Wczoraj oglądałem sobie TV, a na pasku w dole ekranu przesuwały się informacje. W jednej z nich była wiadomość o karze dla zomowców strzelających do górników w kopalni Wujek. Wtedy mój syn lat 17 (nadmieniam - niegłupi, czytający książki, orientujący się w tym co dzieje się w w kraju i na świecie) zadał pytanie:
"A co to było ZOMO?" - przyznam, że zdębiałem, formacja, która była częścią składową mojej rzeczywistości, Golędzinów - "i wszystko jasne", a tu młody człowiek nie wie co to. W pierwszej chwili w ostrych dosyć słowach przedstawiłem mu co myślę na temat braku wiedzy o najnowszej historii (do tego tematu zaliczyłem ZOMO), potem wyjaśniłem co to było, a potem się zastanowiłem.
Może to nie tak źle, po co młodzieży taka wiedza jaką myśmy zdobywali "lolami" na naszych plecach? Może to oznaka, że wreszcie jest normalnie i ważniejsze jest np. przedstawienie teatralne niż poczucie misji jaką się miało gdy w czasie demonstracji wszyscy krzyczeliśmy "Gestapo!, gestapo!"
Inne tematy w dziale Polityka
