Czy zasadniczo wyższe kary, zapisane w przygotowywanej nowelizacji kodeksu karnego, przyczynią się do spadku przestępczości? A może jest to tylko chwyt propagandowy, dobrze wyglądający w mediach, ale zupełnie nieskuteczny? Na te pytania odpowiedział dziś Ciemnogrodzianin na swoim blogu (http://ciemnogrod.salon24.pl/19444). Poniższe będzie polemiką z jego tekstem i próbą pokazania, dlaczego zaostrzenie kar rzeczywiście działa.
Przeciwnicy surowych kar twierdzą zazwyczaj, że efekt odstraszający zapewnia nie wysokość kary, ale skuteczność jej wymierzenia. Mylą się – akurat w tym wypadku prawda leży pośrodku – to znaczy wysokość kar i skuteczność policji razem składają się na efekt odstraszający. Można to wykazać trzema metodami.
Zacznijmy od matematycznej. Powiedzmy, że skuteczność policji wynosi 50%, kara za dane przestępstwo zaś pięć. Czyli średnio siedzi się dwa i pół roku (złapany pięć, niezłapany zero, a jest ich po równo). Jeżeli karę zwiększymy dwukrotnie, średnia odsiadki wzrasta również dwukrotnie, czyli zagrożenie realne jest dla bandyty większe! Oczywiście nie każdy przestępca kalkuluje. Są też tacy, których umiejętności są na tyle duże, że przy obecnym poziomie policji wiedzą, że nie zostaną złapani. Jednakże duża część zostanie skutecznie odstraszona, jeśli tylko policzy. A zapewniam, że ci, którzy nie liczą, szybko wpadną.
Druga metoda to klasyczne reductio ad absurdum. Czy jeśli wprowadzimy karę śmierci przez wbicie na pal za rzucanie petów na chodnik, to czy część palaczy nie przestanie tak robić, nawet jeśli szanse na złapanie będą takie, jak dziś na dostanie za to grzywny? Oczywiście w realnym życiu i przy realnych karach efekt będzie o wiele mniejszy – ale zawsze być musi.
I wreszcie trzecia metoda – ekonomiczna. Czemu ceny narkotyków są tak wysokie? Kilkadziesiąt razy większe niż w np. Birmie czy Afganistanie? Właśnie ze względu na ryzyko, które zwiększa się, jak pokazuje matematyka, wraz ze wzrostem kar. To ryzyko to przestępczy koszt uzyskania przychodu. Przy pewnym poziomie kar i skuteczności łapania lepszej niż beznadziejna dane branże przestępcze upadają – nikogo nie stać na ich usługi, stają się nieopłacalne.
Wiem, że z moich wywodów wynika, że zwiększanie nieuchronności kary działa lepiej niż zwiększanie samej kary – ale stuprocentowej skuteczności nigdy, mam nadzieję (co to by musiał być za Inwigil!) nie osiągniemy. Póki co trzeba się będzie wysokością kar podpierać, zwiększając równocześnie skuteczność – ale tylko do pewnego poziomu. Bo powtórzę jeszcze raz – wykrywalność bliska stuprocentowej byłaby równoznaczna z końcem wolności. Lepiej więc, żeby cenę za odstraszanie płacili surowo karani bandyci, a nie całe społeczeństwo. Tak jednak wygląda to tylko na modelu teoretycznym – nam w Polsce i do problemów z przesadnie wysokimi karami, jak i zbyt potężną policją wciąż daleko. Za daleko.
A tak w ogóle, to dyskutując o karach, należy patrzyć tylko i wyłącznie na to, czy są sprawiedliwe. Każda inna metoda postępowania jest nieetyczna.
Twórca - raz na miesiąc, leniwy do imentu. Libertarianin - tyle wolności ile można tyle atlantyckiego imperializmu żeby zlikwidować jeszcze gorsze państwa. Amerykanin - i do tego nacjonalista! Przykład na to jak można nim zostać nie mając obywatelstwa i nigdy nie ruszając się z Europy. Transhumanista - religia taka, popularna szczególnie w Dolinie Krzemowej; głosi ze przy tym tempie postępu technicznego ludzie zaczną niedługo posiadać cechy boskie, a przynajmniej nadludzkie, takie jak dodatkowe zmysły czy nieśmiertelność, i z tego każdy już sobie sam wyciąga wnioski. Można sobie wierzyć, znajdować w tym pociechę, czuć się wyjątkowym i w imię tego tworzyć i zabijać, jak w przypadku każdej innej religii. GG: 7211588 - nabluzgaj mi w cztery oczy ;)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka