Prawie profesor kulturalny inaczej dał głos. On był świadkiem, jak Kaczyński splunął. Splunął na własną głowę i na głowę państwa, albo na państwa głowę i własną, czy jakoś tak.
"Jarosław Kaczyński pluje na Polskę. Jeżeli ktoś pluje na własną głowę państwa i na własne państwo obelżywymi słowami, złośliwościami, symbolami, to pluje sam na siebie."
Tak wyglądają te głębokie przemyślenia kogoś, kto jest znany z tego, że choruje prawie od zawsze.
Ta choroba ujęła nawet okupanta ponad 70 lat temu i była przyczyną zwolnienia z obozu, natomiast system jest bezlitosny, wykorzystuje tego schorowanego człowieka mimo podeszłego wieku dalej.
Zaczął zdaje się atak na ukraiński wizerunek prezesa. Atak przeprowadziła funkcjonariuszka Ewa Koszkowska nie czekając ni chwili.
Podpowiadam, teraz czas na Niesiołowskiego, ten także nie zawiedzie.
Gdyby traktować prawie profesora, bezgranicznie wysługującego się systemowi poważnie, należałoby przypomnieć, że to właśnie on pluł publicznie na Polskę,pluł na własną głowę państwa i na własne państwo obelżywymi słowami, złośliwościami, symbolami, a było to29.09.2007 r. na konwencji PO w Krakowie, czyli wtedy kiedy jeden Kaczyński był premierem, drugi prezydentem.
"Ja kategorycznie wypraszam sobie rządzenie Polską przez niekompetentnych ludzi, działaczy partyjnych, niekompetentnych dyplomatołków". - wrzeszczał zapieniony nasz bohater.
Aplauzom nie było końca, a członkowie PO byli wniebowzięci.
Ale po co pamiętać o takich błahostkach, zwłaszcza teraz, kiedy premier i prezydent jest z PO, nieprawdaż?
System zadba o to, aby prawie profesor do końca trwał i odszedł w niesławie, ale to ich wybór.
Inne tematy w dziale Polityka
