W ubiegłym tygodniu na drodze ekspresowej S8 w okolicach Wielunia (woj. łódzkie) jeden z kierowców został zmuszony do zatrzymania się na środku jezdni. Kiedy to zrobił, jego pojazd zaatakował agresywny osiłek (na filmie). "Jechałem z wakacji z żoną i 14 letnim synem drogą S8 w kierunku autostrady A1, wyprzedzając lewym pasem parę aut, zobaczyłem w lusterku samochód porsche, który przybliżył się i zaczął błyskać światłami. Po zakończeniu manewru kierowca z tego auta po wyprzedzeniu zatrzymał mnie i cały ruch, co mogło spowodować karambolem. Po wyjściu z auta próbował wybić szybę, by móc się dostać do środka i mnie pobić. Ostatecznie skopał moje auto, a ja szybko odjechałem. Przerażona żona zaczęła dzwonić na 112. Dyspozytor kazał pojechać na komisariat, by to zgłosić" - relacjonował mężczyzna.
Według relacji świadków, dwóch kierowców pokłóciło się na drodze ekspresowej S8 (odcinek Białystok-Zambrów). 29-latek z Krakowa i 40-latek z Zambrowa wyszli z aut i, jak relacjonuje portal Poranny.pl, zaczęli się bić. Po czym ... wjechała w nich białoruska ciężarówka. Mężczyźni zginęli.
"Kierujący fiatem bravo, jadąc lewym pasem ruchu w kierunku Żywca, zjeżdżał na prawo i uderzał w samochody, które właśnie go wyprzedzały. Gdy się z nim zrównywały, wówczas uderzał w ich lewy bok. Mamy zgłoszenie uszkodzenia trzech samochodów" - powiedziała oficer prasowa bielskiej policji asp. Ilona Michalczyk. Itd., itd.
Jeśli wydaje nam się, że jesteśmy super kierowcami (a większość ma takie przekonanie), to te trzy absurdalne sytuacje ( a jest ich coraz więcej na polskich drogach) pokazują, że na nic nasze mistrzostwo, doświadczenie, czy ostrożna jazda. Zawsze może znaleźć się ktoś, dla kogo zbyt długo wyprzedzamy, za wolno jedziemy, lub że w ogóle jedziemy w tym samym czasie i postanowi rozładować emocje na nas i naszym pojeździe. Długo planowany rodzinny wyjazd na urlop może stać się nagle koszmarem, jak z najgorszego horroru.
Pamiętam, jak w latach 70 i 80 obiektem żartów był tak zwany szwedzki model chowu dzieci, mówiąc inaczej bezstresowe wychowanie, u nas wtedy praktycznie nie występujące, pomijając nieliczne pary, które sobie właściwie z wychowaniem pociech nie radziły. Niestety to licho dotarło i do nas. Doczekaliśmy czasów, że instytucja klapsa jest traktowana na równi ze zbrodnią i teraz nikt nie odważy się już przyznać nawet, że tak zdarzało mu się karcić własne dzieci. Zastanawiam się, czy przedstawione sytuacje na drogach nie są bezpośrednim przełożeniem tego bezstresowego wychowania. Ktoś powie może bzdura. Zachęcam takie osoby, aby porozmawiały z nauczycielami, jeśli mają w gronie znajomych, lub nawet z uczniami starszych klas podstawówek. Okazuje się, że młodzież jest nastawiona tylko na sukces i nie potrafi zupełnie przegrywać, czego nie da się uniknąć w realnym życiu. Ośmioklasiści potrafią beczeć, jak małe dzieci, jeśli przegrywają w prostą grę, lub ktoś im zabierze piłkę. Naprawdę.
Toczy się debata (może obecnie w Polsce nie tak ostra) o powszechnym dostępie do broni, co jest podobno wyrazem prawdziwej wolności. Miedzy innymi często mówi o tym w swoich programach prawicowy publicysta Mariusz Max Kolonko. Co ciekawe, o czym nie wszyscy zapewne wiedzą, Polacy zawsze takie prawo posiadali. Nawet zaborcy dopuszczali po zgłoszeniu i zarejestrowaniu broń w prywatnych domach. Dopiero po wojnie komuniści to powszechne prawo odebrali. Ja osobiście jestem zwolennikiem w tej kwestii, natomiast powyższe zachowania coraz bardziej ten mój zapał ograniczają. Jeśli jest duża grupa osób w społeczeństwie mająca niepohamowaną potrzebę dominowania, to strach sobie wyobrazić co mogą zrobić posiadając broń.
Oby niejeden nieprzejednany wróg ojcowskiego klapsa w tym momencie się zastanowił i oby nie musiał spotkać się ze skutkiem takiego zakazu na swej drodze życia.
