Tarcza... raz jeszcze, czyli o "dobrych wujkach z zagranicy"

Po wczorajszej dyskusji na temat tarczy, pod moim pierwszym o niej wpisem, musiałem przełknąć gorzką pigułkę. Zarzut kompletnej niekompetencji w temacie, ze strony Free Your Mind i Igły - gdyż student filozofii niewątpliwie ani o geopolityce, ani wojskowości wiedzieć za dużo nie ma prawa, nieprawdaż? Mimo wszystko, biorąc temat na tak zwany "chłopski rozum", raz jeszcze narażę się szanownym rozmówcom - gdyż wbrew zachwytom części salonu, pomysł budowy tarczy na polskim terytorium coraz mniej mi się podoba. Czemu najchętniej dałbym wyraz w referendum, chyba, że decyzja naszego prezydenta iż sprawa jest "przesądzona", jest wiążąca 38 milionów Polaków.

Dobry wujek z Ameryki...

...chce nas uszczęśliwić swoim systemem antyrakietowym, gdyż uważa się za zagrożonego uderzeniem atomowym, ze strony "bandyckich" państw bliskiego wschodu i Korei Pn., co w pełni rozumiem, lecz to jest problem USA - nie Polski. Dlaczego my mielibyśmy być tym systemem zainteresowani? Czy Polska jest potencjalnym celem takiego ataku? Jeśli nie, to nie widzę usprawiedliwienia dla jej budowy na polskim terytorium, zwłaszcza, że wobec naszego naturalnego przeciwnika - Rosjan, tarcza była by ochroną niczym parasol wobec serii z kałasznikowa. A niebezpieczeństwo zainteresowania się terrorystów naszym krajem niepomiernie wzrośnie z wybudowaniem tu amerykańskich baz.

Rozumiem, że USA stały się niejako naszym sojusznikiem - ale warto zadać sobie pytanie, co otrzymaliśmy jak dotychczas za "wspaniały" interes z rozlatującymi się F16 i życie naszych żołnierzy - walczących(jak sugerował wczoraj Rybitzky) w prywatnej wojnie prezydenta Busha? Czy jako słabszy partner musimy wiernopoddańczo wpatrzeni w USA oczekiwać na ochłapy? Cenię braci Kaczyńskich za twarde stanowisko wobec Rosjan, ale coraz bardziej irytuje mnie wizja zastąpienia "Wielkiego Czerwonego Brata" - amerykańskim "BigBrother'em". Oczywiście, amerykańska dominacja była by znośniejsza niż rosyjska/radziecka, ale kompletnie nie rozumiem salonowiczów alergicznie reagujących na UE i Ruskich... za to chcących się rzucić w rozwarte ramiona amerykanów - którzy jak na razie nie zaoferowali nam nic, choćby w zamian za rolę najwierniejszego giermka w Irackiej krucjacie.