10.10. w godzinach rannych, dostałam parę smsów i telefonów od osób, z którymi miałam się spotkać o godz.16 na placu Sonym, z informacją, że nie przyjdą z powodu....wyjazdu do Warszawy. Przyznam szczerze, że wcześniej też brałam to pod uwagę, ale... "człowiek planuje, Pan Bóg krzyżuje" i nic z mojego wyjazdu nie wyszło.
Na plac Solny przyszłam z córką po 16... Pod tablicą poświęconą Natalli-Świat było parę zniczy i doniczki z zielonymi drzewkami, a obok stało parę osób, którym tą drogą dziękuję za obecnosć.
Uroczysta msza w kościele Na Piasku rozpoczęła się o godz.18. Kościół, wypełniony ludźmi "po brzegi". Ok.godz.20.45 uroczystości się zakończyły i zaczęliśmy wychodzić z kościoła by rozpocząć marsz. ulicami Wrocławia, kierując się w stronę ul.Szewskiej, pod tablicę poświęconą Władysławowi Stasiakowi, a następnie na plac Solny pod tablicę poświęconą Aleksandrze Natalli-Świat.
Przy kosciele stało parę samochodów policyjnych i patrole piesze, przed wejściem do kościoła stała grupa młodych ludzi z opaskami na rękawach, niektórzy trzymali w rękach biało-czerwone flagi. To była grupa opiekunów naszego marszu.
Pochód rozpoczęły samochody policyjne, nas poproszono by iść chodnikiem. Nie było problemów. Szłam z mężem i znajomymi na samym końcu. Za nami szli młodzi chłopcy, którzy pilnowali naszego bezpieczeństwa. Nie wiem ile nas było, ale mogę powiedzieć, że byłam zaskoczona in plus. Policjanci byli grzeczni, ale co jakiś czas nas poganiali by iść szybciej i nie tamować ruchu. Wielu z nas niosło zapalone znicze, kwiaty, flagi. Szlismy spokojnie i według mnie - nieco zbyt szybko, bo starsze osoby ledwie nadążały. Ale udało się utrzymać szyk kolumny.
Po złożeniu kwiatów i zniczy pod tablicą Władysława Stasiaka, pomaszerowaliśmy przez Rynek na pl.Solny.
Jedna z pań spytała naszego młodego opiekuna o wiek, odparł, że ma 18 lat, spytała się też, dlaczego razem z kolegami bierze udział w tym marszu, odpowiedział, że Polska to jego życie! Ze wzruszenia ścisnęło mi krtań i oczu popłynęły łzy...
Posiadaczka...doświadczeń życiowych, kochającego męża, dorosłej córki i czarno-białej, szczekającej radości. Otwarta na prawdę i życzliwość, zamknięta na fałsz i chamstwo.
Poniżej wiersz Yuhmy, pod którym mogę się podpisać!
Kocham obciach od zawsze,
gardzę wrzaskiem gromady,
bliższe mi to, co słabsze,
pędzone na zagładę.
Ciemnogrodem już byłem,
oszołomem i lachem,
moherem i pedrylem,
a teraz jestem obciachem!
Obciach - czyż nie brzmi to dumnie?
Wszak trzeba odwagi, rozumu,
by nie stać się zwykłym durniem -
papugą wśród papug tłumu.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka