Znicze i kwiaty na terenie Kampusu Głównego UW w Warszawie, przy gmachu Auditorium Maximum, PAP/Szymon Pulcyn
Znicze i kwiaty na terenie Kampusu Głównego UW w Warszawie, przy gmachu Auditorium Maximum, PAP/Szymon Pulcyn

Zamiast ciszy – hasła o karze śmierci. Polityka po tragedii na UW

Redakcja Redakcja Wideo Salon24 Obserwuj temat Obserwuj notkę 11
Jacek Protasiewicz, były szef kampanii Donalda Tuska i Platformy Obywatelskiej, w rozmowie z Salon24 ocenia, jak politycy zachowali się w pierwszych godzinach po ataku na kampusie Uniwersytetu Warszawskiego. Tłumaczy też, czy dramatyczne wydarzenia mogą mieć realny wpływ na przebieg trwającej kampanii prezydenckiej.

Tragedia na kampusie głównym Uniwersytetu Warszawskiego, w której zginęła portierka, matka trójki dzieci, poruszyła całą Polskę. Ranny został też pracownik ochrony. Sprawca miał przy sobie siekierę i – według świadków – przez kilkanaście minut krążył po otwartym terenie uczelni, zanim zaatakował.

– To była bardzo życzliwa kobieta. Ulubiona przez studentów. Tym bardziej boli jej śmierć. – mówił Jacek Protasiewicz.– Jedyne, co warto w takiej sytuacji zrobić, to złożyć kondolencje rodzinie i wspólnocie akademickiej. Nie komentować, nie szukać politycznych diagnoz. Po prostu milczeć.– podkreślił Protasiewicz.

Polityka i populizm: szybka odpowiedź, płytka refleksja

Nie wszyscy jednak zachowali powściągliwość. Już w pierwszych godzinach po ataku niektórzy politycy – szczególnie z prawej strony sceny – zaczęli nawoływać do przywrócenia kary śmierci.
Obejrzyj komentarz Jacka Protasiewicza:


– To bardzo niebezpieczna droga. Zwłaszcza że ci sami politycy często powołują się na prawo naturalne i wiarę w świętość życia – ale tylko wtedy, gdy mówimy o narodzinach, nie o egzekucji. – zauważył Protasiewicz.

Były szef kampanii Tuska przypomniał nauczanie Jana Pawła II: „Jeśli Bóg daje życie, tylko On może je odebrać”. Tymczasem – jak dodał – politycy chętnie sięgają po tę retorykę tylko wtedy, gdy im wygodnie.

– To czysty populizm. Nie szacunek dla życia, tylko reakcja na emocje społeczne, które chcą ukarania. A przecież najpierw trzeba zrozumieć, z jakiego powodu ktoś dopuścił się takiego czynu. Wszystko wskazuje na poważną chorobę psychiczną, a nie świadome, polityczne działanie”.

Milczenie zamiast komentarza

Protasiewicz przestrzega przed politycznym wykorzystywaniem takich wydarzeń. Przypomina, że kampus uniwersytecki był dotąd miejscem otwartym, bez bramek i kontroli – symbolem wolności i bezpieczeństwa. Teraz dla wielu studentów stał się przestrzenią lęku.


– To zdarzenie zasługuje na chwilę refleksji. A nie na wciąganie go w logikę kampanii.– podkreślił.

Mimo to, jego zdaniem, kampania ruszy dalej pełną parą. – Sztaby już działają. Walczą o wynik w pierwszej turze. Nikt nie wstrzyma tej machiny.

„Nie nagrywaj!” – znak naszych czasów

W sieci szybko pojawiło się nagranie z miejsca ataku. Film kończy się dramatycznym krzykiem: „Nie nagrywaj!” – to świadkowie, którzy rzucili się do pomocy i próbowali powstrzymać osoby filmujące tragedię.


– To znak naszych czasów. Ludzie najpierw wyciągają telefon, potem – może – reagują. I wrzucają do sieci coś, co nigdy nie powinno się tam znaleźć. – mówił Protasiewicz.

Wnioski? Potrzebne. Ale nie na Twitterze

Atak na kampus UW to nie tylko szokujące wydarzenie – to także test dla polityków. I choć niektórzy zdali go z empatii i powściągliwości, inni nie potrafili przemilczeć. Wybory to czas emocji, ale nie każdy temat powinien stać się ich paliwem.

– Więcej niż kiedykolwiek potrzeba w polityce odpowiedzialności. I odwagi do milczenia. – podsumował Protasiewicz.

red.

Fot: . Znicze i kwiaty na terenie Kampusu Głównego UW w Warszawie, przy gmachu Auditorium Maximum, PAP/Szymon Pulcyn

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj11 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (11)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo