Feterniak Feterniak
457
BLOG

Jak to Supermen Broniarz wywołał strajk "Solidarności"

Feterniak Feterniak Edukacja Obserwuj temat Obserwuj notkę 16

Znalazłem dziś chwilę by nadrobić sobie prasówkę z minionego tygodnia no i tradycyjnie zadumałem się. Wynika z niej bowiem niezbicie, że otóż w Polsce pojawił się nowy lider polityczny. Z rodowodu komunista, z sympatii platforemers. Rzecz jasna mowa o Sławomirze Broniarzu. Zaś zadumałem się nie tyle nad tym faktem, co nad wywodzonymi z niego tezami. Otóż ni mniej, ni więcej Broniarz jawi się w nich jako polityczny mistrz, który o dwie głosy przerasta całą resztę. Bo jakiż trzeba mieć talent, by przekonać ludzi z rezygnacji z tysięcy złotych wpływających do kieszeni, które obiecuje rząd? Nie dość tego przekonać do tego by rozpoczęli działania, które każdego dnia przynoszą im realną stratę finansową. Strajkujący nauczyciele bowiem już stracili 1/4 miesięcznej pensji, a każdy kolejny tydzień tę stratę będzie im zwiększał.

Pracowałem w szkole i miałem kontakt z ZNP. Prawdę rzekłszy, wiele mogę powiedzieć, ale to, że to jakiś super sprawny, dobrze zorganizowany i działający związek z charyzmatycznymi liderami - zdecydowanie nie! To klasyczna wielka organizacja z korzeniami, w której prym wiodą ludzie w wieku okołoemerytalnym, niezdolni do większej samodzielnej inicjatywy, szalenie niechętni do zmieniania status quo. Z tej przyczyny ZNP broniło się przed gimnazjami w 1998 roku i broniło gimnazjów w 2017. Realne wpływy tego związku dobrze oddał protest z marca 2017 roku. Wtedy udało się wywołać protest ledwo w 1/3 polskich szkół.

Jak zatem dodam te dwie sprawy, to wychodzi, że słuszną linię ma nasza władza upatrując w Sławomirze Broniarzu cudotwórcę. Jakby skromnie nie rachować, porwał teraz za sobą, co najmniej drugie tyle szkół jak w 2017 roku i z pół miliona nauczycieli. W społeczno-politycznych realiach rzecz bez precedensu.  I wszystko by grało, gdybym nie obejrzał sobie paru konferencji z udziałem tego giganta. Gigant? Czy raczej dość zagubiony urzędnik średniego szczebla, który ma problemy z jasnym przekazaniem, o co mu chodzi?

No i tutaj przechodzę do sedna. Do strajku nauczycieli mam stosunek dość letni. Ale przyglądam się rzeczy uważnie. Czy nauczyciele wywalczą postulaty ze sztandarów? Wątpię. I jak rozmawiam z strajkującymi, a mam wielu znajomych w tym środowisku z dawnych czasów, to też nie widzę wielkiej wiary. Skąd więc, obiektywnie rzecz ujmując, tak wielki zryw i paraliż szkolnictwa, jakiego w historii III RP nie było? Niezbyt fortunny termin wybrany przez ZNP powinien przecież sporą część nauczycieli zniechęcić do protestu, a mimo to nic takiego nie widać?


I jak coś mi pomogło spojrzeć na to szerzej, to pewien komunikat zamieszczony na oficjalnej stronie Regionu Gdańskiego NSZZ "Solidarność". Pełen tekst tutaj: http://www.solidarnosc.gda.pl/aktualnosci/kolejne-regiony-oswiatowej-s-zadaja-odwolania-ryszarda-proksy/

image

image
image

image


Ale po kolei. Jeszcze w poniedziałek szef oświatowej "Solidarności" regionu gdańskiego Wojciech Książek w Radiu Gdańsk mocno się tłumaczył, dlaczego w regionie także "Solidarność" podjęła strajk. Najkrócej, bo porozumienie z rządem zawarto zbyt późno by zatrzymać machinę i na to trzeba czasu. Ale już w tym wywiadzie pobrzmiewała też pretensja do głównego negocjatora Ryszarda Proksy. Liderzy spoza oświaty byli jeszcze ostrzejsi, mówiąc o niedoinformowanych związkowcach, którzy się pogubili. Zresztą nielicznych. "Solidarność" porozumiała się z rządem i powodów do strajku w oświacie nie ma...

