Batory pożegnanie w Montrealu jest rok 1987
Batory pożegnanie w Montrealu jest rok 1987
Albatros ... z lotu ptaka Albatros ... z lotu ptaka
599
BLOG

PLO Stefan Batory, gospodarka morska nie dla idiotów !

Albatros ... z lotu ptaka Albatros ... z lotu ptaka Polityka Obserwuj notkę 1

Morze nasze morze wiernie Ciebie będzie strzec

albo na dnie z honorem lec !

TSS Stefan Batory - ostatni polski transatlantyk - Strona 2 z 2 ...

SmartAge.pl

Stefan (ex-Stefan Batory, ex-Maasdam) w stoczni złomowej

image

Dał nam przykład Bonaparte jak zwyciężać mamy ?

Ćwierć wieku temu, 21 października 1987 r., do macierzystego portu w Gdyni zawinął Stefan Batory, kończąc nie tylko swój ostatni, 140. rejs liniowy, ale również ponad półwieczny okres panowania „morskiej dynastii Batorych” na północnym Atlantyku. Pożegnanie z oceanem było niezwykle burzliwe.

image


Stefan Batory – syn Stefana Batorego i Katarzyny Telegdi, od 1571 książę siedmiogrodzki, od 1576 mąż Anny Jagiellonki i iure uxoris król Polski. Wikipedia

Data i miejsce urodzenia: 27 września 1533, Siedmiogród

Data i miejsce śmierci: 12 grudnia 1586, Grodno, Białoruś

Żona: Anna Jagiellonka (od 1576 do 1586)

Miejsce pochówku: Bazylika archikatedralna św. Stanisława i św. Wacława w Krakowie, Kraków

Ród: Batory

Bratanica/siostrzenica: Gryzelda Batorówna

Tadeusz Hatalski

Opublikowany 4 lis 2018


Film przedstawia pracę na morzu oraz utracone korzyści ekonomiczne (i poza ekonomiczne) spowodowane brakiem polskiej

bandery.image


TSS "Stefan Batory" – ostatni polski transatlantyk

ostatnia aktualizacja:

11.04.2018 06:08

11 kwietnia 1969 polski transatlantyk "Stefan Batory" wyruszył w swój pierwszy rejs. Trasa prowadziła z portu macierzystego w Gdyni do Montrealu w Kanadzie.

https://www.polskieradio.pl/39/156/Artykul/1095704,TSS-Stefan-Batory-–-ostatni-polski-transatlantyk

TSS "Stefan Batory" był ostatnim liniowcem, który utrzymywał regularnie rejsy na Atlantyku. Ten pasażerski turbinowy statek parowy był w latach 70. i 80. XX wieku flagową jednostką Polskich Linii Oceanicznych.

Pierwszy rejs

- Proszę państwa jesteśmy na pokładzie nowego statku polskiego "Stefan Batory", który za parę godzin odpłynie w podróż powrotną do Gdyni ze swojego pierwszego rejsu pomiędzy Polską i Kanadą – tak rozpoczynała się, zachowana do dzisiaj, relacja Polskiego Radia. Tym samym rejsem płynęli dziennikarze Radia Wolna Europa prowadzący audycję "Podwieczorek przy mikrofonie".

O przebiegu pierwszego rejsu reporterowi PR opowiadał kapitan statku Jerzy Pszenny, który był też ostatnim dowódcą poprzednika TSS "Stefan Batory" – MS "Batory": - To był normalny rejs, ponieważ na północnym Atlantyku nigdy nie spodziewamy się dobrej pogody. Był to rejs zupełnie udany, dlatego że nie za dużo kołysało i przybyliśmy na czas. Statek był wypełniony do granic swoich możliwości.

Następca MS "Batory"

TSS "Stefan Batory” został zbudowany w 1952 roku w Holandii jako statek pasażerski "Maasdam". Statek miał pojemność 15,044 ton, długość 153 m, szerokość 21 m i szybkość 16,5 węzła.

Holendrzy w 1968 roku sprzedali statek Polskim Liniom Oceanicznym. Miał się on stać następcą legendarnego MS "Batory”, który służył od 1939 do 1969 roku.

Przebudowę i modernizację nowego liniowca przeprowadzono w Gdańskiej Stoczni Remontowej. Zmieniono sylwetkę statku, który otrzymał nowy maszt i dźwigi, inny komin, przedłużono mu również nadburcie. We wnętrzu znalazła się sala widowiskowa mieszcząca 300 osób, sala zabaw dla dzieci, sauna, sala gimnastyczna i dodatkowy bar. Unowocześniono kabiny i pomieszczenia gospodarcze, usprawniono ciągi komunikacyjne, zaprojektowano nowa oprawę plastyczną.

Po przebudowie TSS "Stefan Batory" mógł zabrać na pokład 783 pasażerów i 331 osób z załogi. W swój pierwszy rejs z Gdyni do Montrealu wypłynął 11 kwietnia 1969 roku.

Od początku nie brakowało chętnych, by na jego pokładzie odbyć podróż do Ameryki. W pierwszym roku statek odbył 9 rejsów przez ocean, przy niemal całkowicie wyprzedanych miejscach.

20 lat na Atlantyku

Ze względu na zaostrzenie przepisów związanych z ochroną środowiska w USA, w marcu 1976 roku TSS "Stefan Batory” przestał pływać do Nowego Jorku. Zapotrzebowanie na rejsy transatlantyckie zaczęło powoli spadać i w 1977 roku ich liczba została zredukowana do 6. W 1988 roku liniowiec został wycofany ze służby ze względów techniczno-finansowych.

TSS "Stefan Batory" pływał pod polską banderą przez ponad 20 lat. Przez ten czas gościł na swoim pokładzie wielu znakomitych artystów, pełniąc poniekąd rolę "ambasadora” polskiej kultury i tradycji.

Polski transatlantyk przekazano greckiemu przedsiębiorstwu, które planowało przebudowanie go na statek wycieczkowy. Od tych planów jednak odstąpiono i w 2000 roku okręt został zezłomowany w stoczni w Turcji.

...

Rejs ten przeszedł do historii polskiej i światowej żeglugi także dlatego, że była to ostatnia, regularna podróż w całej, liczącej 57 lat historii polskiej żeglugi pasażerskiej przez płn. Atlantyk, a Kanada z Europą straciły stałe morskie pasażerskie połączenie. Polski transatlantyk był bowiem jedynym statkiem pasażerskim, za pomocą którego takie połączenie było jeszcze utrzymywane.

Ostatni liniowy rejs Stefana Batorego obfitował w wiele godnych odnotowania wydarzeń. Jednym z nich było pożegnanie z Montrealem – portem, który statki noszące imię Batory regularnie obsługiwały od 30 lat.

"Batory dobry ambasadorze Polski, żegnamy cię mile wspominając" – ogromny transparent z takim właśnie napisem i olbrzymim białym orłem z koroną powiewający na terminalu pasażerskiego Ibereville w Montrealu oraz licznie zgromadzeni Polonusi, kontrahenci PLO, dziennikarze, w tym kilka ekip telewizyjnych żegnali Stefana Batorego, który po raz ostatni gościł w tym porcie. Spośród 673 osób, zaokrętowanych w Montrealu, około 20 procent stanowili pasażerowie, którzy Stefanem Batorym odbyli już wiele podróży i w rejsie tym żegnali się ze statkiem, na którym przeżyli wiele niezapomnianych chwil.

image

Polskie Linie Oceaniczne nie dla idiotów !


Wcześniej, z okazji ostatniego pobytu transatlantyku w Montrealu, jego dowódca, kpt. Hieronim Majek wydał przyjęcie, na którym również wypowiedziano wiele ciepłych i serdecznych słów pod adresem statku, jego armatora oraz kapitana i załogi. Wszyscy mówcy - oprócz kapitana także konsul generalny Polski w Montrealu, prezes firmy Mc Lean Kennedy Inc., generalnego agenta pasażerskiego PLO w Kanadzie oraz dyrektor naczelny portu w Montrealu - w swoich przemówieniach wyrażali nadzieję, że ostatnia wizyta Stefana Batorego w Montrealu nie oznacza ostatniej wizyty polskiego statku pasażerskiego w tym porcie.

image

Wzruszającym wydarzeniem była też uroczystość symbolicznego opuszczenia biało-czerwonej bandery przed wejściem statku na wody kanału La Manche. W ten sposób flagowy statek PLO i jego licząca w tym rejsie 301 osób załoga, pożegnała się z północnym Atlantykiem – szlakiem żeglugowym regularnie obsługiwanym przez Stefana Batorego od 19 lat, a przez polskie transatlantyki od 1930 roku. Statek, mimo iż pod polską banderą pływał jeszcze przez kilka miesięcy, nigdy już nie odbył podróży przez północny Atlantyk.

- Możemy z podniesionym czołem stwierdzić, że spełniliśmy pokładane w nas nadzieje, godnie reprezentując polską banderę i nasz kraj oraz sławiąc imię polskiego marynarza i Polskich Linii Oceanicznych - powiedział w swym wystąpieniu kpt. Hieronim Majek. - Dumny jestem, że mogłem dowodzić tym statkiem i pływać z tak wspaniałą załogą.

Na zakończenie wzruszającego wystąpienia, kapitan Majek podziękował Neptunowi za dobrą opiekę nad statkiem i jego załogą, piękną słoneczną pogodę podczas pożegnalnego rejsu, a także zapewnił, że polska bandera w przyszłości będzie jeszcze powiewać na statkach pasażerskich przemierzających płn. Atlantyk. Uroczyście, z pełnym morskim ceremoniałem opuszczona bandera, po przypłynięciu statku do Gdyni, została przekazana Izbie Historii PLO, gdzie obok pamiątek po Batorym i ośmiu innych pasażerskich transatlantykach, przez kilka lat, aż do jej zlikwidowania, przypominała chlubną, 57-letnią historię polskiej żeglugi pasażerskiej przez Atlantyk.


Panie Premierze Morawiecki i Panie Naczelniku Państwa gdzie jesteście w drodze do Singapuru Chiny?. Trzeba przelecieć w drodze nad ruskimi albo Ukrainą i Dniepropietrowskiem.

Na żyznych Ziemiach uprawa rolniczych II i III klasy i sadownictwa wiza wi BAKOMA w Baranowie k/Szymanowa i Niepokalanowa Centralny Port Komunikacyjny. Spróbujcie pomyśleć czy to Dobra Zmiana.

Niech was ręka Boska nie doświadcza za profanację Sanktuarium Ojca Maksymiliana Świętego z Oświęcimia i polskiej Ziemi.

https://www.youtube.com/watch?v=iECoA6VuBqc

https://www.salon24.pl/u/seafarer/915338,pap-przywrocic-polska-bandere


ojciec & dyrektor

13

Podziwiam pana upór w tym temacie.

Niestety problem polega na tym, że prawo gospodarcze w Polsce jest coraz bardziej komunistyczne. Skoro skarbówka ma pełny wgląd w faktury - jpk, a MOAwiecki domaga się dziennego raportowania kont, to nikt nie będzie ryzykował, że mafia czy inna konkurencja będzie miała wgląd w jego firmę. Bo to się skończy plajtą.

Zwłaszcza, że można mieć bazę w UE - na Cyprze czy na Malcie, bez lepkich rączek rządzącej nami lewizny.


ojciec & dyrektor

01

@seafarer ale PiS robi coś dokładnie przeciwnego. Wprowadza przepisy uderzające w firmy i daje kontrolerom np. KAS, uprawnienia takie, że święty by się skusił.

Jest cała masa opisów nadużywania władzy przez urzędników skarbówki, w tym działań kryminalnych. Mimo to PiS daje im pełnię władzy nad firmami!

Tu pisałem więcej:

https://www.salon24.pl/u/beta/899940,dlaczego-nie-bedzie-statkow-pod-polska-bandera

Jedynym rozwiązaniem dla polskiej bandery jest wydzielenie jakiegoś obszaru nadmorskiego z jednym portem, jako strefy wolnej od komunizmu, gdzie panuje normalność - tj. tajemnica księgowa i bankowa.

Po przekopaniu Mierzei może to być Elbląg i okolice.

Pożegnanie Stefana Batorego z północnym Atlantykiem nie było jednak ostatnim wydarzeniem tego niezwykłego rejsu. Już następnego dnia, 16 października, nasz ostatni transatlantyk i jego załoga przeszli najtrudniejszy chyba w całej swojej służbie egzamin, sprawdzający autentyczność przydomka lucky ship, który nie bez powodu przylgnął nie tylko do Batorego, ale również do jego następcy Stefana Batorego. Surowym egzaminatorem był huragan o niespotykanej w tamtym rejonie Europy sile, który tego dnia we wczesnych godzinach rannych przeszedł nad południowo-wschodnią Anglią.

Huragan zaskoczył wszystkich, również – podobno – najlepsze w świecie brytyjskie służby meteorologiczne, które nie zdążyły nadać odpowiednich ostrzeżeń nawigacyjnych, co angielska prasa nazwała później „skandalem stulecia”. Stefana Batorego huragan dopadł już na Tamizie, gdy zmierzał z pilotem na pokładzie do portu Londyn – Tilbury.


image


Niezwykłe pożegnanie Stefana Batorego z Atlantykiem

18 pażdziernika 2012 | Jerzy Drzemczewski

A oto w telegraficznym skrócie przebieg tego dramatycznego, pełnego grozy wydarzenia, którego byłem jednym ze świadków.

image

Gdy 15 października, o godzinie 23.10 w Felkstone przyjęto na burtę Stefana Batorego pilota rzecznego, stan morza wynosił 5, a siła wiatru SE 6-7 stopni w skali Beauforta. Podobny stan pogody utrzymywał się do godziny 3.13, gdy na statek dotarła wiadomość o rychłym wzroście prędkości wiatru do 130 km na godzinę i zakazie dalszej żeglugi w górę Tamizy. Kapitan, chcąc uniknąć zamknięcia Stefana Batorego na bardzo ograniczonym pod względem manewrowym akwenie, decyduje się na wyprowadzenie statku na otwarte morze i przeczekanie tam huraganowego wiatru.

Próba ta niestety nie powiodła się i statek o godzinie 4.00 rozpoczął sztormowanie. Siła wiatru przekraczała już wtedy dwunastostopniową skalę Beauforta, a według oficjalnych komunikatów brytyjskich, dochodziła w porywach do 140 mil/h , tj. 220 km/h. Mimo pracy śrubą i sterem, statek w sposób niekontrolowany, dryfując, ustawiał się burtą do wiatru i fal.

O godzinie 5.11 rzucono prawą kotwicę, co miało na celu zmianę kierunku dryfu, gdyż jednostka zaczęła niebezpiecznie zbliżać się do jednej z mielizn. Manewr powiódł się całkowicie, a cel został osiągnięty. 36 minut później, w podobnej sytuacji rzucono drugą kotwicę. Gdy obudzony łomotem rzucanej kotwicy i hałasem „tańczących” mebli, wyszedłem w kilka minut później na mocno przechyloną prawą burtę osłoniętej części pokładu spacerowego, zastałem tam już kilkudziesięciu mocno zatrwożonych pasażerów, głównie Anglosasów. Niektórzy byli z małymi dziećmi. Kilku z nich miało ze sobą pasy ratunkowe. Ktoś głośno po polsku się modlił.

Trzymając się poręczy, dotarłem do nieosłoniętej części pokładu. Wiatr był tam jednak tak wielki, że nie można było nawet ustać trzymając się relingu. Na zewnątrz piętrzyła się kipiel, w której nic nie można było dostrzec, prócz piany i bryzgów fal. Grozę sytuacji potęgował złowieszczy, dość jednostajny, bardzo głośny szum przypominający stukot rozpędzonego do granic możliwości pociągu.

Tymczasem huragan spowodował zerwanie najpierw jednej, a potem drugiej kotwicy. Sytuacja stawała się coraz bardziej dramatyczna. Stefan Batory i tym razem wyszedł jednak z opresji, odchodząc o własnych siłach od najbardziej niebezpiecznego rejonu. O godzinie 7.20 przybyły wezwane wcześniej do asysty 2 holowniki. Jeden z nich wkrótce podał Stefanowi Batoremu hol. Oznaczało to, że najgorsze już minęło. Wkrótce zresztą wichura nieco zelżała. O godzinie 9.15 otrzymano informację o zgodzie na wejście statku do Tilbury. 3 godziny 15 minut później Stefan Batory w asyście trzech holowników, dobił do nabrzeża portowego.

Mimo dramatycznej sytuacji, grożącej w każdej chwili wejściem statku na mieliznę lub dość liczne na tym akwenie wraki, życie na Stefanie Batorym toczyło się normalnie. O pół godziny spóźnione było jedynie śniadanie. Nie odbyła się też wcześniej zaplanowana wycieczka autokarowa do centrum Londynu. Oba te fakty były przedmiotem wielu złośliwych uwag i komentarzy ze strony nie zdających sobie sprawy z grozy sytuacji polskich pasażerów. Dość szybko jednak ustały, zwłaszcza gdy zobaczono chociażby to, co huragan zrobił w Tilbury. Zwalone domy, zerwane dachy, wyrwane z korzeniami drzewa bardziej trafiły im do świadomości, niż np. stały, kilkunastostopniowy przechył statku na jedną burtę. A informacje przekazywane przez okrętujących w Londynie pasażerów, dzienniki radiowe i telewizyjne oraz prasę, zupełnie zamknęły malkontentom usta.

Huragan spowodował bowiem ogromne szkody w Londynie i okolicy. Zginęło 19 osób, a kilkaset zostało rannych. Stanęła prawie cała komunikacja kolejowa, ruch drogowy odbywał się tylko na niektórych autostradach, wiele dzielnic pozbawionych było prądu, gazu, zniszczeniu uległo kilka tysięcy domów. Po raz pierwszy w historii zamknięto dla żeglugi port Dover. Na mieliźnie znalazło się kilka statków. Spośród trzech jednostek pasażerskich, które znajdowały się wtedy w rejonie ujścia Tamizy, tylko Stefan Batory nie wszedł na mieliznę. Natomiast dwa promy pasażersko-samochodowe: Hengist i Earl William, mimo sterów strumieniowych i większej od naszego statku mocy silników, zostały wyrzucone na plażę.

Nikt z 671 pasażerów i 301-osobowej załogi (poza jednym przypadkiem złamania ręki) nie ucierpiał w czasie huraganu. Również statek wyszedł z opresji cało, tracąc jedynie kotwice, kilkaset metrów łańcucha kotwicznego i kilka roztrzaskanych ławek. Tak więc Stefan Batory jeszcze raz udowodnił, że jest statkiem dzielnym i szczęśliwym dla pasażerów i jego załogi.

- Mimo że już 33 lata pływam w polskiej flocie i przeżyłem wiele naprawdę silnych sztormów, w tak silnym huraganie nigdy dotąd nie byłem - powiedział mi później bosman Waldemar Majewski. - Jestem przekonany, że nie znaleźliśmy się na mieliźnie tylko dzięki dużemu zdyscyplinowaniu i fachowości wszystkich oficerów i marynarzy, którzy stanowili jeden sprawny, doskonale się rozumiejący zespół. Pełen podziwu jestem zwłaszcza dla kapitana Hieronima Majka za jego opanowanie oraz trafność i pewność przy wydawaniu komend. Jego zachowanie działało uspokajająco i jednocześnie mobilizująco na pozostałe osoby przebywające wtedy na mostku. Cieszę się też, że nasz „staruszek” – Stefan Batory jeszcze raz udowodnił, że jest statkiem niezwykłym.

Jak się później okazało był to największy w tym rejonie huragan od 1703 roku.

Tekst i zdjęcia: Jerzy Drzemczewski, uczestnik tego historycznego rejsu.


TSS Stefan Batory

Statek

OpisTSS Stefan Batory – polski statek pasażerski, o napędzie parowoturbinowym, ostatni polski liniowiec na regularnej linii transatlantyckiej. Był w latach 70. i 80. XX wieku flagowym statkiem Polskich Linii Oceanicznych. Wikipedia

Długość: 153 m

Zanurzenie: 8,8 m

Początek budowy: 19 grudnia 1950

Szerokość: 21 m

Stocznia: Wilton-Fijenoord

Zakorzeniony w historii Polski i Kresów Wschodnich. Przyjaciel ludzi, zwierząt i przyrody. Wiara i miłość do Boga i Człowieka. Autorytet Jan Paweł II

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka