kelkeszos kelkeszos
1655
BLOG

Witaj jutrzenko swobody. O Konstytucji 3 Maja

kelkeszos kelkeszos Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 87

Zbliżającą się rocznicę uchwalenia pierwszej polskiej ustawy zasadniczej jak zwykle potraktujemy mechanicznie. Rozleniwieni wyjątkowo długą przerwą świąteczną, celebrowaną powszechnie w sposób budzący najwyższe oburzenie wszelkiej maści aktywistów, czyli konsumując zwierzęta przerobione na mięso spożywcze, popijając napojami wytworzonymi w wyniku wydarcia przemocą płodów ziemi i przemierzając Polskę wzdłuż i wszerz przy pomocy urządzeń wytwarzających śmiercionośny dwutlenek węgla, raczej nie będziemy się zastanawiać nad istotą tego, co niosła treść owej słynnej Konstytucji.

Szkoda, bo nasza niewiedza przykryta formułkami o pierwszej konstytucji w Europie i drugiej na świecie, z jednej strony pozwala na liczne manipulacje, z drugiej zaś nie pozwala na łapanie nici , które ostatecznie doprowadziły do odbudowy polskiej państwowości. Bo gdy ledwie kilka lat po upadku Rzeczpospolitej, gdy to co pozostało z potężnego niegdyś państwa Stefan Żeromski określił mianem "popiołów", jeden z najaktywniejszych ludzi tych czasów - Józef Wybicki , w swoim wierszu , mającym się stać narodowym hymnem, napisał "kiedy my żyjemy", miał na myśli naród we wszystkich jego warstwach. Bo "my" w 1797r. oznaczało już nie tylko Polaka w kontuszu, ów naród szlachecki, ale też Polaka w sukmanie, o czym zdają się nie pamiętać współcześni "odczytywacze" naszej historii. Skąd to wiemy?

Nie tylko stąd, że przytłaczającą większość składu osobowego owych Legionów Polskich stanowili prości chłopi, w ogromnej większości niepiśmienni, ale gotowi do dobrowolnego przelewania krwi za polską sprawę. Wiemy to głównie stąd, że majowa Konstytucja wprost wprowadziła podmiotowość mas mieszczańskich i włościańskich, jednoznacznie wskazując je, jako podstawę narodowej zasobności i narodowego bytu.

Wiele osób dotarłszy do tekstu Konstytucji 3 Maja ze zdziwieniem zauważa, że liczy ona ledwie jedenaście artykułów, dość rozbudowanych, ale nie dających podstaw do porównań z dzisiejszymi ustawami zasadniczymi, ani nawet z tymi, które pojawiły się na ziemiach polskich kilkanaście lat po uchwaleniu tej pierwszej - czyli konstytucji Księstwa Warszawskiego i potem Królestwa Polskiego.

Z tych jedenastu artykułów za najważniejszy uważam czwarty. Jego treść była absolutnie rewolucyjna nie tylko w skali kraju, ale też cywilizacyjnie , dla całego kontynentu, dając jak najlepsze świadectwo autorom tego aktu prawnego, a przy tym podkreślając jego uniwersalny charakter, będący też zapewne pochodną silnego zaangażowania ludzi Kościoła w jego przygotowanie. I to oczywiście nie tylko Polaków, bo wkład Scipiona Piatollego w uchwalenie Konstytucji był z pewnością ogromny.

Nie byłoby naszej cywilizacji gdyby nie prawo cywilne, wyrosłe z rzymskich korzeni. A prawa cywilnego nie ma bez dwóch fundamentów - autonomii woli stron i równości stron wobec siebie nawzajem i wobec władzy publicznej. Autonomia , czyli po naszemu samonazywanie, to w rozumieniu prawnym możność kształtowania osobistego statusu poprzez własne nieskrępowane akty woli, czyli poprzez jej "oświadczenia" - nabywanie uprawnień i zaciąganie zobowiązań. Aby jednak taką pozycję posiadać, każdy podmiot musi mieć zdolność prawną, uzupełnianą przez zdolność do czynności prawnych. 

Jak wiadomo w Rzeczpospolitej przedrozbiorowej warstwa włościańska żadnej autonomii woli nie posiadała. Użytkowała pańską ziemię na zasadzie przymusu , bez możliwości wyboru miejsca zamieszkania, a pobierane pożytki z uprawianego gruntu musiała okupić świadczeniem pracy na rzecz jego właściciela, w warunkach pozbawienia możliwości jakiegokolwiek wpływu na określenie zasad owej "pańszczyzny". W tej sytuacji chłopi zdani byli na dobrą wolę pana i jego sług, a nie na państwową ochronę ich praw. Zatem ich położenie było pochodną indywidualnych cech właściciela ziemi, a nie skuteczności państwa. To nie tylko Polska przypadłość, to powszechny problem całej Europy, choć w Polsce dotkniętej strukturalnym kryzysem państwowości - wyjątkowo silny.

I oto w Konstytucji 3 Maja dokonuje się w tym zakresie dobrowolny i radykalny przełom. Radykalny nie w zakresie głębokości skutków reformy, te nie mogły iść w ówczesnych realiach zbyt daleko i w pełni zrealizować postulatu wolności obywatelskich dla warstwy włościańskiej, ale przełomowych w kwestii jej upodmiotowienia. Bo na mocy artykułu czwartego, Polak w sukmanie nabywał swoją podmiotowość i uzyskiwał potwierdzenie swojej polskości. I chociaż  ów "lud rolniczy , spod którego ręki płynie najobfitsze bogactw krajowych źródło, który w narodzie najliczniejszą stanowi ludność , a zatem najdzielniejszą kraju siłę" nie uzyskał jeszcze osobistej wolności, to zyskał autonomiczność i podmiotowość. Konstytucja wprowadziła wprawdzie pojęcie wolności osobistej warstw nieszlacheckich , nadając ją nieodwołalnie ludziom wszelkiego stanu do Polski przybywającym, albo powracającym, jednak ci , którzy do tej kategorii się zaliczyć nie mogli - nadal nie mieli podstawowej swobody, ale już uzyskali możliwość bycia stroną umowy z właścicielem ziemi, którą uprawiali i co więcej - umowa ta miała najdalej idącą ochronę państwa, wiążąc przy tym nie tylko "pana", ale też jego następców. Wraz z Konstytucją 3 Maja na polską wieś wkroczyło prawo cywilne, z jego podstawowymi zasadami. Nieśmiałym krokiem i niepełnym, ale jednak. 

To był zaiste akt rewolucyjny, wyjątkowo przy tym niebezpieczny dla zaborców. Jeszcze przed pierwszym rozbiorem Katarzyna żaliła się na zbiegostwo chłopów do Rzeczpospolitej. Potem to zjawisko przybrało na sile i to ze wszystkich trzech zaborczych krajów, skąd uciekano głównie przed służbą wojskową. Na mocy Konstytucji 3 Maja tacy zbiegowie , na zasadzie jej artykułu czwartego "ktokolwiek stanie na polskiej ziemi wolnym jest", uzyskiwali zupełną wolność. To - poza wszystkimi innymi zapisami - było wypowiedzeniem wojny ościennym mocarstwom.

Jakkolwiek byśmy oceniali Konstytucję , a zdaję sobie sprawę z jej nieprzychylnego po dziś dzień odbioru wśród konserwatystów, zarzucających jej masoński rodowód, to nie da się zaprzeczyć wielkim zaletom tej pierwszej polskiej ustawy zasadniczej. Nie obalając tronu i ołtarzy, zmieniała status obywatelski wielkich mas ludzkich, przyznając narodowość tym, którym jej odmawiano. W ledwie parę lat później, ten naród w sukmanach i z kosami na sztorc będzie szturmował rosyjskie armaty pod Racławicami i przez blisko rok prowadził wojnę z dwoma mocarstwami naraz, a potem zapisze wielką epopeję pod sztandarami Napoleona. I to już nikogo nie będzie mogło dziwić, że Książę Józef Poniatowski prowadząc osobiście atak na bagnety na falęckiej grobli, ten pan kolosalnych włości, będzie do niepiśmiennych podkaliskich chłopów krzyczał "Za mną Bracia!". To też dziedzictwo 3 Maja i trzeba o tym pamiętać, zwłaszcza teraz, gdy z byle powodu skaczemy sobie do gardeł i słowa poety  o mieszkaniu w Polsce, czyli "między swemi" zaczynają brzmieć pusto.     

kelkeszos
O mnie kelkeszos

Z urodzenia Polak, z serca Warszawiak, z zainteresowań świata obywatel

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura