Jacek Protasiewicz, były szef kampanii Donalda Tuska i Platformy Obywatelskiej, w rozmowie z Salon24 ocenia, jak politycy zachowali się w pierwszych godzinach po ataku na kampusie Uniwersytetu Warszawskiego. Tłumaczy też, czy dramatyczne wydarzenia mogą mieć realny wpływ na przebieg trwającej kampanii prezydenckiej.
Tragedia na kampusie głównym Uniwersytetu Warszawskiego, w której zginęła portierka, matka trójki dzieci, poruszyła całą Polskę. Ranny został też pracownik ochrony. Sprawca miał przy sobie siekierę i – według świadków – przez kilkanaście minut krążył po otwartym terenie uczelni, zanim zaatakował.
– To była bardzo życzliwa kobieta. Ulubiona przez studentów. Tym bardziej boli jej śmierć. – mówił Jacek Protasiewicz.– Jedyne, co warto w takiej sytuacji zrobić, to złożyć kondolencje rodzinie i wspólnocie akademickiej. Nie komentować, nie szukać politycznych diagnoz. Po prostu milczeć.– podkreślił Protasiewicz.
Polityka i populizm: szybka odpowiedź, płytka refleksja
Nie wszyscy jednak zachowali powściągliwość. Już w pierwszych godzinach po ataku niektórzy politycy – szczególnie z prawej strony sceny – zaczęli nawoływać do przywrócenia kary śmierci.
Obejrzyj komentarz Jacka Protasiewicza:
– To bardzo niebezpieczna droga. Zwłaszcza że ci sami politycy często powołują się na prawo naturalne i wiarę w świętość życia – ale tylko wtedy, gdy mówimy o narodzinach, nie o egzekucji. – zauważył Protasiewicz.
Były szef kampanii Tuska przypomniał nauczanie Jana Pawła II: „Jeśli Bóg daje życie, tylko On może je odebrać”. Tymczasem – jak dodał – politycy chętnie sięgają po tę retorykę tylko wtedy, gdy im wygodnie.
– To czysty populizm. Nie szacunek dla życia, tylko reakcja na emocje społeczne, które chcą ukarania. A przecież najpierw trzeba zrozumieć, z jakiego powodu ktoś dopuścił się takiego czynu. Wszystko wskazuje na poważną chorobę psychiczną, a nie świadome, polityczne działanie”.
Milczenie zamiast komentarza
Protasiewicz przestrzega przed politycznym wykorzystywaniem takich wydarzeń. Przypomina, że kampus uniwersytecki był dotąd miejscem otwartym, bez bramek i kontroli – symbolem wolności i bezpieczeństwa. Teraz dla wielu studentów stał się przestrzenią lęku.
– To zdarzenie zasługuje na chwilę refleksji. A nie na wciąganie go w logikę kampanii.– podkreślił.
Mimo to, jego zdaniem, kampania ruszy dalej pełną parą. – Sztaby już działają. Walczą o wynik w pierwszej turze. Nikt nie wstrzyma tej machiny.
„Nie nagrywaj!” – znak naszych czasów
W sieci szybko pojawiło się nagranie z miejsca ataku. Film kończy się dramatycznym krzykiem: „Nie nagrywaj!” – to świadkowie, którzy rzucili się do pomocy i próbowali powstrzymać osoby filmujące tragedię.
– To znak naszych czasów. Ludzie najpierw wyciągają telefon, potem – może – reagują. I wrzucają do sieci coś, co nigdy nie powinno się tam znaleźć. – mówił Protasiewicz.
Wnioski? Potrzebne. Ale nie na Twitterze
Atak na kampus UW to nie tylko szokujące wydarzenie – to także test dla polityków. I choć niektórzy zdali go z empatii i powściągliwości, inni nie potrafili przemilczeć. Wybory to czas emocji, ale nie każdy temat powinien stać się ich paliwem.
– Więcej niż kiedykolwiek potrzeba w polityce odpowiedzialności. I odwagi do milczenia. – podsumował Protasiewicz.
red.
Fot: . Znicze i kwiaty na terenie Kampusu Głównego UW w Warszawie, przy gmachu Auditorium Maximum, PAP/Szymon Pulcyn
Inne tematy w dziale Społeczeństwo