 Aż we wtorek doszło do spotkania Rady Międzyregionalnej Sekcji Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność” w Gdańsku i zrobiło się ciekawie. Nagle pomorska "Solidarność" się usztywniła, przestano w ogóle mówić o zakończeniu strajku, a Rada wprost zbuntowała się przeciwko decyzjom warszawskiej centrali. Przejrzyjcie dokładnie ten linkowany artykuł. To nie jest żaden platformerski portal, czy cytaty z TVN-u. Tak ostro o porozumieniu z rządem oraz o samym Proksie napisano na oficjalnym portalu jednego z najważniejszych regionów NSZZ "Solidarność"! Popytałem w terenie i wyszły rzeczy jeszcze ciekawsze. Nie tylko do strajku przystąpiły praktycznie wszystkie koła związku, które weszły w spór zbiorowy z dyrektorami swoich szkół. Bez reszty w strajk zaangażowali się także działający w nich lokalni politycy PiS, czyniąc ostry zgrzyt z przekazami miejscowych struktur partii (którymi w wielu miejscach co ciekawe liderowali). No i by można to także rozpatrywać w cudownych kategoriach, gdyby nie banalnie proste wyjaśnienie.

Porozumienie, które "Solidarność" zawarła w ubiegłą niedziele, członków związku szalenie zdenerwowało i zdecydowanie pchnęło w stronę strajku. Tak mocno i zdecydowanie, że lokalni i regionalni liderzy nie mają wyjścia,  i musieli sami stanąć na czele protestu, bo... najpewniej spotkałby ich los Ryszarda Proksy. A mając wybór między partią, a związkiem wybrali gremialnie jednak związek (który notabene werbalnie pozostaje, jako całość  w ostrym sporze z rządem, więc o tyle im tu łatwiej).

No i dodając dwa do dwóch wychodzą nam ciekawe wnioski, co do powodów takiego zasięgu nauczycielskiego strajku.  Biorąc w nawias Broniarzy, politykę i tajne plany rozmontowania państwa, wychodzi na to, że nauczyciele po prostu mocno się wkurzyli. Mocno i bez względu na polityczne poglądy. Baaa. Gorzej. Jak by się było prawicowym nauczycielem należącym do "Solidarności", który razem z koleżeństwem w swojej szkole zorganizował strajk. Zorganizował, bo mimo sympatii do rządu miał już dość bezmyślności i nieudolności minister Zalewskiej. I chciałby, tyle lat wspierając rząd też poczuć trochę jego sukcesu we własnym portfelu.

No i który w ostatniej chwili się dowiaduje, że jego najważniejszy szef mając problem z wyliczeniem ile to jest 15% i nie rozróżniając netto i brutto, ot tak każe zakończyć cały protest, choć wysuwane przez jego związek postulaty nie zostały spełnione. Który razem z koleżankami i kolegami ze związku, w swojej szkole, mieście i regionie, jest równie oburzony i uważa, że strajkować należy, bo rząd niczego sensownego nie dał. I który od tygodnia jest bombardowany informacjami, że jest bezwolnym popychadłem komunisty Broniarza i PO i chce wywrócić państwo. Jak myślicie? To wszystko wyciszyło jego emocje, czy jeszcze bardziej wkurzyło? Na dodatek ani prorządowe, ani opozycyjne media słowem się nie zająknął, że dziesiątki tysięcy związkowców "Solidarności" właśnie strajkuje!

W tym miejscu przechodzimy do sedna. Cały ten protest z wydawałoby się klasycznej rozgrywki o podwyżkę przerodził się w spór emocjonalny. Rząd przelicytował i niezwykle trudno będzie mu znaleźć dobre wyjście z sytuacji. Jak rozmawiam z nauczycielami, to większość z nich ma w tym momencie w głębokim poważaniu te podwyżki i zależy im na symbolicznym ustępstwie - pokazaniu, że rząd przyznał im rację, że z oświatą jest źle, a Zalewska to fatalna minister. Jak się czyta listy, jakie strajkujący nauczyciele z rożnych szkół publikują, tłumacząc się ze strajku odnosi się podobne wrażenie. To zaś jest o tyle istotne, że w takim stanie rzeczy trudno będzie ten strajk zakończyć. Nie jestem pewien czy ZNP dziś w ogóle panuje nad tym strajkiem, a na pewno strajkujący średnio się przejmują jego zaleceniami. Tym bardziej, że duża ich część (porównując dane z 2017 rokiem, może nawet ponad połowa) nie jest w żaden sposób z ZNP organizacyjnie związana. Czytaj w takich szkołach strajk zorganizowała albo "Solidarność" albo nauczyciele niezrzeszeni.

Paradoksalnie najgorzej dla rządu będzie, jak zdynamizowana będzie formuła strajku, np. zawieszony zostanie na jakiś czas, czy przybierze formę protestu rotacyjnego. W tym momencie nauczyciele są najbardziej bezbronni. Strajkują, nie otrzymują pensji, a bardzo duży nacisk społeczny (o własnych ich rozterkach nie wspominając) każe im pomóc uczniom w trudnym okresie egzaminów i matur. Co jednak jak przetrzymają ten okres? I zaczną np. strajkować wybranymi tygodniami, by najbardziej dokuczyć rządowi? Przed jednymi wyborami, drugimi? Kluczowa tu może być zresztą właśnie rola "Solidarności". Jak regionalnym działaczom uda się odwołać Ryszarda Proksę, baa uda się mocno naruszyć jego pozycję i np. zrezygnować z porozumienia z rządem, to PiS może mieć jesienią potężny problem z poparciem ze strony związku. Przedłużający się protest będzie radykalizował działaczy i zmuszał tych tkwiących jedną nogą w związku, a drugą w partii do trudnych wyborów. A patrząc na kadry, to PiS stoi niezwykle mocno właśnie nogami aktualnych działaczy NSZZ. Kto będzie robił partii kampanię? I w sondażach przez długi okres może się niewiele zmienić, a rządząca partia zacznie się sama z siebie zwijać...

No i na koniec jedna rzecz. Wpisywanie tego protestu w kontekst stricte polityczny jest z mojej perspektywy dość bezmyślne. Tak naprawdę, to w ciemno gwarantuje poparcie dla strajku sporego odsetku społeczeństwa, która na sztandary wynosi hasło "bić PiS".  A samo ono może wystarczyć, to tego by strajkujący mieli poczucie poparcia. Podnoszący właśnie wątek społecznego odbioru strajku zapominają najczęściej o jednej rzeczy. Nikt inny jak "Gazeta Wyborcza" z zaangażowaniem polityków PO z minister Kluzik-Rostowską na czele, nie zrobił tak wiele by nastawić przeciętnego Polaka przeciw nauczycielom. Pamiętam tamte czasy z autopsji i śmiem twierdzić, że dzisiejsze ostre reakcje nie robią już na nich większego wrażenia. Przecież od dobrej dekady, jakakolwiek medialna wzmianka o Karcie Nauczyciela, podwyżkach, reformie oświaty, wywoływała lawiny hejtu. A głosów poparcia płynących spoza środowiska praktycznie nigdy nie było. Stąd nie mam przekonania, że akurat społeczny odbiór będzie tutaj miał decydujące znaczenie. Bo paradoksalnie nigdy tak wiele osób tak mocnego poparcia nie udzielało.

Reasumując zdumiony jestem jedną rzeczą. Otóż na naszych oczach odbywa się jeden z największych protestów społecznych w dziejach III RP. Bardzo niejednoznaczny, w którym trudno znaleźć dobrego i złego, czy wpisać w prosty polityczny spór. Mimo to większość mediów i komentatorów zdaje się tego prostego faktu nie dostrzegać i serwuje nam proste przekazy, które tylko utwierdzają obie strony (a zwłaszcza strajkujących) na swoich stanowiskach. I ciekaw jestem, czy tak z tymi naszymi mediami źle, że będzie tak do końca, czy ktoś tu w końcu chwyci byka za rogi i zobaczymy w telewizji wywiady z takimi związkowcami z "Solidarności" z pytaniami dlaczego strajkują...

Feterniak
O mnie Feterniak

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo