Dzisiejsza prasa donosi, że zatrzymanie i doprowadzenie do prokuratury działaczy Cracovii Janusza Filipiaka i Rafała Wysockiego było niezasadne i nielegalne - uznał w piątek krakowski sąd.
Niezwłocznie po ich zatrzymaniu w sprawie Filipiaka natychmiast interweniował minister Zbigniew Ćwiąkalski, który także w piątek zapowiedział, że osobiście napisze przeprosiny do właściciela ComArchu.
Sąd, realizując strategię "przeprosin" stwierdził, co stwierdził. Na tym jednakże się nie skończyło. Prokurator, który ośmielił się zatrzymać Filipiaka (nie wnioskował o areszt - chodziło tylko o zatrzymanie i przesłuchanie kilku osób w jednym momencie - trucno taki cel osiągnąć wysyłając pocztą "zaproszenia") ma mieć zarzuty dyscyplinarne.
Z jednej strony to dobry objaw. Dyscyplinarka dla zbira w skórze prokuratora, który wysyła policję z kajdankami, działając na polityczne lub inaczej płatne "zlecenie" to absolutne minimum.
W tej sprawie jednak pachnie mi to drugą stroną tego medalu. Prokuratorzy otrzymali super czytelny sygnał. Zatrzymacie kogoś bez zgody z ministerstwa - dostaniecie po dupie.
O tym samym pisze Dominik Zdort w dzisiejszej RP .
Zadajmy sobie jednak jeszcze jedno pytanie:
CZY WPŁYW NA SĄD ORAZ DECYZJĘ O DYSCYPLINARCE DLA PROKURATORA MA FAKT, ŻE KOLEDZY Z BYŁEJ KANCELARII ĆWIĄKALSKIEGO SĄ W RADZIE CRACOVII?
Przewodniczącym Rady Nadzorczej MKS Cracovia jest Krzysztof Płeszka.
PS.
1) na temat Kancelarii POLITYKA napisała :
Bogata kancelaria
„Kancelaria adwokatów i radców prawnych Studnicki, Płeszka, Ćwiąkalski, Górski” sięga rodowodem jeszcze schyłku PRL, bo 1988 r., i wśród krakowskich adwokatów uchodzi za firmę, w której świetni profesorowie mogą zarobić odpowiednie do ich wiedzy pieniądze.
Rzeczywiście. Tomasz Studnicki i Krzysztof Płeszka już za PRL byli cenionymi przez studentów UJ wykładowcami teorii prawa. Swoje robiło też ich zaangażowanie opozycyjne. – Kiedy dostrzegli powstałą w związku ze zmianą ustroju lukę na rynku usług prawniczych, postanowili ją zapełnić. A że znali się towarzysko z Ćwiąkalskim, doprosili go jako partnera specjalizującego się w gospodarczych aspektach prawa karnego – wyjaśnia dr Radzikowska.
Dziś SPCG zatrudnia ponad 30 prawników i od lat zajmuje czołowe miejsca w rankingach rodzimych firm prawniczych (z przychodami przekraczającymi 10 mln zł rocznie). Zajmuje się prawem spółek i sprawami korporacyjnymi, obsługą fuzji, prywatyzacji, rynku nieruchomości i obrotu bankowego itd. Siedzibę ma w Krakowie i współpracuje z wiodącymi kancelariami doradczymi Europy. SPCG na stałe obsługuje ponad 20 spółek (głównie z kapitałem zagranicznym). Zajmowała się też przejęciami firm. Reprezentowała m.in. rząd przy sprzedaży przedsiębiorstw tytoniowych korporacjom Philip Morris, Reemtsma, Seita i BAT, a partnerów zagranicznych przy nabywaniu polskich spółek przemysłu chemicznego, budowlanego, cukierniczego i browarniczego. Brała udział w różnych formach prywatyzacji i uzyskiwaniu dla swych klientów zezwoleń Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji oraz Ministerstwa Skarbu Państwa. Zbigniew Ćwiąkalski pracując w kancelarii o takim profilu mógł poznać słabe punkty regulacji obrotu gospodarczego. A przecież postępowania cywilne stanowią 90 proc. wszystkich spraw rozpatrywanych rocznie przez sądy. Tu też są największe opóźnienia, a co za tym idzie – wymierne szkody. Niewykluczone więc, że właśnie te gałęzie prawa wymagają reformy dużo pilniejszej niż ustawodawstwo karne. I że taki będzie priorytet ministra.
Lecz choć po nominacji na ministra prof. Ćwiąkalski najpierw zawiesił czynności adwokackie w SPCG, a parę dni temu ustąpił ze spółki, to przecież i ten epizod jego życia można wykreować na dwuznaczny. Transakcje na styku państwa i wielkiego kapitału (zwłaszcza zagranicznego) zawsze przecież da się sprzedać publiczności jako z gruntu podejrzane.
2) na forum GAZETY piszą ......... -> LINK