Agent, co Bąki wypuszcza

Analizując ostatnie wydarzenia i informacje, które docierają do nas za przyczyną Amber Gold doszłam do wniosku, ze nie ma innego wytłumaczenia dla tego co się dzieje niż sprawstwo jakiegoś niezwykle sprytnego agenta.

Najpierw dowiadujemy się, że syn premiera najpierw podjął prace w OLT, potem na Lotnisku w Gdańsku. Zgodnie z zasada „kto pierwszy ten lepszy” informacje tajne drugiego pracodawcy pierwszemu przekazywał.Lepszy zresztą był nie tylko pierwszy ale i lepiej płacił. Takie dwa w jednym.

Niemożliwe jest, aby ten szczery człowiek (jak Tatuś go nazwał) działał z własnej woli na niekorzyść jakiegokolwiek pracodawcy musiał więc go ktoś do tego zmusić. I tak zmuszony Michał Tusk, zaprawiony w boju o lepsze Polskie w GW sromu na nazwisku własnym zostawić nie chcąc użył ksywy Bąk. Józefa zresztą.

Podłe i dalekosiężne knowania agenta X zostały jednak pokrzyżowane: oto Michał Tusk wskazał bezbłędnie samolot (jedyny?),Który można było zaaresztować na poczet zaległych rozliczeń swojego drugiego pracodawcy -czym zrekompensował sprytnie teoretyczne straty spowodowane wcześniej przez podanie stawek wynegocjowanych za korzystne opłaty przez innego klienta.

Pracowity agent oprócz Bąka Józefa powypuszczał inne rozliczne Bączki w Trójmieście i okolicach.

Bo jak inaczej możliwe byłoby żeby prezydent miasta i marszałek województwa tolerowali aby instytucja będącą ich własnością kompromitowała się przyjmowaniem przez dwa lata pieniędzy od właściciela wielce podejrzanego biznesu(podejrzewał KNF, formę oprotestował Minister Gospodarki)? 

Jak możliwe jest żeby twórcy filmu o Nieskalanym najmniejszym podejrzeniem ściemy Bolku finansowali swoje dzieło pieniędzmi oszusta?

Jak możliwe byłoby, aby mimo braku deklaracji PIT i CIT instytucje finansowe nie wysłały zespołów kontroli oraz komorników we wszelkie możliwe miejsca? (jak chcą mogą, czego dowodem jest zajmowanie komornicze kont emerytów i rencistów mimo tego, ze już ZUS ściąga sam maksymalną kwotę zobowiązań. To z ostrożności; bo a nuż rodzina jakiemuś emerytowi czy renciście zechce kilka groszy wysłać na leki, a te grosze też się komornikowi należą!). Tu cierpliwe czekały przez minimum 2 lata.

Jak możliwe jest aby Minister Finansów nie miał wiedzy co się dzieje w podległych mu urzędach? Miejscowe prokuratury mimo owych braków dokumentacyjnych i wielokrotnych wyroków umarzały wszczęte postępowania?

Nie tylko zresztą ktoś bruździ w rejonie Trójmiasta. Warszawę tez dopadł jakiś Bąk. Katastrofa budowlana przy budowie metra jest tego dowodem.  Kurzawka w rejonach rzek i rzeczek to sprawa dość powszechna. Zagrożenia związane z ich istnieniem znane od dziesiątek lat. Dzięki postępowi w budownictwie można sobie z problemem poradzić pod warunkiem dobrego rozeznania geologicznego. Stad konieczność odwiertów, analiz a potem dobór technologii i wycena racjonalności budowy w tym miejscu. Małe cieki można przeoczyć. Znaleźć spore to w większości przypadków wynik jakiegoś zaniechania.  Normalnie za takowe odpowiada szef całości, czyli miasta. U nas z odpowiedzialnością za cokolwiek powyżej Znanego Powszechnie Biznesmena, Polityka, Urzędnika różnorakich szczebli (bez najniższych) oraz rodziny i znajomych królika (także pędzącego) bywa zupełnie inaczej.

Możemy być jednak pewni, ze Państwo zdało egzamin jak zwykle. Zawiedli ludzie i te cholerne Bączki, które ktoś złośliwie temu wspaniale działającemu państwu- wypuszcza. I jak zwykle rozwiązanie będzie takie samo jak w kawale o Jasiu. Kilku małych Jasiów za drzwi się wyrzuci, a my jak zwykle pozostaniemy w smrodzie. Dopóki nam samym się nie znudzi w nim siedzieć.

P.S.

Zagrywka z nobilitacją przez wskazanie przedmiotu do areszty fiskalnego- to majstersztyk hipokryzji. Podmiot tej zagrywki jest podobno na rodzinnych wczasach, jak widać spece od PR Tuska pracują na zdwojonych obrotach. I chyba się lekko przegrzali.