, że wiara to indywidualna sprawa każdego obywatela. Dlatego państwo nie powinno popierać, ani finansować żadnej wspólnoty religijnej. Jestem zwolennikiem polskiej integracji z Unią Europejską, bowiem uważam, iż dla Polski to bezprecedensowa szansa na udoskonalenie naszego Państwa i na niespotykany dotąd rozwój gospodarczy. Jednakże - w moim przekonaniu – o integracji europejskiej nie można mówić, iż jest dobra lub zła. Rozpatrywanie jej w takich kategoriach jest błędem! Integracja europejska jest po prostu konieczna w zglobalizowanym świecie, gdzie gospodarcza i polityczna konkurencja jest bezwzględna i nie pozostawia żadnego miejsca dla osamotnionych państw, które pozostawałyby poza ponadregionalnymi wspólnotami. Świat się zmienia, należy się więc zmieniać razem z nim! Tylko w zintegrowanej i silnej Unii Europejskiej można budować silną Polskę, gdyż pojedyncze państwa nie mają żadnych szans na sprostanie gospodarczej konkurencji i społeczno-politycznym wymogom świata w dwudziestym pierwszym stuleciu. Stąd konieczność polskiej integracji z Unią Europejską, bez której Polska nie ma żadnych szans na rozwój, żadnych szans na obiecującą przyszłość pod względem znaczenia politycznego w Europie i na świecie. Zapraszam wszystkich do zapoznania się z moimi artykułami, w których pragnę podzielić się z Państwem swoim punktem widzenia na tematy związane z wydarzeniami na polskiej i europejskiej scenie politycznej. Zapraszam także do kulturalnej i merytorycznej dyskusji. Mam świadomość, iż polityka budzi wiele bardzo silnych emocji. Mimo to byłbym wdzięczny za debatę pozbawioną niepotrzebnej agresji i zacietrzewienia.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (13)

Inne tematy w dziale Polityka