Marsze i blokady w Warszawie, kilkudziesięciu zatrzymanych, Ikonowicz z rozwaloną głową. Co myślisz o pozwoleniu na przemarsz narodowców?
Prawo nie przewiduje czegoś takiego, jak pozwolenie na przemarsz. Przemarsz, wiec, zgromadzenie obywatele rejestrują. O zgodę pytać nie muszą. Mieliśmy w nieodległej historii dwa przypadki odmowy, pierwszy za prezydentury pana Lecha Kaczyńskiego, kiedy chodziło o wiec środowisk walczących o pewne prawa dla ludzi o orientacji homoseksualnej i drugi, już za prezydentury pani Gronkiewicz- Walz. W obu przypadkach sąd zakwestionował decyzje prezydenta miasta.
Zabezpieczenie takiej imprezy do tanich nie należy – setki policjantów, konie, armatki wodne. To kosztuje. Płacę za to między innymi ja. Dzisiaj płaciłam za to, żeby policja mogła pałami torować drogę neofaszystom. Dla mnie to jest jakiś absurd.
Dla mnie nie. Demonstracja była zgłoszona, organizatorami są legalnie działające organizacje. Inną sprawą jest prawo ich legalnego funkcjonowania wobec zakazu propagowania treści ideologii komunistycznej lub faszystowskiej. To bardzo delikatna kwestia. Z drugiej strony ludzie pamiętający początki europejskiego faszyzmu mają prawo demonstrować swój sprzeciw wobec tych, dla których pozdrowienie „rzymskie”, po doświadczeniach lat 30. XX wieku jest zwyczajnym, może nawet dowcipnym zachowaniem. Ja myslę, że gdyby w s z y s t k i e mainstreamowe partie jednoznacznie wypowiedziały swoją opinię o przemarszach neofaszystów, nie byłoby pilnej potrzeby ulicznej kontrdemonstracji. Gdyby podważanie legitymizacji legalnej władzy spotykało się z jednoznacznie negatywną powszechną reakcją obywateli nie trzeba byłoby może fatygować się dla wyrażenia publicznie swego sprzeciwu.
Z jednej strony w Warszawie pojawili się narodowcy, z drugiej antyfaszyści. Atmosferę podgrzewała chociażby Gazeta Wyborcza, namawiają warszawiaków do wygwizdania neofaszystów. Podejrzewam, ze dziennikarze z Wyborczej zdawali sobie sprawę z ewentualnego niebezpieczeństwa, na jakie narażają swoich czytelników.
Nie ma wolności i jej gwarancji bez jakiegoś osobistego ryzyka podejmowanego dla jej utrwalenia. Ja wciąż, mimo swych sześćdziesięciu lat, nie mogę zrozumieć, jak możliwa jest w Warszawie, i w Polsce, po doświadczeniach dwudziestego wieku, tych przedwojennych, tych wojennych i tych bezpośrednio powojennych dla hejlującej młodzieży, dla znaków swastyki, dla antysemickich wybryków. Podobnie zresztą, jak nie potrafię zrozumieć tych, na szczęście chyba równie mało licznych, którzy nie pamiętają wywózek, więzień i poniżania żołnierzy AK. Którzy nie odczuwają wstydu wobec swej zgody pracy dla władzy, która uśmierciła generała Nila (Fildorfa), zapakowała Kazimierza Moczarskiego do jednej celi z Jurgenem Stroopem.
Bitwy uliczne w rocznicę 11 listopada stały się już pewnego rodzaju tradycją. Mnie dziwi w tym wszystkim jedno - w Polsce głoszenie idei faszystowskich jest zakazane i surowo karane. Może rzecz jasna mówić, że to nie neofaszyści, tylko narodowcy i z nazizmem nie mają nic wspólnego, jednak wystarczy wejść na którąś z ich stron internetowych i poczytać. To są neofaszyści i trudno to ukryć. Dlaczego w Polsce prawo nie jest przestrzegane, a ci ludzie są kompletnie bezkarni?
Bo to jest właśnie Polska. Wielka i mała równocześnie. Brzydka i piękna. Raz pokazuje jedno oblicze, raz, na szczęście daleko rzadziej, drugie.
Ban grozi za:
- wycieczki ad personam, zwłaszcza za atakowanie członków mojej rodziny i moich bliskich;
- chamstwo;
- atakowanie innych uczestników dyskusji;
- kłamstwa i pomówienia;
- trollowanie i spam.
Banuję raz, za to skutecznie. Bany są nieodwołalne. Wszystkie przypadki klonowania i trollingu natychmiast zgłaszam Administracji Salonu 24.
pozdrawiam i życzę miłej dyskusji
Andrzej Celiński
rys. Cezary Krysztopa
Rysunek zawdzięczam Cezaremu Krysztopie. Dziękuję. AC
Andrzej Celiński
Utwórz swoją wizytówkę
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka