Poseł Janusz Wojciechowski tak zaciekle atakowany na Salonie przez stado lemingów, czy rządowych "zadaniowców" ma jednak rację. Sławny paprykarz, który swego czasu zdobył szacunek za odważne pytanie zadane wprost premierowi staje się coraz bardziej śmieszny. Zachęcony artykułem posła poszperałem w Internecie, aby odnaleźć film z owego nagrania i przekonać się naocznie o krzywdzie wyrządzonej rolnikowi przez PIS.
Bohater zachowuje się tam, jak rozhuśtana emocjonalnie nastolatka, którą rzucił chłopak.Nie potrafię znaleźć zupełnie wytłumaczenia dla takiego zachowania. Byłoby ono wytłumaczalne, ale bezpośrednio po klęsce żywiołowej i stratach, jakie dotknęły rolnika, ale pamiętamy, że wtedy wyglądał on na twardziela.
Cóż więc takiego się stało, że nagle zmienił się w płaczliwą blondynkę?
Co ciekawe jego wywiad dla tej samej komercyjnej stacji jeszcze pół roku temu wyglądał całkiem inaczej i głównym winowajcą był raczej Donald Tusk i jego otoczenie, które uporczywie nie odbierało kolejnych telefonów. Co istotnego wydarzyło się w ciągu tego pół roku, kto przerobił go na paprykarz szczeciński?
Czyżby w końcu udało się dodzwonić do premiera?
Nie wiem, czy to może dziennikarze wpadli na pomysł zagrania takiej roli przez krewkiego paprykarza, czy to on sam z własnej woli, lub zachęcony bonusami wyraził chęć wzięcia udziału w kampanii wyborczej do Europarlamentu, która zbliża się wielkimi krokami. Jest to zagadka, natomiast całe zachowanie podczas ostatniego wywiadu wygląda mało naturalnie i przekonywająco.
Ja od dzisiaj wiem jedno, że te najbardziej czerwone papryki są zapewne od pana Stanisława zwanego paprykarzem. Po obejrzeniu filmu nie mam teraz też watpliwości dlaczego się tak czerwienią. Ze wstydu. Ale chluby i szacunku w środowisku i okolicy bohaterowi filmu z pewnością to nie przyniesie. Pomyślał chwilę o tym, czy parcie na szkło i niezaspokojone ambicje przerosły jednak wszystko?
Inne tematy w dziale Polityka
