andrzej111 andrzej111
284
BLOG

Niech to będzie nauczka i ostatni film o Żydach, za który zapłacili polscy podatnicy

andrzej111 andrzej111 Polityka Obserwuj notkę 3

W środę odbyła się uroczysta premiera filmu "Śmierć Zygielbojma" Ryszarda Brylskiego, który wraz z Wojciechem Lepianką jest też współautorem scenariusza. Podczas przemowy przed seansem Ryszard Brylski zarzucił PFN, która wsparła powstanie filmu, że na swojej stronie internetowej opatrzyła go "kłamliwymi treściami, które w nim nie istnieją". Jego zdaniem obraz "został zdegradowany do kategorii kina rządowej propagandy". Brylski stwierdził ponadto: - W końcowych napisach znajdą państwo informację brzmiącą: "Pomysł filmu: Piotr Gliński". Wpis taki pojawił się ostatnio w pokazowych kopiach i chciałbym zaznaczyć, że jest on dla mnie zaskakujący i niezrozumiały - powiedział w czasie, gdy na widowni siedział m.in. właśnie wicepremier, minister kultury Piotr Gliński.
Dzień później głos w sprawie zabrał sam polityk. "Tak, potwierdzam: od początku byłem zaangażowany w powstanie filmu 'Śmierć Zygielbojma', jestem jego pomysłodawcą i cieszę się, że w końcu powstał". Jak wyliczył Gliński, pięć lat temu poprosił osobę ze środowiska filmowego, aby "zainspirowała twórców, kolegów z branży, do napisania scenariusza filmu o Zygielbojmie". Do konkursu stypendialnego na scenariusz zgłosił się pan Wojciech Lepianka z konceptem tego filmu. Finalnie scenariusz Wojciecha Lepianki, choć nie wygrał konkursu, został uznany za ważny do realizacji. Rok później Gliński miał "zwrócić się z prośbą do ówczesnego dyrektora Wytwórnia Filmów Dokumentalnych i Fabularnych, śp. Włodzimierza Niderhausa, aby kierowana przez niego instytucja podjęła się produkcji filmu.

Prace nad filmem WFDiF rozpoczęła w czerwcu 2017 r. Wtedy też Narodowe Centrum Kultury, po zawarciu porozumienia z WFDiF, zleciło napisanie scenariusza Wojciechowi Lepiance. W 2018 r. NCK jako właściciel autorskich praw majątkowych do scenariusza zlecił panom Wojciechowi Lepiance i Ryszardowi Brylskiemu dalsze prace scenariuszowe, w wyniku których powstał gotowy tekst. Ryszard Brylski dołączył do procesu powstawania scenariusza dopiero w marcu 2018 r. (półtora roku od rozstrzygnięcia konkursu na scenariusz filmu)" - napisał wicepremier. Jak dodał wicepremier Gliński, w międzyczasie zwrócił się do Polskiej Fundacji Narodowej o współfinansowanie "Śmierci Zygielbojma". "PFN zaangażowała się wówczas w dwa ważne z punktu widzenia prowadzonej polityki historycznej projekty: 'Śmierć Zygielbojma', oraz 'Raport Pileckiego'. Dzięki znacznemu zaangażowaniu PFN, film o Zygielbojmie miał w ogóle szansę powstać" - stwierdził Gliński. Wicepremier ocenił też, że "pomimo zaangażowania w powstanie filmu, nigdy nie ingerował na żadnym etapie w kwestie merytoryczne, czy sprawy personalne". "Przez długi czas nie wiedziałem nawet, że film będzie reżyserowany przez Ryszarda Brylskiego, którego zresztą wówczas nie znałem, a który został zaproszony do współpracy przy filmie przez producenta, Wytwórnię z Chełmskiej. Moim jedynym celem było, aby historia Szmula Zygielbojma została opowiedziana na ekranie" - zapewnił.

Jakie wnioski? W sumie - ciąg dalszy tego samego. Polskie kino wciąż jest na wojnie z państwem polskim. Reżyserzy i aktorzy, na wezwanie kilku liderów środowiska i kilku mediów, pracowicie szukają argumentów i zarzutów, które pozwoliłyby zepsuć każdą premierę, każdą uroczystość, każdy festiwal. Ma być głośno, politycznie, ostro. Nawet wówczas, gdy państwo polskie dokłada starań, by pomóc, gdy wydaje niemałe pieniądze, gdy pozwala na pełną swobodę twórczą. Kij zawsze się znajdzie. Często jest to gruby kij, bo przecież po taki sięgnął reżyser Brylski w czasie premiery „Śmierci Zygielbojma”, uderzając personalnie w obecnego na sali wicepremiera i ministra kultury Piotra Glińskiego.To więcej niż frustrujące. Czy obóz rządzący nie powinien dać sobie spokój z próbami nawiązania choćby minimalnego dialogu, współpracy? Czy nadal powinien tak bardzo się starać? Czy to ma sens?

Jedno w tej sprawie jest naprawdę smutne. Otóż reżyser Brylski powiedział nam w zasadzie jedno: nie chcę, by powstało wrażenie, że przykładam rękę do obrony dobrego imienia Polski. Jeśli mój film wpisze się w działania broniące polskiego punktu widzenia na II wojnę światową i Holocaust (punktu prawdziwego), to będzie to dla mnie tragedia i klęska. Wysłał dokładnie taki przekaz. I ten komunikat trzeba przyjąć: z tymi ludźmi prawdy nie obronimy. I tylko szkoda tak bezsensownie zmarnowanych niemałych przecież pieniędzy polskich podatników. Jeśli Żydzi i środowiska, które się z nimi utożsamiają chcą lansować własną wersję historii, to niech to robią, ale za własne pieniądze, a nie tych, których przy okazji próbują oczernić. Niech to będzie też dostateczne ostrzeżenie dla ministra Glińskiego, własne marzenia i fanaberie niech realizuje za własną kasę, a pieniądze polskich podatników niech stara się wydawać rozsądniej, bo w tym momencie wcale nie jest mi go żal. Okazał się zwyczajnym frajerem, czy być może także, jak reżyser Brylski, liczył na poklask w pewnych środowiskach?

andrzej111
O mnie andrzej111

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka