Konsolidacja polskiego przemysłu obronnego, inwestycje finansowe i technologiczne w polską zbrojeniówkę to początek planu "maksymalnej polonizacji przemysłu zbrojeniowego" - powiedział w środę w Radomiu premier Donald Tusk.
- Zarówno decyzja o konsolidacji (...) i powstaniu Polskiej Grupy Zbrojeniowej, i wcześniejsze decyzje o inwestycjach: i finansowych, i technologicznych w polską zbrojeniówkę, to dopiero początek tego wielkiego planu, jakim jest maksymalna polonizacja przemysłu zbrojeniowego - powiedział Tusk.
- Te fabryki muszą tu w Polsce - także w Radomiu - powstawać, ponieważ nie ma nic piękniejszego niż zdolność do zwiększania polskiej obronności, ale równocześnie inwestowania pieniędzy w polski rynek pracy, w polski przemysł, w polską technologię - powiedział premier.
Można rzecz, wiekopomne słowa i wierzyć, że autor rozumie ich sens, wypada tylko zapytać, dlaczego na tak oczywisty wniosek musieliśmy aż tak długo czekać?
Przemiana polskich elit w ostatnich dniach jest tak doniosła, że z wrażenia przestałem pisać na S24 czekając, czy to tylko chwilowa podpucha, czy rzeczywista zmiana na stałe.
Zarówno premier Tusk, jak i prezydent Komorowski od kilku dni nadają językiem tak przecież znienawidzonego wcześniej Kaczora, czyli Prezydenta Kaczyńskigo. Nikomu przy tym (żadnym Palikotom, Durczokom, czy Kuźniarom) nie przyjdzie do głowy nazwać ich durniami, oszołomami, czy rusofobami. Nawet wielcy miłośnicy Rosji, jak Kwaśniewski, czy Miller zachowują się dość powściągliwie.
Czyżby to znaczyło, że jednak Lech Kaczyński nie miał fobii i realnie oceniał sytuację w odróżnieniu od innych?
To teraz tylko brakuje, aby na kolejnej miesiącznicy katastrofy smoleńskiej w jednym szeregu z Gazetą Polską, PISem i moherami pomaszerowali obecny premier, prezydent i ich cała szeroka koalicja.
Aleśmy czasów politycznych doczekali, pogubić się całkiem można, a wybory przecież tuż, tuż.
Inne tematy w dziale Polityka
