Nasz salonowy kolega Józio Moneta, czy jak się tam zwał, wypuścił tekst pod mocnym tytułem "Hańba. Politycy PO kupują szpital za 135 tysięcy!". Zdziwiłby się ten, kto uwierzył, że autor rzeczywiście jest zbulwersowany skandalem, który jest niczym innym, niż zapowiadanym przez byłą posłankę "kręceniem lodów" na służbie zdrowia.
On jest zbulwersowany tym, że równocześnie z podawaniem skandalicznie niskiej ceny nie podaje się, co nabywcy obiecali zrobić w przyszłości. I tylko tu widzi niegodziwość. Ot dziwna to maniera.
Sam jakoś przy okazji "zapomniał" dodać, że inwestycja w dniu nabycia warta była bagatela, 4,5 miliona złotych. Szpital miał także podobno podpisane kontrakty na kolejne 7 mln.
O tym, że nie odbył się przy tym tradycyjny przetarg, tylko jednostka trafiła we właściwe ręce, dokładnie ręce byłego dyrektora i jednocześnie radnego PO, który jest między innymi odpowiedzialny za długi szpitala,o tym już nasz kolega pisać nie uznał za stosowne.
A to przecież takie typowe dla tego środowiska, stary sprawdzony mechanizm, zadłużyć i przejąć za grosze z całym majątkiem. To przecież o tym mówiła posłanka Sawicka w chwili szczerości. Potencjalne spłacenie długów szpitala, to bajki dla naiwnych. Od tego są specjalne paragrafy i kruczki prawne.
O tym, aby wybudować prywatny budynek, utworzyć od zera i wyposażyć szpital, wyprzeć z rynku nierentowną placówkę, aby nie było niedomówień, mowy nie ma. Za trudne i nieopłacalne.
Ukraść gotowe, to jest to co potrafią najlepiej.
Fajnie, że to się zbiegło akurat z dzisiejszą debatą związaną z sytuacją w służbie zdrowia i próbą odwołania człowieka, który za nią obecnie odpowiada.
Koalicja znów obroniła swojego ministra, dziś umarło kolejne trzyletnie dziecko, którego nie przyjęto do szpitala. I znów nie ma winnego, podobnie jak w przypadku przejęcia wartego 4,5 mln złotych szpitala w cenie kawalerki w małym mieście.
Taka jest Polska Anno Domini 2014.
Inne tematy w dziale Polityka
