Mam dobrą radę dla piłkarzy polskich klubów, którzy swoje mecze rozgrywać będą w Austrii, a szczególnie w Wiedniu. Niech po meczu – oczywiście wygranym, albo co najmniej zremisowanym – włożą wcześniej przygotowane koszulki z krótkim, ale jakże wymownym hasłem, datą: „1683”.
To oczywiście byłoby nawiązanie do 12 września sprzed 342 lat, gdy Polska armia (z legendarną husarią na czele) dowodzona przez króla Jana III Sobieskiego wraz z nielicznymi posiłkami nielicznych aliantów rozbiła silną armię turecką dowodzoną przez Kara Mustafę (kara w języku sułtanów z Konstantynopola/Stambułu oznacza „czarny”). Czarny Mustafa przeżył, ale ponieważ srodze zawiódł władcę, to trzy miesiące później został stracony w Belgradzie, zresztą na oczach własnego syna. Chrześcijańska Polska uratowała Austrię i chrześcijańską Europę, ale prawdę o tym systematycznie chowano pod korcem – i w samym Wiedniu, i na Starym Kontynencie. Warto zerknąć na austriackie podręczniki historii, ale i niesławnej pamięci Dom Historii przy Parlamencie Europejskim w Brukseli.
Czemu o tym piszę nagle teraz? Oto bowiem do pewnego bardzo znanego – i, jak widać, cieszącego się zaufaniem – polskiego polityka zgłosił się pewien zacny jegomość, na którego posesji w Małopolsce przechowywany jest pomnik naszego zwycięskiego króla Jana III. Pomnik miał stanąć, oczywiście – jakżeby inaczej – w Wiedniu. Uzyskano wszelkie możliwe zgody. Ba, postawiono tam, na Wzgórzu Kahlenberg, gdzie rozegrała się bitwa, cokół – legalnie, zgodnie z formalnymi ustaleniami. I oto w 2018 roku zmienił się burmistrz Wiednia.
Nowy burmistrz, socjalista z poparciem lewicowych radnych Wiednia, ni stąd ni zowąd zablokował odsłonięcie już gotowego do przyjazdu (a sfinansowanego oczywiście ze składek wybawcy, czyli Polaków, a nie wybawionych, czyli Austriaków) pomnika króla Sobieskiego. Herr Burgermeister tłumaczył się w sposób kuriozalny: oto bowiem pomnik polskiego władcy mógł spowodować złe samopoczucie miejscowej, jakże skądinąd licznej, wspólnoty muzułmańskiej. I tak króla Jana poświęcono na ołtarzu niedenerwowania wyznawców Allaha.
Pomnik dotąd nie stanął. Za to austriacka hańba stoi – czy leży – w całej swojej bezwstydnej okazałości. Władzom Wiednia, za to odpowiedzialnym, należy się wieczna pogarda.
*Artykuł ukazał się na portalu "Innapolityka.pl"
historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII, VIII i IX kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister - członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura