Sąd Apelacyjny w Poznaniu uchylił wyrok uniewinniający dwóch byłych ochroniarzy Elektromisu oskarżonych o pomocnictwo w zabójstwie Jarosława Ziętary. Sprawa dziennikarza znikniętego w 1992 roku ponownie trafi do Sądu Okręgowego. W uzasadnieniu sędzia Maciej Świergosz ostro ocenił dotychczasowe ustalenia i wskazał na liczne zaniechania z początków śledztwa.
Sprawa Jarosława Ziętary wraca do Sądu Okręgowego
Decyzja Sądu Apelacyjnego jest prawomocna i oznacza konieczność ponownego rozpoznania procesu Mirosława R. „Ryby” i Dariusza L. „Lali”. Oskarżyciel publiczny domagał się uchylenia wcześniejszego uniewinnienia, a apelacja okazała się skuteczna.
Sędzia Maciej Świergosz zaznaczył, że materiał dowodowy – w obecnym kształcie – jest w ocenie sądu „wystarczający do skazania”. Podkreślił jednak, że sąd I instancji zachowuje autonomię i musi samodzielnie przeprowadzić ocenę dowodów. Apelacja może wskazywać tylko kierunek, nie rozstrzyga natomiast o wyroku.
„Zginął, bo był dziennikarzem”
W uzasadnieniu sąd odwoławczy nie miał wątpliwości, że 1 września 1992 roku Jarosław Ziętara został uprowadzony i zabity. Sędzia przytoczył napis z tablicy pamiątkowej w Poznaniu: „zginął, bo był dziennikarzem”, uznając go za trafne wskazanie motywu działania sprawców.
Sąd przypomniał, że akt oskarżenia obejmuje jedynie część całej historii – uprowadzenie, pozbawienie wolności i pomocnictwo w zabójstwie. Brak odnalezienia ciała nie stanowi przeszkody do uznania, że doszło do zbrodni.
Zaniechania śledczych i fałszywe tropy
Najostrzejsza krytyka dotyczyła pierwszych lat po zaginięciu Ziętary. Wówczas – jak wskazano – organy ścigania skupiły się na wątkach samobójstwa i rzekomego wyjazdu dziennikarza za granicę. Według sądu ten czas „należy uznać za stracony”.
Wskazano także na brak zabezpieczenia podstawowych śladów, nieprzesłuchanie części kluczowych osób oraz liczne „abstrakcyjne tropy”, które odciągały uwagę od realnych ustaleń. Sędzia mówił również o „nielojalności służb specjalnych”, które przez lata nie ujawniały pełnej dokumentacji UOP dotyczącej Ziętary.
Rola rodziny, dziennikarzy i świadków
Sąd podkreślił znaczenie determinacji bliskich Ziętary oraz środowiska dziennikarskiego. To ich działania – według składu orzekającego – doprowadziły do ujawnienia pewnych dowodów, w tym kluczowych zeznań dziennikarki Anny D.
W uzasadnieniu szczegółowo omówiono także zeznania świadków. Podważono m.in. alibi jednego z oskarżonych oraz wskazano, że sąd I instancji nie analizował realiów ulicy Kolejowej, z której Ziętara został porwany. Zwrócono uwagę na wypowiedzi Dariusza L., które – zdaniem sądu – trudno pogodzić z deklarowanym brakiem wiedzy o losach dziennikarza.
Motyw: nie to, co opublikował, ale to, nad czym pracował
Sędzia Świergosz skrytykował założenie, że młody reporter nie zajmował się tematami, dla których mógłby zostać zamordowany. Sąd odwoławczy wskazał, że decydujące mogło być nie to, co już napisał, ale to, co dopiero zamierzał ujawnić.
W tym kontekście przywołano notatki Ziętary dotyczące importu alkoholu i działalności firm powiązanych z Elektromisem. Jak zaznaczono, choć materiał jest niepełny, świadczy o dużej wiedzy dziennikarza na temat poznańskiej „szarej strefy”.
Co dalej ze śledztwem?
Sąd Apelacyjny przywołał słowa prokurator Elżbiety Potoczek-Bary o tym, że Prokuratura Krajowa nadal prowadzi liczne czynności i oczekuje na decyzję ABW w sprawie ujawnienia dokumentów po UOP. Uchylenie wyroku nie kończy sprawy – ma wyznaczać kierunek dla dalszych działań.
Prokurator Tomasz Dorosz podkreślił, że decyzja sądu była dla niego „pozytywnym zaskoczeniem”. Obrona oskarżonych odmówiła komentarza.
Tło sprawy Jarosława Ziętary
Mirosław R. i Dariusz L. byli w latach 90. pracownikami Elektromisu. Według prokuratury podstępnie wciągnęli Ziętarę do samochodu przypominającego radiowóz i przekazali go osobom, które go zabiły. Oskarżeni nie przyznają się do winy.
Proces rozpoczął się w 2019 roku. W 2022 r. zapadł wyrok uniewinniający, który teraz został uchylony. Sprawa toczy się równolegle do innych postępowań – m.in. dotyczących zarzutów wobec byłego senatora Aleksandra G., którego ostatecznie uniewinniono.
Jarosław Ziętara był jednym z najaktywniejszych młodych dziennikarzy śledczych w Poznaniu. Zajmował się tematyką gospodarczą i działalnością poznańskich firm działających na pograniczu prawa. Zaginął w 1992 r. W 1999 r. uznano go za zmarłego, a w 2022 r. został pośmiertnie odznaczony.
Z tego artykułu dowiedziałeś się:
- Dlaczego Sąd Apelacyjny uchylił wyrok uniewinniający
- Jakie zaniedbania śledcze z początku lat 90. wpłynęły na sprawę
- Dlaczego sąd uznał, że Ziętara mógł zginąć z powodu pracy dziennikarskiej
- Jakie dalsze kroki czekają Sąd Okręgowy i prokuraturę
na zdjęciu: Sędziowie: Maciej Świergosz (L), Henryk Komisarski (C) i Piotr Gerke (3L) na sali Sądu Apelacyjnego w Poznaniu, 2 bm. Sąd ogłosił wyrok w sprawie Mirosława R. ps. Ryba i Dariusza L. ps. Lala, oskarżonych o uprowadzenie i pomocnictwo w zabójstwie dziennikarza Jarosława Ziętary we wrześniu 1992 roku. Sąd uchylił wyrok uniewinniający sądu I instancji, a sprawa została skierowana do Sądu Okręgowego do ponownego rozpatrzenia. (mr) PAP/Jakub Kaczmarczyk
Redakcja
Inne tematy w dziale Społeczeństwo