korek789 korek789
606
BLOG

Dlaczego Józef Beck przyjął agenta IRA a rabin z Łomży nauczył się irlandzkiego

korek789 korek789 Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 2

          Przyjazd syjonisty rodem z Odessy, Włodzimierza Ze'ewa Żabotyńskiego do Irlandii w 1938 roku mógł być zaskakujący dla tych, którzy znali jego dawniejsze poglądy. Żabotyńskiemu nie podobał się irlandzki ruch niepodległościowy i uważał, że Irlandczykom byłoby lepiej z autonomią w ramach Wielkiej Brytanii. Ale w 1938 roku Żabotyński postanowił spotkać  się z premierem Irlandii Eamonem De Valerą, który słusznie lub nie, był uważany za symbol walki z Brytyjczykami. De Valera w 1938 roku został przewodniczącym Zgromadzenia Ligi Narodów i Żabotyński próbował pozyskać jego poparcie dla syjonistów. De Valera był sceptyczny, ale Żabotyńskiemu udało się zaprzyjaźnić z jednym z bliskich współpracowników irlandzkiego premiera.       

        Współpracownikiem tym był Robert Briscoe, pochodzący z rodziny ortodoksyjnych Żydów litewskich. Jego ojciec Abraham Czerik przyjechał do Dublina bez grosza i stał się po latach właścicielem zakładów meblarskich, zmieniając nazwisko na Briscoe. Młody Robert został wysłany na staż do firmy Hecht Pfeiffer w Berlinie.  Kiedy wybuchła I wojna światowa, schronił się w ambasadzie amerykańskiej w Berlinie (ponoć ze względu na agresję Niemców wobec obywateli brytyjskich). Amerykański ambasador wyposażył Roberta w fałszywy paszport i z tym dokumentem Briscoe udał się pociągiem w kierunku granicy z Austrią. W Austrii przebywali na wakacjach rodzice Roberta. Strażnicy graniczni wykryli fałszerstwo i młody Briscoe został aresztowany. Nastepnie dzięki interwencji irlandzkiego biskupa, przyjaciela rodziców, zwolniono go, gdy dał słowo, że nie będzie walczył przeciwko Niemcom ani Austro-Węgrom. Słowa dotrzymał. Wyjechał do Stanów Zjednoczonych, gdzie handlował oświetleniem choinkowym.

         Kiedy Stany przystąpiły do wojny, Briscoe postanowił wrócić do Irlandii. Dziwnym trafem płynął statkiem w jednej kajucie z irlandzkim działaczem niepodległościowym Eamonem Martinem. Martin przedstawił wkrótce Roberta swoim zwierzchnikom - Eamonowi De Valerze i Michaelowi Collinsowi. Briscoe zdobył ich zaufanie. Towarzyszył De Valerze w 1919 roku w podróży do Stanów Zjednoczonych, gdzie wygłaszał przemówienia (De Valera był kiepskim mówcą, przemawiał do ludzi jak nauczyciel, długo tłumacząc im banalne rzeczy). 
        W tym samym roku Briscoe został wysłany do Niemiec przez Michaela Collinsa, aby organizować transporty broni dla IRA. Wykorzystywał swoją znajomość języka i niemieckich realiów. Nawiązał kontakt z formacją paramilitarną Orgesch, która nie chciała podporządkować się postanowieniom traktatu wersalskiego i chętnie pomagała Irlandczykom w działaniach antybrytyjskich.   
        Pod koniec lat 30-tych Briscoe był politykiem kierowanej przez De Valerę partii Fianna Fail.  W swoich wspomnieniach opisuje ówczesne rozmowy z Żabotyńskim, któremu przedstawiał silne i słabe strony brytyjskiej wojskowości. Chwalił się, że dzięki niemu związana z Żabotyńskim żydowska organizacja wojskowa Irgun mogła wykorzystywać metody działania IRA sprawdzone przeciwko Brytyjczykom. Briscoe w latach 1939-1940 zbierał fundusze dla Irgunu w USA.  
        Briscoe był zaangażowany także w inną inicjatywę Żabotyńskiego. Dzięki niej mógł poznać te rejony Europy, z których wywodzili się jego rodzice.  W grudniu 1938 roku Robert Briscoe spotkał się w Warszawie z ministrem Józefem Beckiem. Być może do spotkania doprowadził sam De Valera. Briscoe przedstawił plan przesiedlenia polskich Żydów do Palestyny.  Autorem planu był Żabotyński. Podobne propozycje były składane na Węgrzech i w Rumunii. Minister Beck był podobno żywo zainteresowany realizacją planu. Briscoe przekonał się jednak w Polsce, że propozycja jest nierealna. Sprzeciwiała jej się większość rabinów z Polski, wrogo nastawionych do syjonizmu. Plan wymagał też współpracy Wielkiej Brytanii, która go nie aprobowała. 
        Briscoe przyznawał się także do udziału w organizacji szkolenia wojskowego w Polsce dla grupy młodzieży z Nowej Organizacji Syjonistycznej związanej z Żabotyńskim. Szkolenie miało miejsce na wiosnę 1939 roku.  

         Briscoe nie był jedynym żydowskim przyjacielem Eamona De Valery. Izaak Halevi Herzog ze względu na swoje poparcie dla ruchu irlandzkiego był nazywany "rebbe Sinn Fein". Urodził się w 1888 roku w Łomży. Piszący o Herzogu Yoel Matveev, przedstawiany jako "poeta piszący w jidysz i badacz antyautorytarnych i socjalistycznych idei w tradycji żydowskiej" nazwał Łomżę “miastem w północno-wschodniej Polsce, które językowo i kulturalnie należało do litewsko-żydowskiego środowiska”.   Ale z Łomżą wiązało się jedynie dzieciństwo Izaaka Herzoga.  W 1898 roku jego rodzina przeniosła się do Anglii, a nastepnie Francji. W tym ostatnim kraju Izaak studiował na Sorbonie języki orientalne, a następnie został rabinem. W 1915 roku przeniósł się do Belfastu, zaś w 1919 roku do Dublina. W Dublinie był już nieformalnym przywódcą irlandzkich Żydów. Wkrótce poznał Eamona De Valerę. Matveev o nawiązaniu tej znajomości pisze tak: "postępowe poglądy Herzoga w dziedzinie ekonomii i jego zainteresowania naukowe doprowadziły go do Eamona de Valery, który był wtedy liderem Sinn Fein". Stwierdzenie dość dziwne, bo de Valera jako lider Sinn Fein zajmował się wieloma rzeczami, ale raczej nie pracą naukową i rozważaniami nad postępem ekonomicznym. W tym czasie De Valera sporo czasu spędził w różnych więzieniach brytyjskich i irlandzkich oraz w Stanach Zjednoczonych.  Był to czas wojny partyzanckiej z Brytyjczykami, a później wojny domowej. Jeśli w tym gorącym dla siebie okresie znajdował czas na rozmowy o ekonomii i nauce z rabinem Herzogiem, to jest to bardzo ciekawe. No i można podziwiać rabina, że wiedział z kim ma się zaprzyjaźnić - z człowiekiem który na kilka dziesięcioleci miał zdominować irlandzką politykę.

        Dużo bardziej prawdopodobne jest to, że przyjaźń De Valery z Herzogiem zawiązała się za pośrednictwem Roberta Briscoe, a naukowe dyskusje miały miejsce później,kiedy De Valera opuścił już partię Sinn Fein. Według Matveeva De Valera odwiedzał Herzoga w domu i rozmawiał o wielu dziedzinach - od matematyki po językoznawstwo. To akurat nie dziwi, bo De Valera zaczynał jako nauczyciel matematyki, zaś jego pasją było odrodzenie języka irlandzkiego, którego używanie zanikało już nawet na zachodzie Irlandii. De Valera ponoć skutecznie namówił Herzoga do nauczenia się języka irlandzkiego i rabin nauczył się mówić płynnie w tym języku. Jednak mimo wysiłków De Valery irlandzki nie miał już wielkiej przyszłości, a Herzogowi nie był już w następnych latach w ogóle potrzebny.  

         Przyszłością Herzoga nie miała być Irlandia tylko Izrael. W 1936 został zaproszony do objęcia funkcji głownego rabina Palestyny. Ponoć powiązania Herzoga z irlandzkim republikanizmem zaniepokoiły tamtejsze władze brytyjskie. Po powstaniu Izraela Herzog został głównym rabinem tego kraju. Proponowane przez Herzoga  relacje między państwem a religią mojżeszową przypominały zaprowadzone przez De Valerę w Irlandii stosunki między państwem a Kościołem katolickim.
        Syn rabina Izaaka Herzoga, urodzony w Irlandii Chaim został szóstym prezydentem Izraela. Eamon De Valera jeszcze za życia został w Izraelu upamiętniony lasem jego imienia: http://www.jta.org/1966/08/22/archive/irish-jews-dedicate-forest-in-israel-in-tribute-to-de-valera
O takie uczczenie De Valery wnioskowała wspólnota żydowska w Irlandii. A dotyczyło to człowieka, który niemal w ogóle nie wpuszczał na teren Irlandii uciekinierów żydowskich z kontynentu i który po śmierci Hitlera osobiście złożył kondolencje niemieckiemu ambasadorowi.

        Przeciwnicy polityczni De Valery z partii Fine Gael sugerowali, że on sam jest pochodzenia żydowskiego. Było to częściowo spowodowane  jego kontaktami z Herzogiem i Briscoe, zaś częściowo wątpliwościami co do tożsamości ojca De Valery. Eamon De Valera urodził się w 1882 roku w Nowym Jorku jako syn irlandzkiej służącej. Wiedzę o tym, kim był ojciec irlandzkiego przywódcy najprawdopodobniej zabrała ze sobą do grobu jego matka Catherine Coll. Sam De Valera być może nie wiedział nic o swoim ojcu, bo będąc już ważnym politykiem zlecał dyskretne kwerendy na ten temat. Sugerowano, że ojciec De Valery był hiszpańskim Żydem. Była to jednak zapewne tylko jedna z wielu konfabulacji dotyczących Viviona De Valery, wymienionego w akcie urodzenia późniejszego irlandzkiego prezydenta i premiera jako jego ojciec. Badania historyków nie dowiodły, że Vivion De Valera (bądź w innej wersji De Valero) w ogóle istniał. Wielu przypuszcza, że Catherine Coll nie chciała by dziecko było traktowane jako nieślubne i dlatego wymyśliła sobie małżonka, który umarł wkrótce po urodzeniu się dziecka. Jak dotąd nikomu nie udało się wpaść na ślad Viviona De Valery. Największą tragedią dziecka nie był jednak brak ojca, ale odrzucenie przez matkę, która oddała je w wieku 2 lat do rodziny w najbiedniejszej części Irlandii i już nigdy się nim nie opiekowała. 

 

korek789
O mnie korek789

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura