AmeliaPustak AmeliaPustak
471
BLOG

Upiecz ciasto dla idola

AmeliaPustak AmeliaPustak Rozmaitości Obserwuj notkę 44

   Kiedy kilka dni temu wybrałam się z reklamówkami do pobliskiego Polo Marketu, na popołudniowe zakupy świeżych drożdży, zobaczyłam na drewnianym słupie wysokiego napięcia przypiętą pinezkami kolorową kartkę formatu takiego jak zeszyt. Dzieci nie mam, ale moi sąsiedzi mają takiego 13 latka który akurat od poniedziałku zaczyna rok szkolny i wczoraj widziałam go jak wracał z pobliskiego sklepu sieciowego z zeszytami chyba 32 kartkowymi w linie i kratkę, sztuk każdych po pięć. Nawet nie zdążyłam zapytać go czy była jakaś promocja bo nerwowy był i się śpieszył. Jak odszedł obejrzałam się i zdawało mi się że popuścił chyba w spodnie, w ogóle jakoś dziwnie szedł tak nogi skręcał jakby nie chciał popuścić więcej. Niemniej dziwne to było, w każdym razie zeszyty z bliska widziałam więc wydaje mi się że ta karteczka właśnie takiego formatu była. I na niej było ogłoszenie – UPIECZ CIASTO DLA IDOLA. Chodziło o konkurs, na najlepszy wypiek. Trzeba było stawić się na drugi dzień o 17:00 w pobliskiej sali gimnastycznej z przepisem, produktami i własnym elektrycznym piekarnikiem, prodiżem tudzież. Konkurs był na czas czyli szybkość gra rolę. Ale liczy się też jakość. Komisja złożona z przewodniczącego Spółdzielni Mieszkaniowej Piekarzy “Piekacz”, dyrektora pobliskiej szkoły (z powodu sali) oraz policjanta drogówki (żona sprzedaje w sklepie spożywczym pieczywo) wybierze najlepszy wypiek drogą tajnego głosowania. Liczą się szybkość i jakość, czyli jak proste ciasto to szybko, jak trudniejsze może być wolniej. Nagrody: pierwsze miejsce tydzień w mieście Łodzi, drugie: dwa tygodnie w mieście Łodzi, trzecie: … chłe chłe ale was nabrałam. Pierwsze miejsce: zestaw szkolny piórnik, kredki i flamastry,ufundowany przez dyrektora szkoły miejsce drugie, również nagroda dyrektora – używany hełmofon po czołgiście – tankiście który zapił się w czasie szturmu Armii Czerwonej na nasze miasteczko w 1945 roku z Izby Pamięci szkoły, w której sali odbywał się konkurs, no i last bat not de list – chłe chłe, miejsce trzecie: ogromny bochen chleba metr na metr ufundowany przez Spółdzielnie “Piekacz”. Policjant wziął na siebie nagrody pocieszenia: pięć gwizdków drogówki. Strasznie się, żeby nie powiedzieć, napaliłam. Poza zestawem szkolnym zupełnie mi nieprzydatnym, marzyłam o hełmofonie – to by było coś. Tak już na niezłej bani założyć na imprezie polatać na golasa w hełmofonie, oj to by się działo. No i ten bochen chleba – wiecie ile przez to litrów denaturatu dałoby się przepuścić? No chyba z wannę. I to dosłownie – już oczami wyobraźni widziałam jak ucinam piłą górę – kromę, umieszczam bochen w wannie i od góry leję butelka po butelce, a na dole samo mi kapie… KONIECZNIE MUSZE BYĆ W CZOŁÓWCE!

Teraz przepis – i tu miałam dylemat bo szybkość też się liczy. Na pewno prodiż – miałam taki jeden w piwnicy który kiedyś na imprezie Genek chciał przerobić na ogrzewany podsuwacz dla swojej babci. Patent ciekawy, bo nie jest komfortowo załatwiać swojej potrzeby choremu zimą, każdy chyba wie że w tyłek od podsuwacza normalnie zimno jest. Wiec Genek coś majstrował, majstrował, a że już pijany kompletnie był, wyszło mu coś dziwnego. Podgrzewało toto się do takiej temperatury jak trzeba, w piekarniku 170 stopni, ale za to w rekordowo szybkim tempie. Chłe chłe, już widziałam oczyma wyobraźni jak inne będą podłączać do prądu ja już będę miała maksa grzania! Szybkość to podstawa wiem coś o tym zwłaszcza z moją wagą! No i przepis. I tutaj uratował mnie znowu Genek, zadzwoniłam do niego żeby mi coś doradził. I on zaproponował żeby wykombinować tak, że do przepisu na babę – ciasto (zamieszczam go poniżej, z powodów czasowo – oszczędnościowych zrezygnowałam z polewy) dodać zamiast mąki, gips. Szybciej stwardnieje,a pieczenie w 170 stopniach, więc mój prodiż załapie się idealnie.

I poszłam na drugi dzień do tej sali gimnastycznej a tam same znajome. Była mama tego chłopca lat 13, i inne i nawet babcia Walenciakowa była. I wtedy zobaczyłam tego kapusia Ofelię 007 zgłoś się!. Stała z małą elektryczną kuchenką i produktami w koszyku, niewątpliwie zwędzonym ze sklepu. I komisja nas powitała, podłączyli nam sprzęt do trójników wszelakich i ogłosili start. Odbyło się to strzałem ze ślepej amunicji który wykonał policjant. I jak nie ruszyłyśmy, babci Walenciakowej aż od tego pędu powietrza sztuczna szczęka wyleciała na podłogę (dobrze że czysto było w miarę i że nie do prodiża bo by sobie zgrillowała biedaczka, chłe chłe). Ja precyzyjnie wszystko podgrzałam i skończyłam pierwsza! Wygrałam? O nie kochani. Byłam trzecia!!! Komisja orzekła że jestem trzecia. To skandal. Zestaw szkolny wygrała mama tego chłopca lat 13 co dzień wcześniej jak go mijałam sfajdał się w spodnie, druga była Ofelia 007 zgłoś się! – ona wygrała ruski hełmofon, ja byłam trzecia co nie jest miejscem złym, bochen może być. Niemniej interesowałam się bardziej hełmofonem, ponadto, tak ze zwykłej uczciwości chciałam wiedzieć, dlaczego ja byłam trzecia. Okazało się, za na dole ogłoszenia malutkimi literkami było a ja nie doczytałam bo ślepa jestem lekko, że gra rolę wybór idola. Dokładnie: Idol również ma znaczenie. No i ta mama chłopca lat 13 piekła dla prezydenta, kapuś Ofelia 007, ponieważ idol prezydent był zajęty, piekła dla premiera, a ja dopiero byłam trzecia bo ja piekłam dla Walusia, co prawda to mój idol, ale jego mało kto zna. Zazdrościłam Ofelii 007 zgłoś się! tego hełmofonu, ale jej w nim naprawdę do twarzy, no i w końcu w domu ma portret Lenina, będzie sobie przy nim chodzić i śpiewać to ruskie karaoke… Zestawu szkolnego nie zazdrościłam, niech sobie chłopiec ma do szkoły w końcu koniec wakacji mamy. Alhoa synku – bywaj zdrów! A bochenek zatoczyłam do domu i niedługo jak lekko stwardnieje wypróbuję, co na pewno opisze na moim opiniotwórczym blogu. 

A morał z tej historii jest następujący: Spotkanie chłopca z zeszytami który popuszcza może prowadzić do pozbawienia możliwości pobiegania na golasa w ruskim hełmofonie, czego wam nie życzę, chłe chłe.

No i przepis, nazwałam to ciasto baba, bo przecież ze swoją wagą nie powiem babka (prawie nic nie zmieniałam, dodałam tylko wersję konkursową).

Składniki na babe:

5 jajek
1 szklanka mąki pszennej (UWAGA kiedy chodzi o szybkość na konkursie może być gips)
½ szklanki mąki ziemniaczanej
200 g masła
¾ szklanki cukru
1½ łyżeczki proszku do pieczenia
1 łyżeczka esencji cytrynowej lub pomarańczowej
100 g rodzynek + 1 łyżka mąki pszennej
1 łyżka kakao

Wykonanie baby:

Rodzynki płuczemy na sitku wrzątkiem, odsączamy z wody i odstawiamy do osuszenia. Całe jajka ubijajmy z cukrem na puszystą masę. Cały czas ubijając dodajemy mąkę pszenną wymieszaną z mąką ziemniaczaną i proszkiem do pieczenia. Następnie dodajemy rozpuszczone i przestudzone masło i esencję. Ciasto wylewamy do wysmarowanej tłuszczem i wysypanej bułką tartą formy, zostawiając 2 – 3 łyżki, do którego dodajemy kakao. Dokładnie wymieszane wylewamy na wierzch białego ciasta. Rodzynki obtaczamy w mące pszennej (1 -2 łyżki) i posypujemy wierzch ciasta. Pieczemy w piekarniku nagrzanym do 170°C przez ok. 40 minut na złoty kolor.

o mnie: prowadzę osobiście bloga: http://sramelia666.wordpress.com

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (44)

Inne tematy w dziale Rozmaitości