Komentuj, obserwuj tematy,
Załóż profil w salon24.pl
Mój profil
Albatros ... z lotu ptaka Albatros ... z lotu ptaka
142
BLOG

Polska uczciła swoich Bohaterów

Albatros ... z lotu ptaka Albatros ... z lotu ptaka Społeczeństwo Obserwuj notkę 0

To właśnie w Gdańsku, dokładnie po 70 latach od tragicznego poranka o godzinie 6:15 kiedy z ręki kata polaka i plutonu egzekucyjnego w więzieniu śledczym na Kurkowej w Gdańsku odebrano im życie: Ince i Zagończykowi. Nie tylko życie ale i Honor, chowając w dole śmierci na Cmentarzu Garnizonowym w taki sposób, aby ludzie deptali po nich, nie wiedząc o tym.

śp. Danuta Siedzikowna INKA i śp. Feliks Selmanowicz ZAGOŃCZYK

++ 28 SIERPIEŃ 1946 Data śmierci

* * 28 sierpień 2016 roku Data chwały

To HAŃBA, KTÓRA MOŻNA MIEĆ NADZIEJĘ NIGDY W POLSCE JUŻ WIĘCEJ SIĘ  NIE POWTÓRZY.

> dzięki Profesorowi Szwagrzykowi i wielu innych ludzi. Ich determinacji Powrócili wczoraj w Chwale w Kaplicy Królewskiej.

A dzisiaj w wielkim patriotycznym kondukcie po Wspaniałej Mszy Świętej w Bazyllice Mariackiej w Gdańsku. W Ich intencji i Ich Rodzin. Ale także nas wszystkich.

Nam jest potrzebna Nadzieją na dumną w pełni NIEPODLEGŁĄ POLSKĘ !

http://fakty.interia.pl/polska/news-andrzej-duda-przywracamy-godnosc-panstwu-polskiemu,nId,2259480

Prezydent Andrzej Duda uczestniczył w niedzielę w pogrzebie Danuty Siedzikówny "Inki" i Feliksa Selmanowicza "Zagończyka".

 

Andrzej Duda w Bazylice Mariackiej /Adam Warżawa /PAP
Andrzej Duda w Bazylice Mariackiej/Adam Warżawa /PAP

Prezydent mówił w Bazylice Mariackiej w Gdańsku, że pogrzeb "Inki" i "Zagończyka" to ważny dzień. "To nie jest smutny dzień. (...) Jeżeli smucić się, to tylko z tego powodu, że aż 70 lat czekać trzeba było na ten pogrzeb i aż 27 lat po 1989 roku" - powiedział Andrzej Duda.

 
 

"O ile do 1989 roku można powiedzieć, że rządził ustrój tych samych zdrajców, którzy zamordowali 'Inkę' i 'Zagończyka', to przecież po 89. roku teoretycznie nie" - dodał.

Prezydent pytał, jak to się stało, że aż 27 lat trzeba było czekać, by Polska mogła pochować swoich bohaterów.

Wskazywał, że zakopanie zwłok pod chodnikiem, tak by nie znaleziono grobu, to "największa kara dla pamięci i największe podeptanie dla rodziny". 

"To niezwykle okrutne, tak się obejść. Oni to umieli. (...) Dzisiaj za wszelką cenę walczą, żeby nie były wymieniane nazwiska tych, którzy zamordowali Żołnierzy Niezłomnych; żeby nikt nie pytał, gdzie są pochowani" - powiedział prezydent.

"Jest coś takiego jak chluba bohatera, chluba bohatera, która spływa na następne pokolenia, ale jest i piętno zdrajcy i ono też jest bardzo trwałe" - dodał.

Prezydent wskazywał, że Polska odprowadza dziś swoich bohaterów w ostatnią drogę w obecności najwyższych władz.

"To nie będzie tylko pogrzeb. To będzie przede wszystkim patriotyczna manifestacja zadośćuczynienia, jakie państwo polskie dzisiaj czyni wobec swoich bohaterów" - powiedział Andrzej Duda. 

"Nie mam przekonania, że my, poprzez ten pogrzeb, przywracamy im godność. Oni nigdy godności nie stracili. My przywracamy przez ten pogrzeb godność państwu polskiemu" - podkreślił.

W niedzielę mija 70 lat od wykonania przez komunistyczne władze wyroku śmierci na niespełna 18-letniej Danucie Siedzikównie, sanitariuszce 5. Wileńskiej Brygady Armii Krajowej oraz na ppor. Feliksie Selmanowiczu, dowódcy plutonu 5. Wileńskiej Brygady AK.

Pogrzeb "Inki" i "Zagończyka"

"Państwo musi mieć bohaterów"

Podczas uroczystości pogrzebowych Danuty Siedzikówny "Inki" i Feliksa Selmanowicza "Zagończyka" prezydent zapewniał, że Polska nie zapomni ofiary Żołnierzy Wyklętych.

"Polska o Was nie zapomni, Żołnierze Niezłomni. Będziemy o Was pamiętać. Wierzę w to, że te groby będą tonęły w zniczach i kwiatach, będziemy przychodzić pod święty dla nas, Polaków Grób Nieznanego Żołnierza tam, gdzie od kilku tygodni, dokładnie od niecałych dwóch, są tablice upamiętniające ofiarę żołnierzy niezłomnych i ich bohaterstwo. Będziemy pamiętali na pewno każdego pierwszego marca o ich święcie, o Dniu Żołnierzy Niezłomnych" - powiedział prezydent.

Andrzej Duda podkreślił, że "państwo żeby mogło być silne, żeby mogło wychowywać młode pokolenia, musi mieć bohaterów". "I Polska ich ma. Ostatnim pokoleniem wielkich bohaterów, którzy oddali życie za Polskę, są Żołnierze Niezłomni i powstańcy warszawscy; wszyscy, którzy wtedy walczyli, najpierw z Niemcami i Sowietami, a potem z komunistami i zdrajcami" - dodał prezydent.

Prezydent przywoływał słowa "Inki", która w liście napisała: "Powiedzcie babci, że zachowałam się jak trzeba". "Przekazała to, co było dla niej najważniejsze" - podkreślił prezydent.

Dodał, że "Inka" i Zagończyk" zginęli za ojczyznę: on - by Polska istniała; ona - by Polskę odzyskać, bo nie była to rzeczywistość o jaką ona i inni walczyli. "On (...) i ona (...) zachowali się tak samo. Dziś wiemy na pewno, że zachowali się jak trzeba" - ocenił Andrzej Duda. 

Przemówienie Beaty Szydło

"'Inko' i 'Zagończyku', jesteśmy waszymi dłużnikami, bo dzięki wam żyjemy dzisiaj w wolnej Polsce, dzięki waszym ideałom jesteśmy Polakami i naszym obowiązkiem jest strzec tych ideałów" - mówiła w niedzielę premier Beata Szydło.

"Wszyscy razem dziś wołamy: 'Inko' i 'Zagończyku', cześć i chwała bohaterom, cześć wam i cześć tym wszystkim, których jeszcze zobowiązani jesteśmy odnaleźć i oddać hołd (...) W imieniu rządu Rzeczypospolitej, wolnej Polski, składam wam hołd, cześć i powiem tak, jak wy mówiliście: Niech żyje Polska" - mówiła Szydło.

Jak zaznaczyła, "ludzie różnych stanów i profesji, z całej Polski" przyjechali na niedzielne uroczystości w Gdańsku. "My wszyscy jesteśmy winni tym bohaterom oddać cześć i chwałę, jesteśmy winni im pamięć i jesteśmy winni, by te ideały, w które oni wierzyli, i za które ginęli, na zawsze pozostały ważne dla nas, pozostały w naszych sercach i budowały naszą wspólnotę" - podkreśliła premier.

Ceremonia ma charakter pogrzebu państwowego. Po nabożeństwie w gdańskiej Bazylice Mariackiej uczestnicy ceremonii przeszli w kondukcie pogrzebowym ulicami miasta na Cmentarz Garnizonowy. 



Czytaj więcej na http://fakty.interia.pl/polska/news-andrzej-duda-przywracamy-godnosc-panstwu-polskiemu,nId,2259480#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=chrome

W kościel podczas Mszy Świętej był obecny i siedział zaproszony były prezydent RP Lech Wałęsa.

"TW Bolek" jak udokumentował IPN. Jaka ta nasza HISTORIA jest krętą drogą do PRAWDY i pojednania.

http://historia.wp.pl/strona,2,title,Mordercy-Danuty-Siedzikowny-Inki,wid,16841933,wiadomosc.html?ticaid=117a17&_ticrsn=3

Mordercy Danuty Siedzikówny "Inki"

WP.PL| dodane 2014-08-30 (19:57) | 824 opinie
 
Wołkow zajmował się walką z "bandytyzmem", czyli polskim podziemiem niepodległościowym. Prócz tropienia 5 Brygady Wileńskiej zasłynął dowodzeniem, w październiku 1951 r., 800-osobową obławą UB i KBW, w której zabito innego słynnego Żołnierza Niezłomnego - Edwarda Taraszkiewicza. W końcu Wołkowa zwolniono z bezpieki, bo nie opanował czytania i pisania. Zmarł nie niepokojony przez Temidę III RP w styczniu 1999 r. w Warszawie. Został pochowany na Cmentarzu Komunalnym Północnym.  Jego ofiara - "Inka" była w śledztwie bita i poniżana. Strażniczka z Gdańska o imieniu Sabina, znana z ludzkiego traktowania więźniarek, opowiadała, że rozbierano ją do naga, że do jej celi wpuszczano żony ubeków, którzy zginęli w akcjach przeciwko oddziałom "Łupaszki". Aresztowana wkrótce po Siedzikównie, jedna z sióstr Mikołajewskich - Helena, zobaczyła ją tydzień po aresztowaniu. "Inka" wyglądając przez zakratowane okno, położyła palec na ustach - dała znak, że nic nie powiedziała. Pytana o cel przyjazdu do Gdańska, powtarzała, że była umówiona na wizytę u dentysty. Ubecy nie zmusili jej nawet, aby wskazała miejsce swojego spotkania ze szwadronem - wiedzieli tylko (od "Reginy"), że ma to nastąpić na jednej ze stacji kolejowych w Borach Tucholskich. Dlatego obstawili kilka z nich, a na właściwej - Lipowa - zostali rozbici przez żołnierzy "Łupaszki". 
 

Uciec do Szwecji



Drugiego sierpnia 1946 r. Józef Bik, naczelnik Wydziału Śledczego gdańskiego WUBP, wystosował pismo do prokuratury wojskowej: "Przesyłam akta sprawy przeciwko Siedzikównie Danucie, ps. Inka, w celu przekazania do Wojskowego Sądu Rejonowego w trybie postępowania doraźnego. Proszę o uzgodnienie terminu rozprawy na dzień 3.08.1946". Sześć dni po egzekucji "Inki" (zapewne w nagrodę) Bik awansował do centrali MBP w Warszawie. 

Józefa Bika, drugiego po Wołkowie mordercę z gdańskiego WUBP, nawet jego resortowi koledzy uważali za wyjątkową kanalię. W 1968 r. - po zmianie nazwiska na Bukar, a potem Gawerski - uciekł do Szwecji, gdzie przedstawiał się jako ofiara polskiego antysemityzmu. W 2003 r. przysłał do IPN list, w którym prosił o wydanie zaświadczenia, że w latach 1945-1953 pracował w bezpiece. Było mu potrzebne, aby starać się o wyższą emeryturę. Kiedy sąd odmówił mu, odwołał się do drugiej instancji i wygrał. Po tym cudownym odnalezieniu, IPN wytoczył Bikowi proces, który jednak, z powodów proceduralnych, nigdy się nie rozpoczął. Akt oskarżenia brzmiał: "Bił ich, znęcał się i zmuszał w ten sposób do składania zeznań". 

Nie mniej okrutny wobec "Inki" był Andrzej Stawicki (w gdańskim UB prowadził też inne śledztwa, zakończone wyrokami śmierci; więźniowie oceniali go na 25-26 lat). To jego podpis widnieje na akcie oskarżenia. Mimo intensywnych poszukiwań prowadzonych m.in. przez gdański IPN, nie udało się ustalić, kim był ten człowiek. W polskich archiwach nie ma po nim śladu. Prawdopodobnie zmienił nazwisko, po czym zniszczył dokumentację i wyjechał za granicę. Może, jako obywatel sowiecki, wrócił do kraju powszechnej szczęśliwości. Może wybrał inny kierunek - Izrael lub Szwecję, jak Józef Bik? 
 

"Sędziowie"



Proces "Inki", mimo iż trwał trzy godziny, był jedynie formalnością. Oskarżał wspomniany Wacław Krzyżanowski. Sądowi przewodniczył major Adam Gajewski, przedwojenny prawnik (absolwent KUL). Po ochotniczym wstąpieniu do LWP w 1944 r. został sędzią wojskowym, skazującym w procesach politycznych. Później został radcą prawnym Dyrekcji Budowy Osiedli Robotniczych w Gdańsku. Zmarł w 1972 r., został pochowany na Cmentarzu Oliwskim. 

W składzie sędziowskim towarzyszyli mu kpr. Wacław Machola i kpt. Kazimierz Nizio-Narski. Ten drugi w czasie wojny był oficerem niemieckiej Kriminalpolizei (Kripo), członkiem Polskojęzycznej Grupy Gestapo powołanej przez Alberta Forstera do germanizacji Pomorza. Później został skazany za zatajenie tego faktu na osiem lat więzienia. 

Wszyscy ci "sędziowie" mieli pełną świadomość bezprawności swoich działań: niepełnoletnią dziewczynę skazali bez dowodów. Na wykonanie wyroku "Inka" czekała zamknięta w izolatce. Wysłaną przez obrońcę prośbę o łaskę do Bieruta "sąd" zaopiniował negatywnie. Nie miała ona i tak żadnego znaczenia - wyrok na Siedzikównie wykonano, nim do Gdańska dotarła odmowna odpowiedź Bieruta. 

Zakorzeniony w historii Polski i Kresów Wschodnich. Przyjaciel ludzi, zwierząt i przyrody. Wiara i miłość do Boga i Człowieka. Autorytet Jan Paweł II

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo