Minister rodziny i polityki społecznej Agnieszka Dziemianowicz Bąk w Sejmie
Minister rodziny i polityki społecznej Agnieszka Dziemianowicz Bąk w Sejmie

Reforma inspekcji pracy? Kompromis rządu nie uspokaja biznesu

Redakcja Redakcja Praca Obserwuj temat Obserwuj notkę 2
Na sejmowych korytarzach znów zrobiło się gorąco wokół reformy Państwowej Inspekcji Pracy, instytucji, która ma domknąć „kamień milowy” KPO. Koalicja mówi dziś dwoma językami: walka z „fikcyjnymi” umowami, sygnalizując jednocześnie obawy przedsiębiorców, że państwo da inspekcji zbyt twarde narzędzia. Według money.pl, na poziomie komitetu stałego rządu wypracowano kompromis i jest projekt, który ma trafić do Sejmu w łagodniejszej wersji. To jednak dopiero początek legislacyjnej drogi.

PIP na pierwszej linii frontu, czyli gra KPO 

Punktem zapalnym jest reforma PIP powiązana z KPO. W wersji opisywanej przez money.pl jej sedno jest proste, ale brzemienne w skutkach: inspektor pracy miałby móc rozstrzygać, że dana współpraca na zleceniu albo B2B w istocie spełnia cechy stosunku pracy, a decyzja mogłaby w praktyce „przepinać” takie umowy na etat. Kontrole miałyby trafiać m.in. do firm wytypowanych na podstawie danych z ZUS i KAS.


To właśnie ta konstrukcja administracyjne rozstrzygnięcie w obszarze, który dotąd często kończył się sporem sądowym uruchomiła lawinę politycznych zastrzeżeń, bo dotyka wprost modelu działania tysięcy firm i setek tysięcy relacji na rynku pracy.

Koalicja pęka na projekcie PIP. „Nie dobijajmy przedsiębiorców”

Money.pl opisał otwarty konflikt w koalicji i rosnącą presję ze strony środowisk pracodawców. Ludowcy mieli zorganizować w Sejmie konferencję z udziałem przedstawicieli biznesu, a krytyka projektu stała się kolejnym frontem politycznej rywalizacji wewnątrz rządu.


W tej atmosferze padają mocne deklaracje. Szef klubu PSL Krzysztof Paszyk, cytowany przez money.pl, ostrzegał: „absolutnie żadna kosmetyka, żadne drobne zmiany nie zmienią negatywnego postrzegania tego projektu”. 

Z kolei Polska 2050 sygnalizuje poparcie warunkowe. W relacji money.pl szef klubu Paweł Śliz mówi: „Reforma PIP tak. Ale rozsądna, wyważona i zgodna z kamieniami milowymi. Nie idźmy dalej.” 

Decyzja inspektora i ryzyko kosztów „z dnia na dzień”

Największy lęk przedsiębiorców da się streścić w jednym zdaniu: niepewność. Jeśli o kwalifikacji relacji ma decydować inspektor w terenie, firmy obawiają się, że wrażliwe granice (B2B, kontrakty, zlecenia) będą oceniane różnie, a skutki finansowe i organizacyjne pojawią się szybko.


Money.pl przytaczał argumenty, że przy „przepinaniu” umów w grę wchodzą nie tylko składki czy formalności kadrowe, ale też całe łańcuchy konsekwencji po stronie rozliczeń i zobowiązań typowych dla B2B. W debacie wraca też pytanie: co w sytuacji, gdy po długim czasie sąd uchyli decyzję i jak w praktyce „odkręcić” to, co zostało wdrożone.

Jest kompromis, ale to dopiero projekt

Kompromis, o którym poinformował money.pl ma znaczenie politycznie, „bo rozbraja” dwa najbardziej konfliktowe elementy projektu.

Po pierwsze, na posiedzeniu komitetu stałego rządu uzgodniono, że przepisy nie mogą działać wstecz. Po drugie, z projektu ma zniknąć „pojęcie natychmiastowego rygoru wykonalności” jako automatycznej zasady, choć inspektor, jeśli będzie chciał nadać rygor, ma się na to powoływać na ogólnych zasadach Kodeksu postępowania administracyjnego.

Jednak to wciąż jednak nie jest finał. Money.pl zwraca uwagę, że projekt miał zakładać wejście w życie od 1 stycznia 2026 r. Czyli za 3 tygodnie. Taki termin wydaje się być już nierealny. Mimo to wydaje się, że rząd będzie dążył do możliwie szybkiego terminu. Presja czasu nie zniknie, a spór będzie się przenosił z rządu do Sejmu, gdzie pojawią się poprawki, twarde negocjacje i ostatecznie test większości. Na końcu zostanie podpis prezydenta Nawrockiego.

red.

Fot:   Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, minister rodziny i polityki społecznej, w Sejmie


Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj2 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo