Kiedy umiera mąż stanu klasy Tadeusza Mazowieckiego, a jednocześnie wciąż żyje inny były premier, Jarosław Kaczyński, to siłą rzeczy pojawia się refleksja o upadku etosu polityki i całkowitej degrengoladzie niektórych środowisk z nią związanych. Można by się oczywiście długo zastanawiać co spowodowało, że społeczństwo tak się zagubiło, że co prawda na krótko, ale jednak pozwoliło przejąć władzę dwóm braciom, którzy mogliby spokojnie zamienić się piastowanymi funkcjami i nikt by tego nie zauważył. I którzy odeszliby w polityczny niebyt, gdyby nie wydarzyła się tragiczna katastrofa.
Tadeusz Mazowiecki został premierem "z nadania" Lecha Wałęsy, a bracia Kaczyńscy zaistnieli najpierw też dzięki temu drugiemu, a ich powrót w duzym stopniu zawdzięczamy Ojcu Rydzykowi. Z kolei Kaczyńskiemu zawdzięczamy renesans Macierewicza i pojawienie się na firmancie osobników w rodzaju Hofmana czy Brudzińskiego, a na samym końcu "łańcucha pokarmowego" egzystują ku naszemu utrapieniu typy w typie agenta Tomka i różne panie, których z litości nie będę wymieniał po nazwiskach, żeby Państwa nie fatygować czytaniem zbyt długiego elaboratu.
Mam nadzieję, że nikt nigy nie zaproponuje żadnej "grubej kreski" w odniesieniu do destruktorów z PiS i że poniosą oni zasłużoną karę za całe zło, które sprowadzili na Polskę.
A Jarosławowi Kaczyńskiego życzę, aby przeżył co najmniej tyle lat ile udało się Tadeuszowi Mazowieckiemu i żeby do końca męczyły go wyrzuty sumienia. Za los jaki zgotował Bratu, za podziały jakie za jego przyczyną dokonały się w narodzie, za wszystkie próby odwracania biegu historii i za odwracanie kota ogonem. Tyle, że patrząc na pana Kaczyńskiego odnoszę wrażenie, że aż tyle nie pociągnie. A czy na jego pogrzebie będą buczeć to nie wiem, ale może chociaż ktoś zagwiżdże np. ten przebój o pieprzonym Żoliborzu, którego mieszkańcy kiedyś powiesili transparent o treści " Żoliborz przeprasza za Jarosława Kaczyńskiego" .
Czy Jarosław przeprosi za siebie na łożu śmierci ? Nie sądzę. Raczej będzie przekonywał, że go otruto.
SMD