Adobe Stock
Adobe Stock
Krzysztof Przybyl Krzysztof Przybyl
49
BLOG

Czterodniowy tydzień pracy – temat zastępczy

Krzysztof Przybyl Krzysztof Przybyl Praca Obserwuj temat Obserwuj notkę 0
Ministerstwo Pracy w przeddzień Święta Pracy ogłosiło z dumą, że będzie wdrażać pilotażowy program 4-dniowego tygodnia pracy. Gdyby ten projekt wszedł w życie, pracownicy mogliby, odpowiednio, pracować cztery dni w tygodniu w pełnym wymiarze lub pięć dni w wymiarze odpowiednio krótszym. Odnoszę wrażenie, że najbardziej z tego pomysłu „zadowoleni są” politycy. Pracodawców tradycyjnie nikt o zdanie się nie pyta, zaś krytyczną opinię wyraziła nawet „Solidarność”. Czy naprawdę eksperymenty ze skróconym czasem pracy są w kolejności ważniejsze od przystosowywania polskiego rynku pracy do nowych wyzwań – na przykład tych związanych z rozwojem AI?

Drożej dla pracodawcy, drożej dla podatnika

Czterodniowy tydzień pracy, zadekretowany przez polityków, może finalnie przynieść co najmniej jeden z dwóch spodziewanych efektów. Pierwszy – to wzrost kosztów funkcjonowania firm. Ministerialni urzędnicy nie chcą chyba pamiętać, że prywatny pracodawca nie trzyma na etatach pracowników bez celu, jak to się często zdarza w państwowych instytucjach z przerostem zatrudnienia. Będzie musiał, przy takim rozwiązaniu, zatrudnić kolejnych pracowników albo ograniczyć swoją działalność. I to nie państwo zrefunduje mu koszty zatrudnienia. Drugi potencjalny efekt to obniżka stawek wynagrodzeń na rynku – tak, by zrekompensować dodatkowe koszty. 

Zwolennicy krótszego tygodnia pracy wskazują na zagraniczne eksperymenty, które wykazały zalety takiego rozwiązania. Nie podważam tych danych, ale chciałbym zauważyć, że dotyczą one przede wszystkim firm z takich branż, jak konsulting czy public relations, a więc branż bardzo specyficznych. A co z produkcją, co z handlem? Czy da się wykazać, że tydzień pracy krótszy o jedną piątą przyniesie korzyści, a nie obciążenia, właścicielom placówek handlowych? Nie sądzę. Co stanie się w administracji publicznej? Ten segment cierpi na niedofinansowanie, czego dowodem są niskie płace, utrudniające pozyskanie fachowej kadry urzędniczej. Zatem powiększymy deficyt budżetowy, jeszcze obniżymy urzędnicze pensje czy po prostu skrócimy czas funkcjonowania urzędów – a obywatele niech się martwią?

Nie urzędy są zresztą największym problemem, a służba zdrowia. Badania przeprowadzone na Islandii wykazały, że czterodniowy tydzień pracy w sektorze zdrowotnym oznacza znaczące zwiększenie kosztów. Konieczna jest bowiem albo wypłata większych środków za nadgodziny (co pokazuje, jak fikcyjne byłoby to rozwiązanie), albo zatrudnienie dodatkowych osób. Publiczna ochrona zdrowia w Polsce cierpi na chroniczne niedofinansowanie, a zatem dołożenie jej kolejnego obciążenia byłoby po prostu pocałunkiem śmierci.

Ważniejszym wyzwaniem jest rozwój AI

Nie rozumiem, czemu decydenci bawią się w takie eksperymenty, chociaż przed naszym rynkiem pracy są znacznie poważniejsze wyzwania, ze wzrostem wydajności i z rozwojem sztucznej inteligencji na czele. Rozwój AI można śmiało porównać do rewolucji przemysłowej sprzed ponad dwóch wieków. Coraz więcej czynności wykonywanych przez ludzi może być równie dobrze i bardziej efektywnie wykonywane przez sztuczną inteligencję. Jeśli nie chcemy, aby efekty uboczne były takie, jak w przypadku rewolucji przemysłowej (a więc totalne zachwianie rynkiem pracy), musimy w racjonalny sposób przygotować się do tego. Chociażby prognozując perspektywy w poszczególnych zawodach i branżach i wspierając zdobywanie przez pracowników nowych umiejętności.

To oczywiście jest procesem bardziej złożonym, niż zadekretowanie krótszego tygodnia pracy. Co gorsza dla rządzących, wymagającym realnego dialogu i bliskiej współpracy z przedsiębiorcami, z czym każda władza w naszym kraju ma większy lub mniejszy problem. Dlatego apelowałbym, aby odłożyć, na razie, na półkę populistyczne i szkodliwe dla rozwijającej się gospodarki projekty, a skupić uwagę i wziąć się za to, co dla rozwoju i dla konkurencyjności polskiej gospodarki jest kluczowe.

Krzysztof Przybył jest prezesem Fundacji Polskiego Godła Promocyjnego, znanej od ponad trzydziestu lat jako organizator konkursu „Teraz Polska”. W ramach tej inicjatywy wyróżniono setki polskich firm, oferujących najlepsze produkty i usługi, które dzięki swoim walorom jakościowym, technologicznym i użytkowym wyróżniają się na rynku oraz mogą być wzorem dla innych. Cel Fundacji to promocja dobrych, polskich marek, a jednocześnie przyczynianie się do wzmacniania marki Polska w Europie i na świecie.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo