Jeśli ktokolwiek miał jeszcze wątpliwości, jaki polityk jest głównym odpowiedzialnym za wojnę polsko-polską, po wczorajszym programie Tomasza Lisa tych wątpliwości musi się wyzbyć. W końcowej części show, na argumenty zmierzyły się panie Kluzik-Rostkowska i Kempa. Obie posłanki były niegdyś w PiSie, dzisiaj jedna zasila szeregi PO, druga próbuje odnaleźć się w nowo stworzonej formacji Zbigniewa Ziobry Solidarnej Polsce. Nieco ponad dwa lata temu, te eleganckie damy stały w równym szeregu, mówiły jednym głosem i wspierały tę samą formację. Wczoraj omal się na siebie nie rzuciły z zębami. Co się stało?
Nic takiego, po prostu prezes Kaczyński w pewnym momencie podziękował im za współpracę, jak i wielu innym posłom i posłankom, te natomiast postanowiły kontynuować karierę polityczną wedle uznania. Zauważcie że wczoraj u Lisa, starły się ze sobą dwie kobiety nie będące już członkiniami PiS, a jednak klimacik jakby trochę znajomy. Otóż sprawa jest banalna, Kaczyński tak skłócił polską scenę polityczną, że nie potrzeba PiSu do awantury. Ten klimat udziela się innym ugrupowaniom, co więcej kłócą się osoby, które gdyby nie fochy prezesa, dalej byłyby w jednej partii. Ale że "zbawiciel" się naburmuszył i obraził, muszą toczyć ze sobą jałowe spory wokół tematu podyktowanego przez PiS. I to jest apel do zwolenników PiSu właśnie, przemyślcie to dokładnie. Bo jeśli wy nie wyciągniecie wniosków, to dalej to piekiełko będzie trwało z Kaczyńskim jako głównym rozgrywającym.
Inne tematy w dziale Polityka
