adamschulz adamschulz
660
BLOG

Najwięcej samobójstw zdarza się w niedzielę.

adamschulz adamschulz Socjologia Obserwuj temat Obserwuj notkę 14

Najwięcej samobójstw zdarza się w niedzielę. Tytuł tej sztuki towarzyszy mi kilkanaście lat. Zawsze, ilekroć tylko myślałem co by było, gdyby w niedzielę pozamykali sklepy. Zarówno centra handlowe, jaki i duże markety. Co z sobą poczną dziesiątki, setki, tysiące ludzi, jeśli w niedzielę nie będą mogli udać się do kilku, czy nawet jednego z tych miejsc? Czy znajdą sobie inne zajęcie? Czy może... I proszę, teraz to nastąpiło. Już jutro.

Lata temu, na starcie swojej pełnoletności, podjąłem dorywczą pracę w jednym z takich miejsc. Ze względu na studia, od poniedziałku do piątku, nie miałem całego etatu. Tylko pracę weekendową. Z tego też powodu nie było to standardowe osiem godzin dziennie, lecz kilkanaście. Było ciężko. Pamiętam jak bardzo cieszyłem się, w każdy niedzielny wieczór, że weekend się kończy i mogę wrócić do szkoły. Naprawdę, nauka w tygodniu, w porównaniu z pracą w weekend, to była prawdziwa ulga. Ale dzięki temu dostałem szkołę życia i do tej pory to wykorzystuję. Zarówno zawodowo, jak i prywatnie. Był to również czas, który dał mi sposobność na przeprowadzenie licznych rozmów i poczynienie pewnych obserwacji.

Praktycznie w każdą niedzielę mogłem zobaczyć tych samych ludzi. Zdarzało się, że byli w sobotę, jednak niedziele zdecydowanie przeważały. Powiesz niemożliwe, żeby kogoś rozpoznać w tłumie. Nie? Spróbuj. Codziennie widzę tych samych ludzi, których mijam w drodze do pracy. Tak samo jak i mijające mnie samochody. Oczywiście są też inni. A jak pojadę o trochę innej porze niż zwykle, to moich "znajomych z widzenia" nie spotkam. Ostatecznie są to jednak osoby i pojazdy, które wciąż się powtarzają. Tak też było w miejscu, w którym pracowałem. A co zaobserwowałem? Otóż większość z bywalców to byli "apacze", potrafiący przez cały dzień kręcić się po swojej "świątyni", jaką jest sklep/centrum handlowe. Od wczesnych godzin, nawet już od otwarcia, do chwili zamknięcia ich "przybytku". Skąd nazwa "apacze"? Na pytanie czy im coś podać, czy w czymś pomóc, odpowiadają "a pacze tylko". Takie typowe łaziki, chodzą, oglądają, czasem coś kupują. I dalej uskuteczniają swoją marszrutę. Niewielu jest takich, którzy przyjechali na zakupy w niedzielę, ponieważ, z przyczyn losowych, w inny dzień tygodnia nie mogli. Cała reszta w ten sposób spędzała wolny dzień. Oczywiście mają do tego prawo, ale w tym miejscu przytoczę słowa, jakie głoszą ludzie przerażeni wizją zakazu handlu w niedzielę. Wolność kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność innych.

Media i inni pożyteczni od dłuższego czasu nakręcają histerię związaną z wolnymi od handlu niedzielami. A to, że będą zwolnienia w sektorze handlowym, a to gigantyczne kolejki w sklepach, brak towaru na półkach i tym podobne rewelacje. Było to dla mnie od początku bzdurą. Ludzie, bez znaczenia ile dni handlowych w tygodniu będzie, muszą zrobić zakupy. Tych klientów musi ktoś obsłużyć. Toteż jeżeli przybywa kupujących w innych dniach tygodnia, sklepy muszą zwiększyć swoje moce przerobowe. Nie zmniejszą ilości pracowników, gdyż strzeliłyby sobie w kolano. Stąd też prosta droga do stwierdzenia, że kolejki w weekend nie będą nagle diametralnie większe niż zwykle. Tym bardziej, że nawet w radio reklamy jednej z sieci handlowych zapowiadały więcej pracowników w sobotę. A braki towarów? Nie ma co ukrywać, marzenie sprzedawców. Który by nie chciał wyprzedać zawartości swojego magazynu? I to po cenie takiej, jak zwykle, bez nieśmiertelnego rabatu. Niestety dla sprzedających, podaż jest niemal zawsze większa niż popyt. Także bez obaw, towaru nie zabraknie na półkach. Wszakże konkrecja nie śpi, czeka na potknięcia, aby je błyskawicznie wykorzystać. Bo przecież kto będzie czekał, aż dany produkt pojawi się w jednym sklepie, jak za rogiem dostępne jest to samo? Są to proste wnioski. Aby do nich dojść, nie potrzeba specjalnej wiedzy z zakresu ekonomii, wystarczy pomyśleć.

Rzecz jasna, teoria teorią, a praktyka praktyką. Najlepiej jest sprawdzić i samemu się przekonać, jak jest w rzeczywistości. Dlatego po lekturze informacji z popularnych portali, o panującym w sklepach armagedonie, wybrałem się na małe zakupy. Sprawdziłem, jak obecnie wygląda ruch w sklepach, jak jest ze znalezieniem miejsca na parkingach. A, że miasto jest duże, jedno z największych wojewódzkich, ma wielu mieszkańców oraz gości z podmiejskich miejscowości, to wynik obserwacji można uznać za miarodajny. Dlatego z zapałem, jak nigdy, przystąpiłem do mojego sklepowego rekonesansu, z którego dosłownie chwilę temu wróciłem. I jestem rozczarowany.

Zawsze, gdy jest święto w Polsce, czyli w praktyce wtedy, gdy sklepy są pozamykane, dzień wcześniej tłumy klientów rzucają się w wir zakupów. I kupują więcej, niż jest im potrzebne, po czym to wyrzucają. Jest to już taka świecka tradycja. A ja, mając w pamięci opisywany brak miejsc na parkingach, puste półki i kilometrowe kolejki, myślałem, że będzie co najmniej jak przed świętami. Albo i gorzej. A tu co? Miejsca pełno, nawet blisko wejść. Ludzi w sumie tyle, co w każdą sobotę. Kolejki do kas liczące po kilku klientów. To może chociaż półki puste? A gdzie tam. Towarów pełno. Zarówno pieczywa, jaki napojów, nabiału, mięs, środków czystości, że o alkoholach nie wspomnę. Jednym słowem przekonałem się (znowu!), że cała ta medialna propaganda nie jest warta funta kłaków.

Pozostaje na koniec jedno pytanie. Jak żyć? W niedzielę sklep zamknięty, centrum handlowe zamknięte. Świątynia nieczynna! Co zrobić w tej sytuacji? Gdzie iść z całą rodziną? Jak spędzić ten czas? Zostać w domu? To o czym rozmawiać z rodziną? O minionym tygodniu? Może obejrzeć telewizję? Ale tam same reklamy. Poczytać? Ale co? Przecież z lektur to tylko program telewizyjny. Pójść na spacer? Ale na zewnątrz brudno, zimno i w ogóle. Nuda i jeszcze raz nuda. Jeśli pojawiają się takie wątpliwości i nie wiadomo, co z sobą zrobić w niedzielę, to jest to klasyczny objaw odstawienia używki, jaką była galeria i jej podobne. Substytuty wypełniające wolne dni. Jest to dobry objaw, bo skutek jest taki, że człowiek ma czas i zaczyna myśleć, o sobie, o bliskich, o życiu. O właśnie, myśleć.

adamschulz
O mnie adamschulz

"Płynie się zawsze do źródeł pod prąd, z prądem płyną śmiecie."

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo